Obowiązkowe filtry cząstek stałych w benzyniakach od 2018 roku
Po zaakceptowaniu przez rządy krajów Unii Europejskiej nowego sposoby pomiarów zużycia paliwa oraz emisji spalin, producenci samochodów będą zmuszeni do stosowania filtrów GPF do silników benzynowych.
06.01.2017 | aktual.: 14.10.2022 14:13
Nowe badania mają być prowadzone w ruchu rzeczywistym, a nie w laboratorium, co podniesie wymagania odnośnie ekonomiczności silników spalinowych. Producenci aut już powoli się do tego szykują i zaczynają delikatnie odwracać się od zbyt małych jednostek, zwłaszcza benzynowych. Problem w tym, że auto pod realnym obciążeniem nie jest do końca ekonomiczne tak, jak by się tego oczekiwało. Co więcej, badanie emisji cząstek stałych będzie prowadzone również w silnikach benzynowych.
To jest sporym problemem nowoczesnych jednostek zasilanych benzyną. Stosunkowa wysoka emisja cząstek stałych jest nieunikniona przy zastosowaniu bezpośredniego podawania paliwa do cylindrów i podniesieniu stopnia sprężania, co obecnie jest kierunkiem rozwoju każdego producenta. Im wyższa wydajność silnika, tym wyższa emisja. Już teraz, niektórzy decydują się na filtry GPF, czyli cząstek stałych dla benzyniaków. Na przykład, Mercedes zapowiadając nową rodzinę motorów benzynowych zadeklarował stosowanie we wszystkich GPF.
Nowe przepisy przyspieszą wprowadzenie tych urządzeń we wszystkich silnikach. Techniczna Rada ds. Pojazdów Silnikowych przegłosowała przepisy stanowiące, że filtry GPF będą montowane obowiązkowo we wszystkich nowych konstrukcjach z bezpośrednim wtryskiem paliwa, homologowanych od września 2017 roku. Od 2018 roku będzie to już dotyczyło wszystkich, nie tylko nowych silników. Unijna komisarz ds. rynku wewnętrznego i przemysłu Elżbieta Bieńkowska dodała, że stawką jest zdrowie publiczne, a producenci samochodów powinni już teraz wprowadzać rozwiązania oczyszczające spaliny tak jak w Dieslach.
Podobnie jak w przypadku diesli, za nowe rozwiązania oczyszczające spaliny ze szkodliwych cząstek stałych zapłacą oczywiście klienci. Producenci przerzucą koszty projektowania i montowania filtrów w pojazdach na odbiorców. Stawką jest zdrowie publiczne, ale szkoda, że nie mówi się o tym, iż stawką są także nasze pieniądze, których za sprawą coraz to nowych pomysłów urzędników mamy coraz mniej. Nie mówi się o tym, że brak pieniędzy to stres, a stres bezpośrednio wpływa na zdrowie. Tylko, że już nie tzw. publiczne, a każdego z nas.