Nissan Micra 1.5 dCi: oszczędna propozycja dla wymagających
Piąta generacja Nissana Micry wygląda atrakcyjnie, jest przestronna, dostała nawet rozsądny cennik. Do tego w wersji z dieslem pod maską ma bardzo małe zapotrzebowanie na paliwo. Niestety wkrótce w Polsce zakup tego auta może mijać się z celem.
Nissan Micra (2017) 1,5 dCi - test
Żeby zrozumieć dlaczego, trzeba cofnąć się do kwietnia 2018 roku. W zasadzie, by poznać całą genezę problemu powinniśmy przestawić wehikuł czasu na jeszcze bardziej odległą datę, ale to już sobie odpuśćmy. Możemy spojrzeć na fakty i wyciągnąć z nich wnioski, a fakty są proste: w Polsce nie ma czym oddychać. Szczególnie w większych miastach smog zadomowił się na dobre.
Zobacz także
Temat zanieczyszczenia powietrza wraca do nas w zimie. Wtedy jego skutki są najbardziej odczuwalne i najbardziej widoczne. Wystarczy spojrzeć przez okno, by zobaczyć coś, co wygląda jak mgła, ale nią nie jest. Latem smog nie występuje, ale to nie znaczy, że problem jest zażegnany. Tak przynajmniej mówią wszystkie dane z przyrządów badających czystość powietrza, a ja im wierzę.
W 2016 roku organizacja WHO wydała raport, z którego wynikało, że 33 z 50 najbardziej zanieczyszczonych miast znajdują się w Polsce. Przez lata temat ekologii był u nas zaniedbywany, aż w końcu ktoś postanowił coś z tym zrobił. Tak oto wracamy do wspomnianego kwietnia 2018 roku, kiedy to pokazano dwa nowe znaki: D-54 oraz D-55. Na obu zielone auta w zielonych obwolutach oznaczają początek i koniec strefy czystego transportu.
Między tymi znakami bez dodatkowych opłat będą mogły jeździć tylko samochody elektryczne, wodorowe i zasilane LNG lub CNG. Właściciele reszty aut będą musieli sięgnąć do kieszeni – koszt godziny podróży nie będzie mógł przekroczyć 2,50 zł, a cała doba to maksymalnie 25 zł. Podstawą do wprowadzenia takich stref jest ustawa o elektromobilności. Nie jest pewne, czy samorządy zdecydują się na ten ruch, ale jeśli w swoim mieście zobaczycie któryś z nowych znaków, to opłacalność zakupu większości samochodów może stanąć pod znakiem zapytania.
O ile sam pomysł stworzenia stref czystego transportu uważam za trafiony, to sposób, w jaki zostało to zrobione jest moim zdaniem absurdalny. Lista samochodów, którymi za darmo będzie można wjechać do centrów miast, nie tylko jest krótka, ale i składa się głównie z drogich modeli. Tymczasem wystarczy spojrzeć na dane statystyczne, by zauważyć, że w Polsce mogłoby sprawdzić się dużo prostsze rozwiązanie.
Od 1993 roku samochody sprzedawane w Europie zostają poddawane testom na emisję spalin, by sprawdzić, czy spełniają wyznaczane standardy. Obecnie obowiązuje kategoria Euro 6. Średni wiek auta na polskiej drodze to 13 lat, więc spełnia ono normy kategorii Euro 4. A to z kolei oznacza, że samochody te emitują do atmosfery zauważalnie więcej tlenków azotu oraz pyłów niż ich nowsze odpowiedniki.
W ten sposób przechodzimy do głównego zainteresowanego. Przez wprowadzenie stref czystego transportu, do jednego worka z trującymi samochodami zostaje wrzucone 20-letnie kombi z dieslem oraz nowy nissan micra 1,5 dCi. Ten pierwszy zasłużył na to, bo nie spełnia obecnie panujących norm. Ten drugi ma w dowodzie wbitą kategorię Euro 6, co z kolei oznacza, że jego miejsce jest jak najbardziej na drogach. Także tych w polskich miastach, bo tam micra spisuje się wprost wyśmienicie.
