Piją i wracają za kierownicę. "Co czwarta osoba to alkoholik"

Przesiewowa kontrola trzeźwości
Przesiewowa kontrola trzeźwości
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja
Tomasz Budzik

21.09.2024 10:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Statystyki dotyczące prowadzenia pod wpływem alkoholu wskazują na malejącą skalę problemu. Państwo wciąż nie radzi sobie jednak z tymi, którzy mimo promili wsiadają za kierownicę nie po raz pierwszy. I to właśnie dlatego póki co nie złagodzono przepisów o przepadku samochodów.

Prawo PiS-u na razie bez zmiany

"Moim zdaniem im ostrzej, tym lepiej" – takimi słowami Donald Tusk skomentował 23 lipca swoje odrzucenie projektu ministra sprawiedliwości, by złagodzić stworzone jeszcze przez rząd PiS-u przepisy o obowiązkowej konfiskacie samochodów pijanym kierowcom. Jak zapowiedział premier, rząd powróci do sprawy jesienią, gdy zapozna się z najnowszymi statystykami dotyczącymi jazdy pod wpływem alkoholu. Jesień tuż-tuż, więc sprawdźmy, co mówią policyjne dane.

Jak informuje Komenda Główna Policji, od początku stycznia do końca sierpnia 2024 r. kierujący pod wpływem alkoholu spowodowali 805 wypadków, w których zginęło 100 osób. W porównywalnym okresie 2023 r. było 928 takich wypadków i aż 156 ofiar śmiertelnych. Nastąpił więc spadek liczby wypadków o 15 proc. i spadek liczby ich śmiertelnych ofiar aż o 56 proc.

W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2024 r. polska policja przyłapała 60 072 osoby na prowadzeniu pod wpływem alkoholu. W porównywalnym okresie 2023 r. było to 62 619 osób. Nastąpił więc spadek o 4 proc. Jednocześnie warto zwrócić uwagę na rosnącą aktywność policji w zakresie kontroli trzeźwości. Póki co w 2024 r. sprawdzono w Polsce trzeźwość 10,35 mln kierowców. To o ponad milion więcej niż w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2023 r.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Najnowsze statystyki pokazują, że w 2024 r. sytuacja na polskich drogach się poprawia i w zderzeniu z danym z Europy wypadamy całkiem dobrze. Humor popsuć mogą nam jednak szczegóły. Jak wynika z danych Polskiego Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, w latach 2018 - 2023 odsetek wypadków spowodowanych przez pijanych kierujących wśród wszystkich zdarzeń drogowych wzrósł z 6 do 7 proc. Odsetek śmiertelnych ofiar takich wypadków spośród wszystkich śmiertelnych ofiar wypadków wzrósł jednak bardziej – z 8 do 12 proc.

Szczegółowych danych za pierwsze osiem miesięcy 2024 r. jeszcze nie ma, ale wniosek jest prosty. W ostatnich latach wzrosła ciężkość wypadków powodowanych przez pijanych kierowców. Coraz częściej - w stosunku do wszystkich wypadków - mają miejsce tragiczne zdarzenia powodowane przez pijanych kierujących, którzy są w takim stanie, że nie mają żadnych wewnętrznych hamulców. Skąd taki efekt?

Kierowcy z promilami wracają

O dane na temat losów kierowców przyłapanych na jeździe pod wpływem alkoholu poprosiłem Ministerstwo Sprawiedliwości. Udostępnione mi dane mówią, że w 2023 r. przed obliczem sądów stanęło 48 042 kierowców pojazdów mechanicznych oskarżonych o prowadzenie w stanie nietrzeźwości. Pośród nich 6535 osób, a więc blisko 14 proc., stanowili ci, którzy odpowiadali za swój czyn w warunkach recydywy, a więc nie po raz pierwszy. To dużo, biorąc pod uwagę, że kary dla recydywistów są poważniejsze niż dla tych, którzy po raz pierwszy łamią pod tym względem przepisy, a ponadto rzadziej zapadają w zawieszeniu.

- Z moich doświadczeń wynika, że mniej więcej jedna czwarta osób, które ponownie wsiadają za kierownicę pod wpływem alkoholu, to osoby z chorobą alkoholową. Skierowanie ich w takiej sytuacji na testy psychologiczne często jest początkiem leczenia. Alkoholicy z zasady nie mogą prowadzić, póki nie pokonają nałogu, nie przestaną pić. Potem w wielu przypadkach mogą wrócić do jazdy, ale zasadą jest tu całkowita abstynencja do końca życia – mówi Andrzej Markowski, psycholog transportu kierujący pracą Centrum Badań i Usług Psychologicznych w Podkowie Leśnej.

