Parlament Europejski poparł lżejsze normy emisji spalin. Znamy nowe daty

W czwartek 12 października Parlament Europejski wyraził oficjalne poparcie dla nowych norm emisji spalin w mniej restrykcyjnej formie niż pierwotnie proponowana przez Komisję Europejską. Stawką jest przyszłość silników spalinowych. Na ostateczne rozstrzygnięcie musimy jednak jeszcze poczekać.

Ruch drogowy - zdjęcie ilustracyjne
Ruch drogowy - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © autokult.pl
Aleksander Ruciński

13.10.2023 | aktual.: 13.10.2023 13:25

Nadchodząca norma Euro 7 od dłuższego czasu spędzała sen z powiek producentów pojazdów. Przedstawiciele wielu marek zgodnie głosili, że nowe regulacje, które miałyby obowiązywać od 2025 roku, nie mają sensu. Zarzuty branży dotyczyły znikomego zysku dla środowiska przy konieczności znacznego zwiększenia wydatków.

Dodatkowe koszty zaowocowałyby wzrostem cen nowych aut i bezpośrednio uderzyły w klientów. A wszystko to zaledwie kilka lat przed wprowadzeniem całkowitego zakazu sprzedaży aut spalinowych, który ma obowiązywać w UE od 2035 roku.

Część państw członkowskich otwarcie sprzeciwiła się pierwotnej propozycji norm Euro 7, lobbując w Radzie Europejskiej bardziej rozsądne podejście. Argumenty za złagodzeniem dotarły do większości członków Parlamentu Europejskiego, którzy w czwartek 12 października 2023 roku wyrazili poparcie dla norm Euro w osłabionej formie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na mocy nowych postanowień dotychczasowa norma Euro 6 ma zostać utrzymana do 1 lipca 2030 roku w przypadku aut osobowych i dostawczych. Dla ciężarówek i autobusów będzie obowiązywać o rok dłużej. Dla przypomnienia - graniczne daty w pierwotnej formie zapisów przypadały na 2025 i 2027 rok.

Decyzja Parlamentu Europejskiego ma zostać zatwierdzona 1 listopada 2023 roku. To jednak nie koniec drogi legislacyjnej. Złagodzenie pierwotnych planów stanie się faktem dopiero, gdy Parlament, Rada i Komisja Europejska podpiszą się pod jedną, spójną wersją nowych przepisów i przegłosują je na początku 2024 roku.

Jeśli tak się stanie, część producentów odetchnie z ulgą. Mowa szczególnie o tych oferujących względnie tanie auta segmentu A i B. Dostosowanie takich modeli do norm Euro 7 mogłoby być nieopłacalnym interesem.

Jest jednak i druga strona medalu, dotycząca marek, które w obawie przed Euro 7 postawiły wszystko na jedną kartę. Volvo, Jaguar, ale i wielu innych producentów premium, zdążyło już mocno okroić ofertę aut spalinowych. W obliczu zmian proponowanych przez europejskie władze można zadać sobie pytanie, czy nie zrobili tego za szybko?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)