Po pierwsze, wymiary. Tak, nowa Micra urosła. O ile wcześniejsze generacje były projektowane tak, by nikt nie miał zastrzeżeń co do stosowności używania takiej nazwy, o tyle tym razem inżynierowie podeszli do sprawy mniej rygorystycznie. Auto jest wielkości Clio, bo bazuje na ostatnim wcieleniu francuskiego malucha. Jest też budowane we francuskiej fabryce Renault. Nie oznacza to, że stało się ogromne – ma niecałe 4 m długości oraz mniej niż 1,75 m szerokości. Bez problemu wciśnie się nawet w małe miejsca parkingowe.
Na kuracji powiększającej najwięcej zyskali kierowca i pasażer z przodu. To tam jest zdecydowanie najprzestronniej. Z tyłu wyższym osobom może być ciasno – nie ma za dużo miejsca ani na nogi, ani nad głową. Zresztą, w micrze jest sporo elementów, które świadczą o tym, że to auto raczej dla singli lub bezdzietnej pary. Na plus można zaliczyć spory bagażnik. W tej klasie 300 l to wynik zdecydowanie powyżej średniej. Przydałyby się jednak jakieś haczyki, by móc praktycznie wykorzystać tę przestrzeń.
Po drugie, technologia. Nissan wyposażył Micrę w najróżniejsze systemy uprzyjemniające jazdę głównie w mieście. Ma więc na pokładzie coś, co producent nazywa aktywną kontrolą ruchu nadwozia. Jeśli zacznie się ono kołysać na nierównościach (a lubi to robić), system będzie delikatnie hamował, żeby pasażerowie nie odczuwali tych niedogodności. Świetnie to działa podczas przejazdów po tzw. leżących policjantach czy mniejszych dziurach.
Dużym plusem jest kamera 360, która choć nie oferuje obrazu najwyższej jakości, jest wystarczająco dobra, by nie zarysować auta podczas parkowania. Z tego miejsca chciałem też pochwalić Nissana za przygotowanie oddzielnego przycisku, którym można ją włączyć. Wreszcie jest system audio Bose z głośnikami w zagłówku kierowcy. Przypadł mi do gustu już podczas pierwszych jazd nową micrą, a teraz podczas testów polubiłem go jeszcze bardziej. Zdecydowanie warto poświęcić parę chwil, by ustawić go pod swoje preferencje, bo odpowiednio skonfigurowany pozwala zrelaksować się w korku.
Po trzecie, silnik. Wszyscy wiemy, że po jednostki wysokoprężne najlepiej sięgać, gdy pokonujemy niebotyczne trasy, ale skoro producenci oferują diesle w małych autach, to widocznie zapotrzebowanie na to jest. Wbrew moim obawom 1,5 dCi w micrze sprawuje się zaskakująco dobrze. Choć ma tylko 90 KM, to nadrabia sporym momentem obrotowym (220 Nm), dzięki czemu auto jest bardzo elastyczne. Nigdy nie zdarzyło mi się, żebym nie był w stanie szybko przyspieszyć i sprawnie wcisnąć się między ciasno jadące auta w porannym korku.
Charakteryzuje się przy tym bardzo rozsądnym apetytem na paliwo. W mieście średnie zużycie oleju napędowego wyniosło 7,6 l/100 km, ale prawdziwym hitem tego auta jest trasa. Podróżując podmiejskimi drogami wynik 4,2 l/100 km jest normą, a z niewielkim wysiłkiem uda się zmienić pierwszą cyfrę na trójkę. Wyjazd na autostradę również nie jest micrze straszny, a spalanie nie powinno przekroczyć 5 l/100 km. Mały nissan jest przy tym dobrze wyciszony, przez co nawet dłuższa podróż nie męczy.