- Zachowanie pozostałych trzech czwartych kierowców, którzy w warunkach recydywy wsiadają za kierownicę po alkoholu, tłumaczy kilka mechanizmów. Częsty jest brak świadomości tego, jak alkohol wpływa na zdolność do kierowania. To zagadnienie powinno być ważnym i wyczerpująco wyjaśnianym punktem na kursie szkolenia kierowców. Zwykle jednak wszystko ogranicza się do wskazania kandydatom na kierowców, jakie konsekwencje mogą ich spotkać w razie przyłapania przez policję gdy mają mniej niż 0,5 prom. alkoholu we krwi, a jakie, gdy jest go więcej – dodaje ekspert.

Brak wiedzy o tym, że po kilku godzinach od zakończenia poważnej libacji nie wolno prowadzić, nie tłumaczy jednak wszystkich pozostałych przypadków. Nieco światła na tę kwestię rzucają jednak dane o wyrokach wydawanych przez sądy w sprawach osób, które ponownie stają przed sądem za jazdę pod wpływem alkoholu.

Surowość nie jest przesadna

Kodeks karny w przypadku recydywy przewiduje inne "widełki" kary. Zamiast do 3 lat pozbawienia wolności sprawcy grozi od 3 miesięcy do 5 lat. W 2023 r. spośród 6452 skazanych karę pozbawienia wolności zastosowano wobec 4995. W tym 722 osobom zawieszono karę. Dla tych, którzy trafili za kratki, najczęstszym wyrokiem było od 6 miesięcy do 1 roku więzienia (3415 przypadków). Karę od 2 do 5 lat pozbawienia wolności zastosowano wobec 84 osób, a więc 1,7 proc. skazanych.

Jak wynika z danych, polskie sądy nie palą się do tego, by orzekać dotkliwsze wyroki – nawet wobec recydywistów. Podobnie może być w przypadku kierowców, którzy łamią zakaz prowadzenia. I tu może tkwić problem. Taka tendencja powoduje, że drogowi przestępcy nie boją się kar. Są niemal pewni, że w razie wpadki jakoś uda im się wymknąć sprawiedliwości.

- Część sprawców ma przeświadczenie, że normy społeczne ich nie obowiązują. To jest charakterystyczne dla mniej więcej 4 proc. ludzi. Najczęściej to takie właśnie osoby drastycznie łamią przepisy i doprowadzają na drogach do bardzo niebezpiecznych sytuacji czy tragicznych wypadków – stwierdza Andrzej Markowski. - Niestety, ten brak poważania prawa bywa wzmacniany przez wyroki, które ewidentne przypadki drogowego bandytyzmu traktują z przymrużeniem oka. W takiej sytuacji trudno przekonać kogokolwiek do poszanowania przepisów, bo przecież przepisy to umowa społeczna. Skoro jedni mogą ją łamać, to dlaczego wszyscy nie mogą?

Same kary to jednak nie wszystko, bo, jak się okazuje, nie do każdego przemawia perspektywa konsekwencji. Ważne jest również to, jak otoczenie reaguje na osoby, które mimo upojenia chcą prowadzić.

- W mojej ocenie w Polsce jest niska i wciąż malejąca społeczna akceptacja dla jazdy pod wpływem alkoholu. Wciąż jednak zdarzają się osoby, które starają się nic nie widzieć, a nawet takie, które wsiadają do samochodu z pijanymi kierowcami. Należy starać się uniemożliwić jazdę nietrzeźwej osobie. Często jest tak, że ci sami ludzie na trzeźwo potępiają jazdę po pijanemu i uważają, że prawo słusznie jej zakazuje. Kiedy jednak są pijani, ich rozumienie relacji pomiędzy nimi samymi a światem jest diametralnie różne. Nie są w stanie właściwie osądzić tego, co właśnie zamierzają zrobić. Takie osoby mimo swojego stanu wsiadają za kierownicę. O ile nikt im nie przeszkodzi – mówi ekspert.

Niewykluczone, że tegoroczny – i trzeba to przyznać imponujący - spadek liczby śmiertelnych ofiar wypadków spowodowanych przez pijanych kierowców jest związany z nowymi przepisami, które przewidują obligatoryjny przepadek aut mocno pijanych kierujących. Być może część przyłapanych kierowców, mających problem z alkoholem, nie popełnia ponownie tego samego przestępstwa, tylko dlatego, że po prostu nie ma czym jeździć. Jeśli tak jest w rzeczywistości, to przepisy o obligatoryjnym przepadku aut zapewne szybko nie znikną. Warto jednak pamiętać, że problem jest znacznie bardziej złożony.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (4)
Zobacz także