McLaren 765LT to lżejszy i mocniejszy odpowiednik 720S o porażających osiągach
Na tegoroczną Genewę McLaren przygotował wyjątkowo smakowitą premierę. Z uwagi na to, że salon został odwołany, nie będziemy mogli podziwiać jej na żywo. Szkoda, bo to wyjątkowe dzieło o oszałamiających osiągach. Poznajcie model 765LT, któremu zdecydowanie bliżej do torowej zabawki niż sportowego auta drogowego.
03.03.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:13
Weźmy 720S i poprawmy w nim wszystko, co możliwe - tak powstał prezentowany 765LT, będący niczym innym jak jeszcze bardziej ekstremalnym wydaniem udanego superauta z Woking. Lżejszym, mocniejszym, a co za tym idzie, także znacznie szybszym. Osiągi nowego McLarena oszałamiają, ale o nich później. Zacznijmy od wyglądu.
Nadwozie stanowi aerodynamiczną doskonałość. Choć auta maksymalnie podporządkowane prawom fizyki rzadko kiedy są przesadnie urodziwe, Brytyjczykom udało się połączyć odpowiedni docisk z atrakcyjną prezencją. Znajdziemy tu znacznie większy splitter, dokładki progów i agresywniejszy dyfuzor niż w 720S. Nietrudno też dostrzec potężne tylne skrzydło z aktywną regulacją.
Inżynierom McLarena zależało na maksymalnym obniżeniu masy własnej pojazdu, dlatego zdecydowana większość podzespołów jest tu wykonana z kompozytów i superlekkich stopów. Przykładem mogą być tytanowe, kute felgi ubrane w opony Pirelli P Zero Trofeo R. Za obręczami znajdziemy zestaw węglowo-ceramicznych hamulców żywcem wyjętych z modelu Senna.
Układ wydechowy także odchudzono - dokładnie o 40 proc. Podobnie jak felgi, został on wykonany z tytanu. Zwieńczeniem są 4 potężne końcówki zamontowane wysoko pomiędzy tylnymi lampami. Podobno 765LT brzmi jak żadne inne auto w gamie McLarena.
Choć samochody tej marki słyną z raczej komfortowych kabin jak na standardy supersamochodów, w tym modelu nie znajdziemy zbyt wielu luksusów. Wszystko podporządkowano tu jak najniższej masie. Rezygnacja z części wygłuszeń i niektórych elementów wyposażenia w połączeniu z zastosowaniem nowych stelaży foteli pozwoliła zaoszczędzić aż 18 kg. Multimedia z 8-calowym wyświetlaczem pozostały na szczęście na swoim miejscu, przez co kokpit nie jest przesadnie spartański.
Największą atrakcją 765 LT jest oczywiście napęd. 4-litrowe V8 zyskało kuty układ korbowo-tłokowy, nową pompę oleju i pompę paliwa oraz zmienione oprogramowanie silnika. Efekt to 765 KM mocy i 800 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Takie parametry w połączeniu z szybką, 7-stopniową przekładnią automatyczną pozwalają osiągać setkę w czasie 2,8 sekundy i rozpędzać się do 330 km/h.
Jeszcze większe wrażenie robi czas sprintu 0-200 km/h wynoszący 7,2 sekundy. Spora w tym zasługa nie tylko mocnego napędu, ale i masy własnej wynoszącej 1229 kg - to o ponad 50 kg mniej niż w przypadku 720S. Obydwa modele różnią się jednak nie tylko osiągami na prostej. Prawdziwą przewagę 765LT dostrzeżemy dopiero na torze.
Wszystko dzięki sztywniejszemu zawieszeniu z niższym prześwitem i większym rozstawem kół. Przeprojektowano również układ kierowniczy, nadając mu bardziej bezpośrednie przełożenie. Jak twierdzi szef McLarena, Mike Flewitt - to najlepszy z dotychczasowych modeli LT. Chętni, by się o tym przekonać, muszą się spieszyć. Powstanie bowiem tylko 765 egzemplarzy. Cena na razie pozostaje nieznana.