Donald Tusk zaskoczył. Zablokował zmianę prawa dla kierowców

Premier Donald Tusk na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu przed siedzibą KPRM w Warszawie
Premier Donald Tusk na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu przed siedzibą KPRM w Warszawie
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Marcin Obara
Tomasz Budzik

23.07.2024 15:28, aktual.: 23.07.2024 16:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

We wtorek 23 lipca 2024 r. rząd miał przyjrzeć się projektowi nowelizacji przepisów o obowiązkowym przepadku pojazdu kierowanego przez pijanego kierowcę. Niespodziewanie punkt wypadł z obrad rządu, a los złagodzenia przepisów nie jest pewny. "Moim zdaniem im ostrzej, tym lepiej" – powiedział Donald Tusk podczas konferencji prasowej.

Do końca wakacji bez zmian

Od 14 marca 2024 r. w Polsce obowiązują stworzone jeszcze przez rząd PiS-u przepisy o obowiązkowym przepadku pojazdu prowadzonego przez osobę, która ma w organizmie 1,5 prom. alkoholu lub więcej. Przepadek jest obligatoryjny również wtedy, gdy osoba mająca 1,0 prom. lub więcej spowoduje wypadek, w którym inna osoba zostanie ranna.

Już w momencie wejścia w życie tej regulacji minister sprawiedliwości Adam Bodnar mówił o konieczności znowelizowania przepisów. Zaproponowane przez niego zmiany miały wprowadzić przepadek jako fakultatywną sankcję. Sąd mógłby orzec przepadek, ale nie byłby do tego zmuszony przepisami. Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało projekt nowelizacji i przeprowadziło jego konsultacje. Teraz jego los nie jest jednak pewny.

Projekt nowelizacji miał być tematem obrad Rady Ministrów 23 lipca 2024 r. Jak jednak podczas konferencji po spotkaniu poinformował Donald Tusk, ten punkt został zdjęty z planu pracy rządu. Premier uzasadnił swoją decyzję otrzymaniem informacji o tym, że liczba kierowców zatrzymywanych na prowadzeniu pod silnym wpływem alkoholu nie maleje. Wobec tego nie warto łagodzić prawa. "Moim zdaniem im ostrzej, tym lepiej" – stwierdził premier. Rząd zaczeka do końca wakacji i na podstawie danych jesienią zdecyduje o ewentualnym złagodzeniu przepisów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Auta poszły już pod młotek

Na podstawie prawa obowiązującego od 14 marca policja zabezpieczyła blisko 3 tys. pojazdów. W każdym z tych przypadków sprawa trafiła przed oblicze sądu. Zgodnie z wciąż obowiązującymi przepisami sąd orzeka przepadek i po uprawomocnieniu się wyroku pojazd zostaje wystawiony na aukcję przez urząd skarbowy. Takie przypadki już miały miejsce.

"Według danych na koniec czerwca 2024 roku, naczelnicy urzędów skarbowych w kraju dokonali sprzedaży 3 pojazdów na podstawie 3 orzeczeń wydanych z art. 44b Kodeksu karnego. Do wykonania pozostało 31 orzeczeń w sprawie przepadku pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w ruchu lądowym" – poinformował autokult.pl wydział prasowy Ministerstwa Finansów.

Jak dowiedziałem się w Ministerstwie Finansów, w obwieszczeniach o licytacji takich pojazdów nie ma informacji o tym, że zostały one odebrane poprzednim właścicielom w związku z jazdą po pijanemu. Wszystko przebiega jak zwykle. Na stronie internetowej danego urzędu skarbowego umieszczane jest zawiadomienie o licytacji. W pierwszym postępowaniu cena wywoławcza pojazdu wynosi 75 proc. jego wartości określonej przez biegłego. Jeśli samochód nie zostanie sprzedany, w drugiej licytacji cena wywoławcza to połowa jego wartości.

Plan na zmiany

Ministerstwo Sprawiedliwości chciało usunąć z Kodeksu karnego zapis o obligatoryjnym przepadku samochodu prowadzonego przez mocno pijaną osobę. Obecnie art. 44b par. 1 mówi: "W wypadkach wskazanych w ustawie sąd orzeka przepadek pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę w ruchu lądowym". Po zmianach przepis miał brzmieć: "W wypadkach wskazanych w ustawie sąd może orzec przepadek pojazdu mechanicznego prowadzonego przez sprawcę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym".

Nowelizacja miała także znieść przepisy dotyczące profesjonalnych kierowców przyłapanych na jeździe przy zawartości alkoholu przekraczającej 1,5 prom. Ponadto w planach ministra sprawiedliwości policja nie miałaby już obowiązku zabezpieczać pojazdu w razie przyłapania mocno pijanego kierowcy. Teraz losy nowelizacji nie są jednak oczywiste.

Z wypowiedzi premiera można wysnuć wniosek, że jeśli po wakacjach liczba przyłapanych, mocno pijanych kierowców nie spadnie, Donald Tusk będzie przeciwny zmianie prawa. Jak jednak wynika z danych policji, nastąpiła poprawa. W pierwszej połowie 2024 r. było o 13 proc. mniej wypadków spowodowanych przez pijanych kierujących. Liczba śmiertelnych ofiar takich zdarzeń spadła aż o 35 proc.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (202)
Zobacz także