Nieprzewidywalne Top 5 gier wyścigowych na PS3
Różnie ich nazywają - „maniacy komputerowi”, „fanatycy gier” słyszałem nawet coś takiego jak „nie mający życia w realu” i tutaj raczej nie chodzi o galerie handlową.
22.05.2014 | aktual.: 20.10.2022 22:13
Może to wszystko i prawda, jednak dotyczy to raczej tych którzy siedzą nad grami po paręnaście godzin dziennie, a nie takich którzy odpalą grę, przejadą parę wyścigów czy zabiją trochę potworów i wrócą do codziennych zajęć. Mówi się że w facetach zawsze będzie siedziało dziecko i owszem, We mnie siedzi i wyjść nie chce – i ja wcale tego nie chcę. Lubię od czasu do czasu odpalić sobie konsolę, usiąść wygodnie i trochę pojeździć na wymarzonych torach moim ulubionym samochodem – nie patrząc na zużywające się opony czy szybko zbliżającą się bandę. Dlatego poniżej przedstawiam spis pięciu tytułów w które „polecam” zagrać, zaczynając od najsłabszej (nikt nie powiedział że ta lista ma się składać z samych świetnych gier).
5. Need For Speed - Hot Pursuit
Wydaje mi się że nie ma takiej osoby, która nie grała nigdy w kultową grę serii NFS, ucieczki przed policją, podrasowane samochody i świetna muzyka.
Pamiętam kiedy parę lat temu wyszła część zwana Most Wanted z 2005 roku, grafika inna niż wszystkie, niby nie była cudowna, lecz ta grywalność, świetne samochody a przede wszystkim BMW M3 sprawiły że pokochałem tą część… Spędzałem godziny w niewygodnej pozycji z kierownicą zaczepioną o biurko i zmieniałem się w bandytę z „Mistrz kierownicy ucieka”, z tym że nie miałem Pontiaca, tylko jeszcze wtedy jakiegoś „słabego” Fiata Punto. Wszystko w tej grze było rewelacyjne, aż do czasu, a dokładnie do roku 2010.
W opisywanych tytule trochę się pozmieniało i niekoniecznie na lepsze. Tutaj mamy o wiele, wiele więcej policji, zaopatrzonej w nowoczesne ustrojstwa zdolne to popsucia naszych szyków. Rewelacyjnie wyglądające krajobrazy, świetnie dopracowane samochody i w miarę „myślący” przeciwnicy, czyni tą grę...początkiem popsucia wspaniałej serii, oto dlaczego:
Pierwsze wrażenie po odpaleniu menu, jak najbardziej pozytywne, fajnie wyglądająca mapa świata która oferuje jeżdżenie zarówno radiowozami i zabawę w dobrego policjanta, jak i tą lepszą stronę czyli jeżdżenie świetnymi samochodami i korzystanie z ich pełnej mocy w celu dosłownie rozwalnia przeciwników w tym również „misiaczków”.
No i niestety pozytywy się kończą, nie będę pisał o świetnej grafice no bo rok 2010 to nie są zamierzchłe czasy i gra wygląda przyzwoicie, lecz rzeczą która mnie zaczęła denerwować wraz z pojawieniem się nowej firmy pomagającej przy produkcji NFS, jest według mnie zepsute sterowanie, wpadanie w poślizgi jak również ich kontrola. Jedyną rzeczą która nasuwa się jest - prostota. Twórcy gry, prawdopodobnie wyszli z założenia że gra ma być również skierowana do najmłodszych graczy nie potrafiących wyjść z wirtualnego poślizgu, jednak nam weteranom serii na pewno się to nie spodoba. Owszem przeszedłem tą grę, ale tylko ze względu na dobrze wyglądające krajobrazy i auta, gdyby tego również by zabrakło prawdopodobnie gra byłaby od razu w komisie, a tak wylądowała tam po trzech dniach grania.
4. Driver San Francisco
Czyli kolejna kultowa gra, świetny realizm, brawurowe pościgi z udziałem policji i beznadziejna grafika. Tak było z pojawieniem się pierwszej części na rynku. Pierwszy raz zagrałem w nią na Playstation 1 i wtedy dopiero poczułem co to znaczy być „Bad Guy”. Buksowanie opon w pikselowym samochodzie, latające kosze na śmieci tak jak ich większe odmiany czyli „czołgi” robiły na mnie piorunujące wrażenie! Jezu z jaką siłą musiał uderzać w nie samochód, że wzbijały się na parę metrów a ja mogłem jechać dalej. Możliwość zmiany pogody, jak i niewidoczna twarz Drivera czyniła tę grę pozycją obowiązkową.
