Kradzieże katalizatorów to plaga. Jak się przed nią zabezpieczyć?
Dla złodziei łakomym kąskiem może okazać się nie całe auto, a jego część. Katalizator, bo o nim mowa, można stosunkowo łatwo ukraść bez otwierania samochodu i przy użyciu ogólnie dostępnych narzędzi. W środku jest coś cenniejszego niż złoto.
16.02.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:35
Proceder na poziomie asfaltu
Wszystko zajmuje kilka minut, nie wymaga wielkiej wiedzy i specjalistycznych narzędzi. Policja coraz częściej informuje o przypadkach kradzieży katalizatorów. Podczas gdy złodzieje zainteresowani całymi autami ostatnio przerzucili się na niemal nowe egzemplarze, na celowniku przestępców polujących na katalizatory są raczej starsze auta. W ich przypadku jest większa szansa na to, że pojazd nie jest wyposażony w autoalarm, który mógłby pokrzyżować im szyki. Wystarczy wczołgać się pod podwozie i można liczyć na zarobek. Przestępcy nie mają zahamowań.
1 lutego policjanci w Olsztynku nakryli na gorącym uczynku złodziei kradnących katalizator. Mężczyźni zdołali wydostać się spod auta, wsiedli do własnego samochodu i zaczęli uciekać. Nie cofnęli się nawet przed próbą potrącenia mundurowego. Pościg zakończyły dopiero strzały oddane przez funkcjonariuszy w kierunku samochodu. Sprawcami okazali się 22- i 27-latek. Trzy dni później w Białej Podlaskiej na kradzieży katalizatora przyłapani zostali również dwaj mężczyźni – 54-latek oraz 18-latek. Uwagę policjantów patrolujących miasto przykuł widok świateł latarek zauważony pod zaparkowanym busem.
Zobacz także
Jeszcze większą determinacją odznaczali się złodzieje w Częstochowie. W sierpniu 2020 r. policjanci otrzymali zgłoszenie o tym, że obce osoby widziane były przed północą w pobliżu samochodu zaparkowanego na posesji dzwoniącego. Jak się okazało, z auta zniknął katalizator. Świadek wskazał funkcjonariuszom, w którym kierunku udały się podejrzane osoby, dzięki czemu zostały one zatrzymane. Policyjny pies wytropił w ich pobliżu usuniętą z auta część. Wyjątkową bezczelnością popisał się zaś 37-latek z gdańskiego Przymorza. 4 stycznia 2021 r. o 6:00 rano idący na służbę policjant usłyszał dźwięk elektrycznej piły oraz zauważył leżącego pod zaparkowanym autem mężczyznę. Na pytanie policjanta o to, co robi, odpowiedział, że naprawia auto. Co ciekawe, jak się okazało, 37-latek "na robotę" przyjechał kradzionym rowerem.
Źródło na giełdzie
Nasilające się ostatnio zjawisko kradzieży katalizatorów to dla kierowców to duży kłopot. Ci, którzy nie mogą pozostawić auta w garażu, muszą liczyć się z ewentualnym atakiem złodzieja. Skąd taka popularność tej części? Odpowiedzi na to pytanie trzeba szukać na światowych giełdach. Obecnie za uncję palladu płaci się ok. 2,4 tys. dolarów, gdy złoto kosztuje nieco ponad 1,8 tys. dolarów za uncję. Dlaczego to ważne? Ponieważ pallad znaleźć można w katalizatorach. W efekcie używany katalizator może być warty kilkaset złotych, a nawet więcej. Wartość części busa, która niemal padła łupem złodziei w Białej Podlaskiej, została określona przez tamtejszych policjantów na ok. 1,5 tys. zł.
Co dalej dzieje się z katalizatorami? Istnieje wiele legalnych firm zajmujących się obrotem takimi elementami. Nie da się zweryfikować, czy źródło pochodzenia części przynoszonej do takiego skupu jest legalne, to też nikt nie zawraca sobie tym głowy. Wystarczy wypełnić odpowiedni oświadczenie.
Proceder jest tak opłacalny, że część nieuczciwych handlarzy przy sprowadzeniu samochodu z zagranicy "standardowo" zlecała usunięcie oryginalnego katalizatora. Zastępuje się go potem zwykłym kawałkiem rury lub atrapą, a mało doświadczony nabywca może niczego nie zauważyć. Kwota za sprzedaną część stanowi wówczas dodatkowy zarobek importera pojazdu. Sprawy zaszły już tak daleko, że w ogłoszeniach dotyczących sprzedaży starszych aut fakt posiadania przez nie katalizatora bywa jednym z najważniejszych elementów anonsu.
Co może zrobić kierowca?
O tym, że doszło do kradzieży, zmotoryzowani często dowiadują się dopiero po uruchomieniu samochodu. Wtedy - zamiast znanego odgłosu pracy silnika - słyszą donośny basowy hałas. To dlatego, że katalizator znajduje się pomiędzy silnikiem a tłumikiem. Właściciele samochodów, w których dokonano kradzieży katalizatora, mają nie lada problem. Wstawienie w miejsce skradzionego elementu zwykłej rurki nic nie da. Co prawda auto będzie pracowało ciszej, ale podczas przeglądu wystarczy podpięcie auta do analizatora spalin lub rzut oka pod podwozie, żeby diagnosta zauważył, co się stało. W takim przypadku auto nie powinno otrzymać pieczątki. Co więc robić?
Nowy oryginalny element może kosztować od 2 do 5 tys. zł. W przypadku wielu aut taka inwestycja jest to po prostu nieopłacalna. Słabej jakości zamiennik to wydatek rzędu 500-600 zł - podobnie jak używany oryginał. Właśnie na jedną z tych dwóch opcji często decydują się ofiary kradzieży katalizatorów.
Wielu kierowców zastanawia się, czy przed kradzieżą katalizatora można się zabezpieczyć. Oczywiście najpewniejszym sposobem jest pozostawianie auta w zamkniętym garażu. Nie każdy ma jednak taką możliwość. W teorii warto wybierać takie miejsca parkingowe, które są dobrze oświetlone latarniami. Można też spróbować zastosowania osłony antykradzieżowej. Chodzi o metalową klatkę, montowaną do podwozia. Takie rozwiązania powstały co prawda raczej z myślą o ochronie układów DPF, ale przy odpowiednim zmodyfikowaniu sposobu zamocowania być może ochroniłyby i katalizator. Można też po prostu liczyć na szczęście. I spadki cen palladu czy platyny na światowych giełdach.