Mandat za brak wiedzy lub pomyłkę? Typowe błędy kierowców
Kierowcy często dostają mandaty za coś, co mogłoby się wydawać normalną sytuacją drogową. Zwykle popełniają proste błędy wynikające z niewiedzy, ponieważ na pierwszy rzut oka ich zachowanie jest logiczne i zgodne z prawem.
20.01.2019 | aktual.: 28.03.2023 12:04
Kierowcy nie znają wszystkich niuansów kodeksu drogowego, dlatego często padają ofiarami przepisów, których nie są świadomi. Wykorzystują je policjanci "wyrabiający normę" mandatową – wystarczy, że ustawią się w odpowiednim miejscu i obserwują.
Można też zostać ukaranym przez straż miejską. Oto kilka przykładowych, a jednocześnie bardzo typowych przypadków wykroczeń, które bardzo często popełniamy, nie mając świadomości łamania prawa.
Takie parkowanie jest zabronione
Poza ogólnymi przepisami dotyczącymi parkowania, jest kilka takich, które łamie się rutynowo. Jednym z takich "występków" jest parkowanie na chodniku. Pamiętajcie, że jeżeli chcecie postawić na nim auto czterema kołami, musi ono stać przy krawędzi chodnika, nawet jeżeli jest on bardzo szeroki. Trzeba też pozostawić przestrzeń dla pieszych o szerokości 1,5 m.
Jeżeli parkujecie cały pojazd na chodniku prostopadle lub ukośnie do jezdni, należy go zostawić tyłem do ulicy. Często kierowcy stawiają auta przodem do jezdni, zwłaszcza doświadczeni, ponieważ dzięki temu łatwiej im później włączyć się do ruchu.
Ten zapis nie dotyczy wyznaczonych miejsc postojowych przy chodniku. Za powyższe wykroczenia można dostać 1 punkt karny i 100 zł mandatu.
Dokładnie taka sama kara czeka tych, którzy pomylą znak początek i koniec postoju dla taksówek. Wbrew pozorom jest to proste, ponieważ niebieska tabliczka z białym napisem TAXI oznacza koniec postoju dla taksówek, a taka sama, ale przekreślona na czerwono, oznacza początek. Na logikę powinno być odwrotnie, ale nie jest.
Ostatnim z ciekawych i wyjątkowo często łamanych przepisów dotyczących parkowania jest zakaz parkowania w strefie zamieszkania poza wyznaczonymi do tego miejscami. Często sami mieszkańcy stref myślą, że mogą parkować swoje auta przed własnym domem.
Tak rzeczywiście jest, ale po drugiej stronie ogrodzenia. Na chodniku czy jezdni jest to zabronione. Straż miejska miałaby wyjątkowo dobre żniwa, gdyby w każdym mieście puszczono patrole do stref zamieszkania.
Problem ze strzałkami
Dwa często popełniane błędy lub nawet przepisy łamane z pełną świadomością dotyczą zielonych strzałek – jednej w lewo, drugiej w prawo.
Sygnalizator kierunkowy z zieloną strzałką w lewo upoważnia kierowcę chcącego skręcić w lewo do wjazdu na skrzyżowanie. Jednak nie jest to pozwolenie na zawracanie na tym skrzyżowaniu. Co więcej, przed skrzyżowaniem nie musi być postawiony znak zakazujący zawracania.
Na zawracanie pozwala strzałka w lewo z drugą strzałką do dołu. Taki błąd może kosztować od 200 do 400 zł, a na konto do bazy CEPiK wpłynie pięć punktów karnych.
Druga z kłopotliwych, zielonych strzałek to ta, która pozwala na warunkowy skręt w prawo przy zapalonym czerwonym świetle. To właśnie ono obliguje kierowcę do zatrzymania się przed sygnalizatorem, nawet jeżeli widać, że nic nie nadjeżdża i można manewr skrętu wykonać bezkolizyjnie i bezpiecznie. Kierowcy bardzo rzadko zatrzymują się w takiej sytuacji i często są za to karani mandatem w wysokości 100 zł oraz jednym punktem karnym.
Przypadkowe wyprzedzanie i przekroczenie prędkości
Dwa lub więcej pasów ruchu w jednym kierunku i przejście dla pieszych bez sygnalizacji świetlnej - typowa sytuacja drogowa, choć ostatnio coraz rzadsza, ponieważ sygnalizatory stawia się w takich miejscach już właściwie standardowo. Samochody jadą każdy swoim pasem, ale na przejściu jeden jedzie szybciej od drugiego i przejeżdża obok. Czy to wyprzedzanie?
Z punktu widzenia kodeksu drogowego tak, a to wystarczy, by dostać mandat za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych w wysokości 1,5 tys. zł. Ale uwaga - na konto kierowcy wskoczy za to aż 10 punktów karnych.
Zupełnie przypadkowo, za jazdę obok innego auta, gdy akurat na przejściu, na którym nikogo nie było, dojdzie do wyprzedzenia. Zwróćcie na to uwagę, szczególnie jeżdżąc w miastach i na przedmieściach, gdzie drogi mają dwa pasy ruchu w jednym kierunku.
Kiedy kończy się ograniczenie prędkości?
Jesteśmy przyzwyczajeni, że większość ograniczeń prędkości odwołują znaki, które kończą to ograniczenie – np. koniec obszaru zabudowanego czy strefy zamieszkania. Natomiast ograniczenie prędkości znakiem odwołuje pierwsze skrzyżowanie po nim. Ale nie zawsze tak jest.
Warto pamiętać, że znak B-33 (ograniczenie prędkości) postawiony pod tablicą D-42 (obszar zabudowany) oznacza, że pomimo wielu skrzyżowań w tym obszarze, ograniczenie obowiązuje na terenie całego obszaru zabudowanego. Warto przy tym pamiętać, że znak B-33 postawiony pod znakiem ostrzegającym o progu zwalniającym nie jest odwoływany po przejechaniu progu.