Dla równowagi muszę też wspomnieć o wadach, a te to głównie detale, które na dłuższą metę mogą okazać się irytujące. O braku haczyków w bagażniku już było i w podobną kategorię wpada brak podłokietnika, nawet w opcji. W micrze nie uświadczycie też elektrycznie otwieranych szyb z tyłu. Nissan planuje wprowadzić je do oferty i z tego co wiem, powinny się pojawić jeszcze w 2018 roku, ale na ten moment trzeba przygotować się na przygodę z korbą.
Wracając na moment do silnika, nierozgrzany lubi mocno wibrować, szczególnie na niskich obrotach. Najbardziej dziwi mnie jednak brak jakiejkolwiek automatycznej skrzyni w ofercie. Pięciobiegowy "manual" nie jest zły, ale w tak zaawansowanych technologicznie aucie miejskim przydałoby się coś pozwalającego na dodatkową wygodę podczas jazdy.
Nie można mówić o nowej micrze bez wspomnienia o cenie. Gdy ten model wchodził na polski rynek za podstawową odmianę trzeba było zapłacić ponad 50 tys. zł. Dzisiaj cennik startuje ze znacznie niższego pułapu, a wóz z testowanym dieslem (najdroższy z dostępnych silników) to wydatek przynajmniej 54 990 zł. Oferująca w standardzie m.in. klimatyzację i bluetooth wersja Visia+ kosztuje 59 940 zł.
To sprawia, że micra z dieslem brzmi jak propozycja dla osób szukających małego auta dla maksymalnie dwóch osób, które pozwoli im wyróżnić się z tłumu. Liczne możliwości personalizacji z pewnością pozwolą dostosować samochód do swoich potrzeb. Szkoda, że Nissan nie oferuje go w elektrycznej wersji, ale odnoszę wrażenie, że na obecne czasy odmiana z dieslem jest w zupełności wystarczająca. Mało pali i spełnia wszystkie obowiązujące normy, a o to w tym powinno chodzić. I mam nadzieję, że nikt nie zakaże mu w najbliższym czasie wjeżdżać do centrów miast.
- atrakcyjny wygląd
- oszczędny silnik Diesla
- technologiczne gadżety ułatwiające życie
- spore możliwości personalizacji
- pewne prowadzenie
- absurdalne braki w liście wyposażenia (nawet opcjonalnego)
- wersja z dieslem jest ciut za droga
- silnik wysokoprężny wibruje na niskich obrotach i jest głośny
Nissan Micra (2017) 1,5 dCi - dane techniczne
Silnik i napęd: | ||
---|---|---|
Układ i doładowanie: | R4, turbo | |
Rodzaj paliwa: | diesel | |
Ustawienie: | poprzeczne | |
Rozrząd: | DOHC 16V | |
Objętość skokowa: | 1461 cm3 | |
Moc maksymalna: | 90 KM przy 4000 rpm | |
Moment maksymalny: | 220 Nm przy 2000 rpm | |
Skrzynia biegów: | manualna, 5-biegowa | |
Typ napędu: | przedni | |
Hamulce przednie: | tarczowe, wentylowane | |
Hamulce tylne: | bębnowe | |
Zawieszenie przednie: | kolumna MacPhersona | |
Zawieszenie tylne: | belka skrętna | |
Koła, ogumienie przednie: | 205/50 R17 | |
Koła, ogumienie tylne: | 205/50 R17 | |
Masy i wymiary: | ||
Typ nadwozia: | hatchback | |
Liczba drzwi: | 5 | |
Masa własna: | 1090 kg | |
Ładowność: | 450 | |
Długość: | 3999 mm | |
Szerokość: | 1743 mm | |
Wysokość: | 1455 mm | |
Rozstaw osi: | 2525 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 41 l | |
Pojemność bagażnika: | 300 l | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 11,9 s | |
Prędkość maksymalna: | 179 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 4,3 l/100 km | 7,6 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 3,6 l/100 km | 4,3 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 3,9 l/100 km | 6,7 l/100 km |
Emisja CO2: | 85 g/km | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | 5 gwiazdek z pakietem bezpieczeństwa | |
Cena: | ||
Model od: | 45 990 zł | |
Wersja silnikowa od: | 54 490 zł | |
Samochód testowy od: | 68 990 zł |