Kursant przekracza prędkość, mandat dostaje instruktor. "Współuczestniczy w prowadzeniu"
Kiedy przekraczamy prędkość, powinniśmy spodziewać się, że dostaniemy mandat. Ale czy za wykroczenie kursanta powinien odpowiadać instruktor? Teoretycznie nie siedzi za kierownicą, ale to nie znaczy, że nie ponosi winy. Sytuację wyjaśnił prawnik Maciej Wroński.
02.06.2022 | aktual.: 13.03.2023 17:04
Kontrowersje w środowisku instruktorów i egzaminatorów wywołała sytuacja sprzed kilku dni. Policja zatrzymała do kontroli samochód nauki jazdy. Funkcjonariusze zmierzyli, że pojazd poruszał się z prędkością 69 km/h, podczas gdy ograniczenie w tym miejscu wynosiło 50 km/h. Mandatem karnym w wysokości 200 zł został jednak ukarany… instruktor.
Temat został poruszony w ramach cyklicznego spotkania "Dyskusje na Ratuszowej", organizowanego przez Fundację Zapobieganie Wypadkom Drogowym, Polski Klaster Edukacyjny oraz redakcje tygodnika "Prawo Drogowe" i portalu L-Instruktor. W roli eksperta wystąpił Maciej Wroński, prawnik i prezes związku pracodawców Transport i Logistyka Polska.
– Elementem odpowiedzialności karnej jest zaniechanie działania, które traktowane jest jako bezpośrednie przyczynienie się swoim zachowaniem do zdarzenia. I tutaj przykładem zaniechania może być brak reakcji instruktora podczas szkolenia, gdy zachowanie kursanta zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego, albo np. kursant przekroczył dopuszczalną prędkość. Nie było działania instruktora, w związku z tym można mu przypisać, że zaniechał działania, które powinien był podjąć. Instruktor nie musi naciskać na pedał przyspieszenia, żeby można mu było przypisać jeden z elementów odpowiedzialności karnej – po pierwsze niedbalstwo, po drugie, brak działania, czyli zaniechanie – mówił podczas webinaru Maciej Wroński.
Prawnik zwrócił także uwagę na fakt, że w przepisach prawa karnego i zapisach Ustawy o kierujących operuje się różnymi pojęciami. W tych drugich często używa się sformułowania "kierowca", które określa osobę posiadającą uprawnienia do kierowania, oraz "kierujący" dla określenia osoby, która kieruje pojazdem. Z kolei prawo karne stosuje pojęcie "prowadzący pojazd".
– Zostało (to pojęcie – przyp. red.) zdefiniowane w doktrynie i w orzecznictwie Sądu Najwyższego. Znajdziemy tam np. takie stwierdzenia: "prowadzącym pojazd mechaniczny jest ten, kto bezpośrednio włada mocą silnika oraz nadaje pojazdowi ruch i kierunek, przy czym nie zawsze musi być to czynność jednoosobowa". Inne określenie: "prowadzić pojazd to nie tylko obsługiwać układ kierowniczy, ale także wszystkie podstawowe mechanizmy mające bezpośredni wpływ na jazdę". Inne stwierdzenie: "jeśli kilka osób obsługuje to urządzenie, to współuczestniczą w prowadzeniu pojazdu" – wylicza prawnik.
Stosując te wyjaśnienia, oczywistym staje się więc, że instruktor czy egzaminator jest osobą prowadzącą pojazd, ponieważ ma dostęp do swojego zestawu pedałów, którymi może wpływać na ruch pojazdu.
Powstaje jeszcze pytanie, co z kursantem na motocyklu? – Instruktor wtedy nie jest osobą współprowadzącą pojazd, nie ma dostępu do elementów sterowania. Normy mówiące o prowadzącym pojazd nie będą do niego adresowane, co nie oznacza, że nie może odpowiadać w zupełnie inny sposób, jeśli np. wyda kursantowi polecenie, którego następstwem będzie wypadek – mówi prawnik.
Ekspert zwraca jednak uwagę, że w razie wypadku każdorazowo prokurator, a później sąd bada okoliczności, w jakich doszło do zdarzenia. Nie zawsze siedzący obok instruktor zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, nawet mając dostęp do własnego zestawu pedałów, jeśli zostanie wykazane, że nie miał on fizycznej możliwości reakcji. Maciej Wroński odnosi się także do przytoczonego na początku zdarzenia.
– W tej konkretnej sytuacji nie wiem, kto powinien odpowiadać. Czy sam kursant, czy instruktor? A może zdarzyło się tak, że zepsuło się nagle wskazanie prędkościomierza i instruktor nie miał świadomości przekraczania prędkości przez kursanta. Jeśli miał możliwość spojrzenia i kontrolowania prędkości, jeśli miał dostęp do urządzeń, to można by uznać jego winę, o ile wszystkie okoliczności na to wskazują. Wina instruktora nie oznacza jednak niewinności osoby, która jest szkolona – mówi prawnik.
Warto na koniec przytoczyć art. 25 ust. 1 pkt 1 z Ustawy o kierujących pojazdami.