I nie inaczej jest z najnowszym dziełem, teraz już firmy Ubisoft. Nie jesteśmy już złym gościem wykonującym polecenia, tylko dobrym policjantem który razem ze swoim partnerem (prawie jak Starsky i Hutch) starają się złapać groźnego przestępcę. Nie będę opisywał fabuły bo nie należy ona do najciekawszych, jednak pojawił się tutaj tryb nazywany przeze mnie „sokole oko”, polega na dosłownie wyleceniu ze swojego samochodu i wskoczeniu do np. tego który aktualnie jest 1 km dalej. Świetna sprawa i nie wydaje się to banalne. Pozostało również wiele palenia gumy, świetnie wyglądający dym z opon, który najlepiej wygląda przy soczystym drifcie. Zaskoczyła mnie również oprawa muzyczna, oprócz znanych wykonawców takich jak Jamiroquai, producenci położyli znaczny nacisk na ryk silników czy pisk opon. W pewnych momentach w których chciałem bardziej wczuć się w wyciskanie z samochodu ósmych potów, wyciszałem muzykę i z rykiem silnika i dudnieniem głośników wpadałem w kolejne zakręty. Wszystko mogłoby się wydawać świetne, lecz niestety nie obyło by się bez paru niedociągnięć.
Krótko i na temat: policja w ogóle nie zachowuje się jak oddział pościgowy tylko raczej jak zwykłe krawężniki, poza tym osiągi aut policyjnych nie zgadzają się z prawdą – jadąc Maserati policja bez problemu dogoniła mnie swoimi Fordami. Ostatnią rzeczą, która tylko trochę psuje klimat jest nierealistyczna ucieczka przechodniów przed jadącymi samochodami, mogłoby się od czasu do czasu zdarzyć że jakiegoś faceta przewieziemy na masce, lecz w tej sytuacji nawet niewidomy może zrobić skok w bok, dosłownie ocierając się o maskę samochodu.
Mimo tych małych niedociągnięć do teraz lubię odpalić sobie Drivera i pojeździć bokiem przez wąskie uliczki paląc przy tym gumę, której zapach niestety nie dostaje się przez telewizor do pokoju.
3. Dirt 3
W końcu możemy zasiąść za sterami największych potworów i wcielić się w role Kena Blocka, pokonując tory jego Fordem Fiestą. Przed nami jest pełno różnych konkurencji które odblokowują się wraz ze zmianą tzw. areny. Gra jest dopracowana do perfekcji, najbardziej zdziwiła mnie opcja replay która wspaniale odwzorowuje wszystkie szczegóły, kurz czy jakieś śmieci wylatujące spod kół. Oczywiście w trybie single player mamy ogromną możliwość ścigania się, tego typu jakie znamy z poprzednich części Colina, jednak oprócz tego programiści dorzucili od siebie, świetnego rodzaju wyścigi- rally cross, jazdę buggy czy 1 vs 1. Jednak rzeczą która mnie najbardziej pochłonęła i sprawiła że nie dokończyłem gry na „singlu” to był multi-player. Uwierzcie mi, kiedy spróbujecie nie będziecie chcieli przestać. Takiej rozrywki nie dostarczy wam żadna inna gra dostępna do tej pory na konsole czy pecety. W trybie gry z wieloma graczami można grać w normalne wyścigi takie jak w single, lecz najlepsze dopiero przed nami.
Uruchomiłem tryb Outbrake i się zaczęła zabawa. To tak jakby zebrać grupkę kumpli, kupić zdezelowane samochody i gonić się na wielkim placu w berka dla dorosłych. Tryb ten polega na jak najdłuższym przetrwaniu na wydzielonej planszy poprzez unikanie tzw. „zarażonego”. Osoba zarażona jest wyznaczana na początku gry automatycznie, po czym zbiera punkty goniąc i uderzając innych graczy, po czym stają się zarażeni. Czyli dosłownie typowy berek tylko bez zamawianek i bez dotykania się rękoma tylko gołą blachą.
To nie wszystko, producenci poszli jeszcze dalej, stawiając na ogrom rozrywki i wprowadzili tryb - Transporter czyli po naszemu Capture the Flag! Otóż to! Można zdobywać flagę razem w drużynie lub osobno. Kiedy po raz pierwszy grałem w ten tryb dosłownie popłakałem się ze śmiechu, nie mam pojęcia co mnie tak śmieszyło, ale wspaniale się gra zabierając flagę, nie poprzez zastrzelenie przeciwnika tylko przez prędkość i szalone drifty.
