Polacy dalej nie potrafią jeździć po autostradach. "Wybuchowa mieszanka"

Niemal codziennie pojawia się informacja o kolejnym wypadku na autostradzie. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zdecydowała się nawet na uruchomienie na nich odcinkowego pomiaru prędkości. Sama prędkość to jednak wierzchołek góry lodowej, bo Polaków nikt po autostradzie jeździć nie uczył.

Trudniejsze warunki atmosferyczne na autostradzie to nie powód, by się na niej zatrzymywać
Trudniejsze warunki atmosferyczne na autostradzie to nie powód, by się na niej zatrzymywać
Źródło zdjęć: © fot. Michał Zieliński
Mateusz Lubczański

06.08.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:19

Przełom lipca i sierpnia. Na autostradzie A4 w okolicy Tarnowa, podczas ciężkich opadów deszczu, kierowca BMW 1 zatrzymuje się pod wiaduktem. Chce przeczekać ciężkie warunki. Jego śladem idą kolejni kierowcy. Po chwili nadjeżdżający citroën wpada w poślizg i wprost kasuje stojące tam niemieckie auto. Sprawa trafi przed oblicze sądu, sam kierowca BMW został przetransportowany do szpitala.

–  Przy anomaliach pogodowych prędkość pojazdu należy zmniejszyć, a odległość od poprzedzającego pojazdu zwiększyć i jeśli czujemy się bardzo niepewnie, zjechać z trasy w miejsce, gdzie dozwolony jest postój  –  wyjaśnia kom. Robert Opas z Biura Ruchu Drogowego KGP.

Nawet jeśli nie czujemy się na siłach, nie można po prostu zatrzymać się na tego typu drodze.

– Nie można zatrzymywać się na autostradzie, a dodatkowe pasy, oddzielone ciągłą linią absolutnie nie są parkingami. Służą tylko w sytuacjach awaryjnych  –  wyjaśnia Robert Opas.

Na jeszcze większe zagrożenie wskazuje czytelnik Kamil, zawodowo jeżdżący ciężarówkami.

– Największe zagrożenie na polskich autostradach powodują kierowcy osobówek, którzy myślą, że ważący kilkanaście czy kilkadziesiąt ton pojazd można zatrzymać tak szybko, jak małe auto pasażerskie – stwierdził kierowca w rozmowie z Autokult.pl

– Jeśli do tego przeświadczenia dołożymy agresję i głupotę, wychodzi wybuchowa mieszanka. Już kilka razy zdarzało mi się, że jadący przede mną kierowca osobówki z czystej złośliwości ostro hamował, zmuszając mnie niemal do zatrzymania się. Przecież takie zachowanie może doprowadzić do karambolu – stwierdza Kamil.

Najlepiej pokazuje to wypadek z początku lipca na autostradzie A4, gdzie trzy ciężarówki nie zachowały odpowiedniej odległości i najechały na siebie. Zginęła jedna osoba. W czerwcu doszło tam do kilkunastu wypadków. Tylko 23 czerwca informowano o kilku kolizjach jednego dnia.

Policja stara się karać kierowców "siedzących na zderzaku", lecz mandat za to wykroczenie wynosi od 300 do 500 zł. Podczas jednej akcji w lipcu złapano 8 kierowców.

Zgodnie z przepisami "kierujący (…) jest obowiązany zachować minimalny odstęp między pojazdem, którym kieruje, a pojazdem jadącym przed nim na tym samym pasie ruchu. Odstęp ten wyrażony w metrach określa się jako nie mniejszy niż połowa liczby określającej prędkość pojazdu, którym porusza się kierujący, wyrażonej w km/h". Innymi słowy, jeśli jedziemy 140 km/h, powinniśmy zachować co najmniej 70 metrów odległości od auta przed nami.

Jest tu jeden wyjątek. Przepisu obowiązującego na autostradach i drogach ekspresowych nie stosuje się podczas manewru wyprzedzania.

Źródło artykułu:WP Autokult
Zobacz także
Komentarze (23)