Męski typ – Väth C 63 AMG Coupé Black Series V63 Supercharged (2012)

Za sprawą firmy Väth mocny przecież już w wersji seryjnej Mercedes C 63 AMG Coupé Black Series ma dodatkowe 130 KM mocy maksymalnej. Dzięki temu to auto jest groźnym rywalem dla 800-konnego Brabusa.

Olgierd Lachowski

01.06.2012 | aktual.: 07.10.2022 20:29

C 63 AMG Coupé Black Series to najbardziej muskularny z dostępnych obecnie Mercedesów. Moim zdaniem wygląda znacznie lepiej od zniewieściałego SLS-a, któremu z kolei do SLR-a pod względem prezencji daleko. Zaraz pomyślicie sobie, że SLS przecież nie jest bezpośrednim następcą SLR-a. To prawda, ale moim zdaniem i tak najszybszy wóz w palecie takiej firmy jak Mercedes powinien być też najbardziej napakowany. Może się to zmieni, gdy pojawi się SLS Black Series, a na razie klasa C robi za mięśniaka w rodzinie.

I ten właśnie mięśniak został zmodyfikowany przez firmę Väth. Najpierw tuner przymierzył się, zresztą skutecznie, do zwykłego C 63 AMG Coupé, a teraz wziął się do tej ostrej wersji.

Niemiecki wóz napędzany jest dobrze znanym i często wcześniej stosowanym w Mercedesach silnikiem o kodzie M156. To 8-cylindrowa widlasta jednostka napędowa o objętości skokowej 6,2 l. Motor nie ma co prawda bezpośredniego wtrysku paliwa ani doładowania, ale i tak osiąga całkiem niezłą moc - 517 KM. Wszystkie te wściekłe konie osiągane są przy 6800 Nm. Z kolei wynoszący 620 Nm moment obrotowy dostępny jest przy 5200 obr./min.

Nie licząc SLS-a, niemiecki koncern nie ufa na razie dwusprzęgłowym skrzyniom biegów, więc klasę C wyposażył w 7-biegową, automatyczną skrzynię przekładniową AMG SpeedShift MCT. Skrót MCT oznacza, że skrzynia ta ma nie mokre, jak to jest tradycyjnie w automatach, ale suche sprzęgła. Moc przez skrzynię biegów jest przekazywana tylko na tylne koła.

Najpewniejszym rozwiązaniem, jeśli chodzi o podnoszenie parametrów silnika w takim aucie jest montaż doładowania. Väth postawił na doładowanie mechaniczne. Tuner wykorzystał taki sam kompresor jak ten użyty w podkręconym zwykłym C 63 AMG Coupé. Sprężarka jest chłodzona i smarowana z obiegów jednostki napędowej. Oprócz kompresora zastosowano także międzystopniową chłodnicę powietrza doładowującego, a także sportowy układ wydechowy oraz nowy moduł sterujący całą tą maszynerią.

W rezultacie udało się osiągnąć imponujące 756 KM mocy i 800 Nm szczytowego momentu obrotowego. Oba parametry gwarantują przyspieszenie do 100 km/h w 3,60 s (czyli o 0,60 s szybciej niż w oryginale) i prędkość maksymalną wynoszącą 350 km/h (a więc o 50 km/h większą niż w seryjnym Black Series). Tuning silnika nie jest jednak tani, bo kosztuje 38 500 euro.

Na tym zmiany się nie kończą. Zamiast seryjnych amortyzatorów i sprężyn pracują teraz komponenty KW. Amortyzatory mają regulację charakterystyki pracy i wysokości (w zakresie 20-65 mm). Z kolei fabryczne przednie hamulce zostały wymienione na 405-milimetrowe wentylowane tarcze. Z tyłu pozostały dyski 360-milimetrowe.

Hamulce są osłonięte kołami z 20-calowymi felgami i oponami 255/30 na osi przedniej, a także 295/25 na kołach tylnych. Wśród wizualnych zmian jest jeszcze usunięta z osłony chłodnicy gwiazda, samą zaś atrapę wykonano z włókna węglowego.

Całkowity koszt tuningu nie jest znany, ale prawdopodobnie oscyluje wokół 50 tys. euro.

Sportowy Mercedes klasy C ma teraz jeszcze więcej pary pod kotłem, dzięki czemu żaden seryjny SLS nie ma z nim szans. Prawdopodobnie Black Series poradziłby sobie też z 700-konnym SLS-em opracowanym przez Brabusa. Ciekawe, co by było, gdyby doszło do pojedynku między prezentowanym dziś bolidem a Brabusem C V12 Bullit 800 Coupé.