KLTV dla polskiego wojska. Podpisano umowę na 400 samochodów

Polscy żołnierze otrzymają nowe wozy rozpoznania. Samochody z napędem na cztery koła mają powstawać w kraju, ale pochodzą z Korei. Jednocześnie pamiętające inne czasy Honkery niebawem odejdą na wojskową emeryturę.

Umowa ma być nowym otwarciem w dziedzinie produkcji terenowych wozów dla wojska
Umowa ma być nowym otwarciem w dziedzinie produkcji terenowych wozów dla wojska
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Nowak
Tomasz Budzik

14.08.2023 | aktual.: 14.08.2023 15:58

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W poniedziałek 14 sierpnia 2023 r. minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak podpisał umowę na nowy sprzęt dla wojska. Wśród przypieczętowanych ministerialnym podpisem umów znalazła się ta na dostarczenie blisko 400 samochodów rozpoznawczych. Nie chodzi tu o żaden znany z cywilnej oferty model.

"Będzie wyprodukowany w zakładach Rosomak (dawniej Wojskowe Zakłady Mechaniczne w Siemianowicach Śląskich – przyp .red.) w bardzo krótkim czasie i odpowiada potrzebom wojska polskiego. Przechodzimy do historii z erą Honkerów i innych pojazdów, które swoje dobre lata już dawno mają za sobą. Wprowadzamy sprawdzony pojazd w jak najkrótszym czasie, gotowy do wykorzystania przez wojsko polskie" - powiedział podczas konferencji prasowej minister Błaszczak.

Kia KLTV
Kia KLTV© Wikimedia Commons | rhk111

Jak informuje Polska Grupa Zbrojeniowa, Lekki Pojazd Rozpoznawczy, który trafi do naszych żołnierzy w 2024 r., to spolonizowana wersja koreańskiego KLTV, produkowanego od 2016 r. przez koncern Kia. Pojazd będzie różnił się od pierwowzoru zmienionym wyglądem nadwozia oraz rozwiązaniami, dostosowującymi go do wymogów polskiego wojska.

Dostawy przewidzianych w kontrakcie aut mają trwać do 2030 r., a PGZ zapewnia, że "W ciągu kolejnych lat Rosomak S.A. planuje stopniowe przenoszenie produkcji komponentów pojazdu do Polski, począwszy od transferu technologii produkcji nadwozia oraz wprowadzenia zmian konstrukcyjnych pod kątem wymagań Sił Zbrojnych RP".

Samochód LPR będzie dysponował napędem na cztery koła, a jego sercem ma być silnik Diesla o mocy 225 KM. Pojazd o niezależnym zawieszeniu będzie łatwy w obsłudze dzięki zastosowaniu automatycznej skrzyni biegów. Sprawność auta w warunkach bojowych ma podwyższać centralny system pompowania kół oraz ogumienie typu runflat, umożliwiające jazdę po przestrzeleniu.

Co ważne dla przyszłych użytkowników, auto jest opancerzone na pierwszym poziomie STANAG 4569, co zapewnia bezpieczeństwo w razie ostrzału z karabinu szturmowego. "LPR będzie wyposażony w obrotnicę na dachu umożliwiającą zamiennie montaż karabinu kal. 12,7 mm, 7,62 mm lub granatnika 40 mm. Dopuszczalna masa pojazdu wynosi ok. 5,7 t, co umożliwia wypełnienie luki pomiędzy lekkimi pojazdami o DMC do 3,5 t, a ciężkimi konstrukcjami na bazie platformy WARAN 4×4" - informuje Polska Grupa Zbrojeniowa.

Pierwowzór samochodu, który ma trafić do polskiego wojska, czyli koreański KLTV, rozpędza się do 130 km/h, jest wyposażony w zbiornik paliwa o pojemności 76 l, co zapewnia mu do 640 km zasięgu i może pochwalić się prześwitem wynoszącym 405 mm. Spełnia też normę emisji Euro 5. Auto korzysta z ośmiobiegowej, automatycznej skrzyni Hyundaia. Nietrudno zauważyć podobieństwo koreańskiego KLTV do świetnie znanego HMMWV, potocznie zwanego Humvee. No cóż – najwyraźniej Amerykanie nie mogli zaoferować więcej niż Koreańczycy.

Jak zapowiedział minister Błaszczak, LPR ma zastąpić służącego w polskim wojsku od lat Honkera. To samochód, który wywodzi się wprost od zakorzenionego w PRL-u Tarpana. Burzliwa historia Honkera rozpoczęła się jeszcze w latach 70. Samochód przeszedł od etapu projektu do gotowego produktu w 1988 r. i potem - z przerwami - produkowany był do 2018 r. przez pięć podmiotów najpierw w Poznaniu, a potem w Lublinie. Przez lata głównym odbiorcą Honkera było Wojsko Polskie, które w 2009 r. miało ich prawie 2,5 tys.

W 2016 r. ostatni producent Honkera - firma DTZ Fabryka Samochodów - ogłosiła upadłość. Jako jeden z powodów takiego końca samochodu podawano wówczas brak możliwości dostosowania wysokoprężnego silnika Andoria do wymogów normy emisji Euro 6, co było konieczne, aby istnieć na rynku komercyjnym. Oczywiście silnik można byłoby pozyskać od któregoś z dużych producentów, jednak na rynku cywilnym auto niemal w ogóle nie cieszyło się zainteresowaniem, a wojskowe zamówienia również były skąpe. Jednym z większych w ostatnich latach modelu było 60 maszyn zamówionych przez mundurowych w 2010 r.

Współpraca z Koreańczykami ma otworzyć nowy rozdział produkcji w Polsce terenowych pojazdów dla wojska. Czas pokaże, jakie będą tego efekty.

Komentarze (148)