Dzięki temu Dirt 3 zajmuje bardzo wysoką pozycję na „pudle”, świetna gra i kawał dobrej roboty, warty wydanej każdej złotówki, bo kto spróbuje nie będzie chciał wrócić do strzelaniny multi-player.
2. Grid 2
Rywalizacja jaką widzieliśmy w filmie Need For Speed, świetną fizykę i rewelacyjnie wyglądające wypadki zapewni nam Grid. Gram w tą grę od około dwóch tygodni i oprócz paru małych błędów jak wjechanie samochodem pod samochód nie zauważyłem. Kawał dobrej roboty, i świetna rywalizacja sprawiły że wyglądające podobnie plansze nie dają się znudzić. Czasami mam wrażenie że po raz kolejny jadę ten sam wyścig, jednak już po chwili jadąc 200 km/h obok innego pojazdu który spycha mnie na skały zauważam dodatkowe atrakcje. Rzeczą która na pewno na Was zrobi wrażenie to świetny model jazdy, może nie tak realistyczny jak w tytule który znajduje się na najwyższej pozycji, ale nie można mu niczego zarzucić, jest dosyć instynktowny ale nie przesadnie. Samochód często trudno wyprowadzić z poślizgu i nawet wielka moc Dodge’a Vipera nie pomoże w wyjściu z opresji. Na samym początku można zauważyć bardzo ciekawą i ładną grafikę, jest inna niż wszystkie jakie dotychczas spotkałem w grach wyścigowych, trudno jest ją opisać. Jest po części bardzo realistyczna ale według mnie również kolory mają bardzo duże nasycenie. Oczywiście nie jest to minus, bo gra jest bardzo przyjemna i naprawdę jest to jeden z najlepszych tytułów ostatnich lat. Dlatego już nie mogę doczekać się najnowszej wersji która mam nadzieję będzie tak cholernie dobra jak starsza.
1. Gran Turismo 5
Zapewne można było się tego spodziewać że GT5 wyląduje na samej górze, bo kto jak nie GT potrafi tworzyć najlepsze wyścigowe gry na świecie. Jestem tak zauroczony że nie znalazłem do teraz żadnego minusa w tej grze. Zakupiłem ją jako pierwszą grę do konsoli i ani razu jej nie odinstalowałem. Czytałem na jednej ze stron na której wszyscy znają się na wszystkim, że menu jest beznadziejne - ale czy dokładnie my fani motoryzacji właśnie na to będziemy zwracać największą uwagę? Czy pierwsze wrażenie po włączeniu gry to było „o mój Boże ale okropne menu, oddaję tę grę!”.
Wątpię, dlatego też Ci co tak o niej pisali mogą powrócić do swoich nudnych zajęć a nam pozostawić delektowanie się jazdą na najwyższym realnym poziomie z jakim można się spotkać. Pokochałem tą grę, w minutę mogłem znaleźć się na dowolnym torze świata, jechać klasycznym Ferrari i słuchać świetnego dźwięku za parędziesiąt złotych! Żadna inna gra nie może nawet w połowie równać się z realnym sterowaniem jakie oferuje Gran Turismo, jeśli szukacie gry która będzie od was wymagała umiejętności kierowcy wyścigowego, bez zastanowienia kupcie ją. Nie ma tutaj czegoś takiego jak wejście w zakręt z gazem przyciśniętym do podłogi co miało miejsce w NFS, tutaj wpadacie na bandę i jest po was – dokładnie tak jak powinno być w grach wyścigowych. Nie ma sensu opisywać fizyki jazdy, ponieważ można napisać o tym opowiadanie. Jednak należy a nawet trzeba wspomnieć o bezbłędnie odwzorowanych trasach świata. Zielone piekło jest tak cholernie dopracowane że siedząc metr od telewizora miałem wrażenie jakbym właśnie pokonywał w prawdziwym samochodzie okrążenie. Każde pochylenie zakrętu czy najmniejsze wgłębienie ma znaczenie przy kolejnych próbach odjęcia z czasu - milisekund. Marzysz aby przejechać się Nissanem GTR Nismo czy starym Dodgem? Nie ma lepszego symulatora który Ci to udostępni, dla mnie jest po prostu jedynym w swoim rodzaju oraz szczytem ludzkiego geniuszu w realnych odczuciach dla prawdziwych graczy. Dzięki temu Gran Turismo 5 zasługuje na tytuł najlepszej gry wyścigowej wszech czasów. Pozostaje tylko czekać aż piąta część się znudzi i zakupić najnowsze GT6.