Pierwsza jazda: Volkswagen Polo po liftingu - więcej gadżetów
Matrycowe reflektory rodem z Touarega, system Travel Assist utrzymujący kontrolę nad autem do 210 km/h czy brak klasycznych zegarów niezależnie od wybranej wersji. Odświeżone Polo wjeżdża na rynek, ale w Polsce klientów gotowych na doposażenie auta w zaawansowane technologie może być po prostu za mało.
Volkswagen Polo - facelifting, zmiany
O sukcesie Polo nie trzeba się rozpisywać – 18 mln egzemplarzy sprzedanych od 1975 roku sprawiają, że ten model jest istotnym członkiem niemieckiej gamy. Jednak konkurencja na polskim rynku jest wyjątkowo silna – Toyota Yaris ma świetny układ hybrydowy, a schodząca z rynku Fabia konkurowała z samochodem Volkswagena ceną.
Lifting skupia się w głównej mierze na technologii – po raz pierwszy Polo może mieć matrycowe, diodowe reflektory IQ.Light, które wycinają inne pojazdy ze snopu światła. Działa to całkiem sensownie, a żaden z kierowców nie skarżył się na oślepianie. Ciągnąca się przez cały pas przedni listwa świetlna to oczywiste nawiązanie do Arteona czy Golfa. Światła z tyłu mogą mieć za to "pełzające" kierunkowskazy (w opcji).
Polo będzie też można wyposażyć w IQ.Drive Travel Assist, co oznacza ni mniej ni więcej współdziałanie tempomatu utrzymującego odpowiednią odległość i systemu utrzymania pasa. Jak tłumaczy VW, elektronika pozostawiona sama sobie (musimy trzymać ręce na kierownicy) potrafi rozpędzić auto nawet do 210 km/h. Pomijam już fakt, że prędkość maksymalna oferowanych wersji wynosi od 171 do 195 km/h.
Biorąc jednak pod uwagę brak kultury kierowców w jeździe po autostradzie A2, ta funkcja pozostanie zaledwie ciekawostką. O wiele ważniejsze dla "zwykłego" klienta będzie fakt, że nie dostanie on już klasycznych, analogowych zegarów – nawet w najtańszej wersji wyposażenia. Systemy łączności z komórką (Apple CarPlay, Android Auto) są bezprzewodowe. Panel klimatyzacji może mieć zamiast pokręteł panele dotykowe, ale to tylko gadżet, który nie ma większego znaczenia – chyba, że nie będziemy mogli przyzwyczaić się do czułych płytek.
Pod maską znajdziemy tylko jednostki trzycylindrowe o mocy 80, 95 i 110 KM. O ile to coraz popularniejszy widok, tak nie są one wyposażone w układ miękkiej hybrydy. To nie tylko kwestia mniejszego (mikroskopijnie) spalania, ale i kultury działania układu start/stop. Domyślnie mamy do dyspozycji 5-biegową przekładnię manualną. Dwusprzęgłowe, 7-stopniowe DSG to raczej przesada – nie jest aż tak potrzebne w klasie B, a i sama skrzynia w standardowym trybie ślizga się i muli. To efekt przygotowania jej na badania emisji spalin, dlatego na co dzień jeździmy w trybie sportowym – i wszystko działa tak, jak powinno.
Bazowy egzemplarz z wolnossącym silnikiem o mocy 80 KM wyniesie nas 64 190 zł, ale już dodatkowe 15 KM (wynikające z zamontowania turbo) to koszt 70 990 zł (a dalej mówimy o bazowej wersji z klimatyzacją, ekranem multimediów 6,5 cala). Topowe egzemplarze "zwykłych Polo" ocierają się o psychologiczną granicę 100 tys. zł, ale to nie koniec cennika, wszak w ofercie jest przecież jeszcze szybsze Polo GTI...