Pasażer zaciągnął ręczny. Wyszło zgodnie z przewidywaniami
Zielonogórscy policjanci zostali wezwani do zdarzenia z udziałem auta osobowego, które wylądowało na dachu. Kulisy sprawy okazały się dość nietypowe.
Zaczęło się niewinnie. Świadkowie, którzy zauważyli BMW leżące na dachu, wezwali policję. Funkcjonariusze przybyli na miejsce, lecz nie zastali nikogo w pojeździe.
Chwilę później nadjechała kobieta, która przywiozła dwóch mężczyzn. Jak się okazało, jeden był właścicielem uszkodzonego auta, a drugi jego kierowcą. Obaj byli pod wpływem alkoholu - pasażer wydmuchał 1,5 promila a kierowca 0,46 promila.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukarani za drift. Otwocka policja publikuje nagranie
Mężczyźni wyjaśnili jak doszło do zdarzenia - podczas jazdy 26-letni pasażer postanowił pokazać koledze jak auto "idzie bokiem" i nagle zaciągnął hamulec ręczny. 23-letni kierujący nie opanował jednak poślizgu i wylądował na dachu.
Całe szczęście, że obyło się bez obrażeń. Na tym jednak nie koniec - o dalszych losach sprawy zdecyduje sąd.