Mamy nowy rekord!

Udało nam się, poprawiliśmy nasz rekord na ćwierć mili. Nowy czas to 7,796 s. Udało nam się tego dokonać podczas zawodów na Węgrzech, 13 września 2014 roku w miejscowości Kiskunlachaza. Przeczytajcie jak to wszystko wyglądało i czemu mało brakowało żeby nam się to nie udało

Mamy nowy rekord!
Grzegorz Staszewski

08.10.2014 | aktual.: 08.10.2014 11:46

Zawody w Kiskunlachaza miały być ostatnimi w sezonie 2014. Tym bardziej byliśmy mocno zdeterminowani żeby właśnie tam pobić nasz rekord życiowy. Bardzo nam zależało żeby zakończyć ten sezon mocnym akcentem. Choć wiedzieliśmy, że Corvette VTG jest gotowa do tego żeby bardzo szybko pojechać, to nie wiedzieliśmy czy uda nam się poprawić poprzedni wynik. Szyki mogła nam pokrzyżować pogoda lub awaria sprzętu. To by było najgorsze bo nie moglibyśmy nawet wystartować w zawodach.

Pierwsze problemy zaczęły się już w drodze na Węgry. Awaria opony w busie. Na szczęście udało nam się szybko to naprawić i ruszyć dalej. Kolejny raz serce mocniej nam zabiło w sobotę. Opady deszczu postawiły start w zawodach pod znakiem zapytania. O tym jednak za chwilę.

Obraz

Pierwszy przejazd od razu dał nam znakomity wynik – ET7,915. Szybko, ale nie wystarczająco. Podpięliśmy komputer żeby wprowadzić małe poprawki i byliśmy gotowi do kolejnej próby. Możecie mi wierzyć, że ten niby krótki czas pomiędzy wyjazdem ze stanowiska serwisowego, a powrotem z toru i odebraniem wyników, wydaje się bardzo długi. Szczególnie kiedy emocje sięgają zenitu. Jakby tego było mało w międzyczasie spadł deszcz i pojawiło się zagrożenie przerwania zawodów. To byłby koszmar, nie uzyskaliśmy jeszcze zadowalającego czasu i koniecznie chcieliśmy ponownie wyjechać na tor.

Znowu mieliśmy szczęście. Tor wysechł i zawody można było kontynuować. Ostatni przejazd. Corvette VTG staje na starcie. Pełne skupienie i pełna gotowość. Ruszam, a po mniej więcej 8 sekundach wyrzucam spadochron i hamuję. Zjazd do mety i odbieram swój czas. Jest! Nowy rekord życiowy: ET7,796. To się nazywa zakończenie sezonu. Dokładnie takie, o jakim marzyliśmy.

Obraz

Węgry po raz kolejny okazały się dla nas życzliwe. Z takim wynikiem możemy spokojnie planować przyszły sezon. Po powrocie Corvette VTG czeka przegląd i serwis, a potem możemy ją przygotować do zimowania. W tym czasie zaplanujemy co zrobić, żeby w przyszłym roku pojechać jeszcze szybciej. Trzymajcie za nas kciuki!

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)