Maserati Levante - sprawdzamy, co włoski SUV potrafi na ośnieżonych drogach
Maserati to marka, która automatycznie kojarzy się z niskimi wozami GT, nieziemskim brzmieniem silników i sportowym prowadzeniem – nawet, jeśli jest to akurat długa, luksusowa limuzyna. Te wszystkie wyobrażenia osadzone są oczywiście zawsze w idealnych warunkach pogodowych suchego, równego asfaltu. A co, jeśli wrzucić Maserati na… kopny śnieg i lód? Sprawdziliśmy to dla Was.
Spektrum talentów wozów z Trójzębem Neptuna na masce poszerzył się oczywiście wraz z wejściem do gamy SUV-a Levante. Kręcenie nosów purystów skutecznie ucisza tu świetny silnik, który mimo swojego turbodoładowania doskonale wpisuje się w tradycje marki: jest to ryczące i strzelające z wydechu V6 generujące 430 KM i 580 Nm. Solidne, mechaniczne sprzęgło dzieli te osiągi skutecznie pomiędzy cztery koła – sprawdziliśmy to już poprzedniej zimy w Polsce, gdzie Levante o dziwo sprawdziło się na zamarzniętej tafli jeziora Śniardwy lepiej niż wywodzące się z północy Volvo XC90.
Pierwszy tego typu model w historii Maserati okazuje się zaskakująco wszechstronny – z pojemną kabiną i bagażnikiem o pojemności 580 litrów nie ustępuje konkurencji, za to też nie góruje nad nią aż tak ceną, jak można by się spodziewać. Cennik modelu w katowickim salonie Maserati Pietrzak zaczyna się od 87 190 euro i dostępne są także preferencyjne narzędzia finansowania.
Teraz chęć poznania zdolności SUV-a Maserati zawiodła nas aż do podnóży Mont Blanc, gdzie producent przygotował na tę okoliczność tor pokryty lodem. Jak Levante poradzi sobie w takich warunkach? Zobacz na filmie!