Kara za "brak kartonika" wciąż aktualna. Nie wystarczy tylko odczekać
Idą dalsze zmiany w przepisach o prawie jazdy. Wiadomo już, kiedy zostaną wprowadzone nowe zasady zwrotu zatrzymanego dokumentu. Dziś, mimo zmian z 1 lipca 2023 r., kierowca w takiej sytuacji musi zgłosić się do urzędu. W przeciwnym razie sporo ryzykuje.
29.08.2023 | aktual.: 29.08.2023 12:26
Były zmiany, ale nie do końca
Czy kierowca, który po zatrzymaniu prawa jazdy – na przykład za nadmierną prędkość w obszarze zabudowanym – powstrzymuje się od prowadzenia na trzy miesiące, może wpaść w tarapaty? Jak się okazuje, tak. Do niedawna po upływie czasu kary należało zgłosić się do urzędu, by złożyć tam wniosek o zwrot prawa jazdy i wnieść opłatę administracyjną w wysokości 50 groszy. Od 1 lipca 2023 r. opłata już nie obowiązuje, ale wbrew temu, co może sądzić wielu kierowców, wizyty w urzędzie wciąż nie da się uniknąć, bo proces zwrotu zatrzymanego prawa jazdy dalej nie jest automatyczny.
Jak informuje strona internetowa warszawskiego urzędu miasta, osoba starająca się o zwrot prawa jazdy, musi wypełnić odpowiedni wniosek i pojawić się w wydziale komunikacji właściwej jednostki z dokumentem tożsamości. Jest to obowiązkowe, choć policja od grudnia 2020 r. fizycznie nie odbiera kierowcom dokumentu prawa jazdy, więc nie odbiera się go również w urzędzie.
Zmiany mają nadejść, ale dopiero gdy minister cyfryzacji ogłosi w "Monitorze Polskim" komunikat określający termin wdrożenia rozwiązań technicznych umożliwiających automatyczny zwrot zatrzymanego prawa jazdy. Wiemy już, kiedy ma to nastąpić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Światełko w tunelu
"Wprowadzenie automatycznego trybu zwrotu zatrzymanego prawa jazdy wymaga zmiany i dostosowania systemów teleinformatycznych uczestniczących w tym procesie. Obecnie trwają prace związane z ich odpowiednim dostosowaniem. Ich zakończenie i produkcyjne wdrożenie rozwiązania, tym samym możliwość ogłoszenia komunikatu (...) w tym zakresie, planowane jest w czwartym kwartale 2023 r." - poinformowało mnie biuro prasowe Ministerstwa Cyfryzacji.
Przed końcem roku dowiemy się więc, kiedy praktyka związana z odzyskiwaniem zatrzymanego prawa jazdy ulegnie zmianie. Jak wówczas będzie to wyglądało?
Co grozi kierowcom?
Jakie mogą być konsekwencje zaniechania obowiązku wystąpienia o zwrot zatrzymanego prawa jazdy? Takie pytanie przesłałem do biura prasowego Ministerstwa Infrastruktury 17 sierpnia, ale do czasu napisania artykułu nie uzyskałem odpowiedzi. Na pozór sprawa wydaje się błaha, ale w praktyce może mieć poważne następstwa.
W czerwcu 2023 r. Rzecznik Praw Obywatelskich zajął się przypadkiem kobiety, która po upływie czasu zatrzymania prawa jazdy po prostu zaczęła jeździć samochodem – bez zwrócenia się do urzędu. Została zatrzymana przez policję i sprawa trafiła do sądu. Ten zaś orzekł, że kobieta prowadziła bez uprawnień, ponieważ nie wystąpiła o zwrot prawa jazdy i w Centralnej Ewidencji Kierowców widniała jako osoba z zatrzymanymi uprawnieniami. Postępowanie zakończyło się grzywną, a ta może dziś wynieść nawet 30 tys. zł. Wszystko przez, jak określił to RPO, "brak kartonika", czyli zaświadczenia, które potwierdziłoby wirtualny zwrot prawa jazdy przez urząd.
Od 5 grudnia 2020 r. właściciel polskiego prawa jazdy może jeździć na terenie kraju, nie mając przy sobie tego dokumentu. W związku z tym policja, która z radiowozu ma dostęp do wszystkich danych kierowców, w razie przekroczenia dozwolonej prędkości o ponad 50 km/h w obszarze zabudowanym fizycznie nie odbiera prawa jazdy. Zamiast tego dokonuje odpowiedniego wpisu w Centralnej Ewidencji Kierowców. Po upływie czasu kary kierowca nie musi więc odebrać dokumentu z urzędu, który go wydał. Musi jednak wystąpić do niego o wirtualny zwrot. I – jak poinformowało mnie Ministerstwo Cyfryzacji – sytuacja nie zmieni się przed czwartym kwartałem 2023 r.
Prawa jazdy na trzy miesiące raczej nie traci się za niewinność. Nie zmienia to jednak faktu, że zmniejszenie uciążliwości całego procesu postępowania z ukaranymi jest na rękę wszystkim – także nam, podatnikom, którzy płacą za pracę urzędów wykonujących niepotrzebne czynności.