Jeep Renegade - amerykanin z Włoch
Jeepy to samochody dość osobliwe. Mają swój niepowtarzalny styl i ciągną za sobą ogromną legendę. Poza Jeepem Wranglerem, który jest klasyczną terenówką, pozostałe modele to raczej stylowe SUV-y. Renegade jest wypełnieniem luki, jaką był brak małego SUV-a w marce. Mariaż z Fiatem pozwolił na zagospodarowane tego terytorium. Czy Jeep z włoską krwią jest wciąż prawdziwym Jeepem?
01.05.2015 | aktual.: 02.10.2022 10:16
Słowo Renegade brzmi nieźle. Naprawdę podoba mi się ta nazwa. Małe autko, które ma wiele wspólnego z Fiatem 500X. Wyobrażacie to sobie? Jeep i Fiat razem? To dwa różne światy - do czasu. Włoskie serce i amerykański styl? Ciekawe i obiecujące połączenie. W dodatku samochód jest tani, nawet jak na warunki polskiej drożyzny. Cena niespełna 70 000zł za bazową odmianę auta, które ma logo Jeepa na masce to już coś. Fakt, że trzeba auto doposażyć i zainwestować w mocniejszy silnik winduje cenę, ale wciąż nie jest źle.
Sama stylistyka Jeepa Renegade łączy klasyczne linie SUV-a i Jeepa, z odrobiną włoskiej ekstrawagancji. Z tylu auto wygląda dość klasycznie i elegancko, chociaż szał robią reflektory, z literką X w środku - pełen styl! Sam przód jest trochę dyskusyjny, chociaż może się podobać. Z pewnością nie wzbudza tylu kontrowersji co zaprezentowany jakiś czas temu model Cherokee. Autko generalnie wygląda na większe niż jest w rzeczywistości. To dobrze, bo najmniejszy z Jeepów wciąż sprawia wrażenie bycia dużym autem. Fakt, czar pryska, gdy postawimy go koło większych braci, ale wysoka pozycja za kierownicą pozostaje niezmienna a o to chyba chodzi tym, którzy kupują auta tej wielkości. Najlepsze co może człowieka spotkać jest we wnętrzu. Nie umiem tego wytłumaczyć, ale wnętrze przynajmniej mi przypadło do gustu. Jest w nim dużo guziczków. To zdecydowanie w moich oczach plus. Kierownica wygląda przyjemnie a kierownica we wnętrzu jest tak ważna, jak obręcze kół na zewnątrz. Co jak co, ale wnętrza Jeepa Renegade nie można nazwać nudnym. Jest ono narysowane z polotem, ciekawie wyglądają kratki od klimy, wszystko jest takie stylowe. Wnętrze może być kolorowe, mogą być w nim kontrastowe akcenty np. jaskrawe obramowania głośników czy wspomnianych wcześniej kratek nawiewu. Wszystko wygląda bardzo atrakcyjnie. Ekran multimediów umieszczony na szczycie deski rozdzielczej, sprawia wrażenie jakby był osadzony w jakiejś skrzynce - iście terenowy styl. Terenowo wygląda również pokrętło zmiany trybu jazdy. W Jeepie podkreślają, że nie jest to samochód tylko do jeżdżenia po asfalcie i pewnie coś w tym jest. Martwi mnie tylko moda na elektryczny ręczny. Jest to dzieło naszych czasów ale hamowanie awaryjne małym guziczkiem do mnie nie przemawia. W sytuacji awaryjnej przydaje się wielka dźwignia, którą łatwo złapać ręką. Guzik to bajer, do pełni szczęścia i bojowej stylizacji wnętrza brakuje właśnie takiej konkretnej, staromodnej dźwigni hamulca. Czemu by takiej nie zrobić, nawet jeśli hamulec miałby być wciąż elektroniczny. Przecież się da. Zamiast wciskać, czy podnosić guzik, podnosiłoby się oldschoolową wajchę, a zasada działania byłaby taka sama.
Do napędu najmniejszego z Jeepów służą 4 silniki dostępne w 6 wersjach mocy. Benzynowe o mocy 110-170 KM i diesle od 120 do 170 KM. To właśnie pod maską najbardziej widać włoską robotę - poza wolnossącym silnikiem 1.6 E-TorQ, wszystkie pochodzą z palety Fiata. W gamie jednostek benzynowych wychodzi na jaw paradoks downsizingu. To właśnie największa, wolnossąca jednostka 1.6 jest tą najsłabszą. Włoskie 1.4 MultiAir to warianty 140 i 170-konne. Wersje benzynowe 110 i 140 koni, oraz podstawowy diesel 1.6 o mocy 120 koni występują jedynie z napędem na przednią oś. Pozostałe warianty to napęd 4x4 i nie ma innej drogi. Statystyki sprzedaży pokazują, że tej wielkości auta sprzedają się najczęściej z napędem na przednią oś, więc logicznym posunięciem jest wyposażanie najtańszych wersji tylko w ten rodzaj napędu. Poza tym napęd na obie osie trochę bardziej obciąża silnik i zwiększa spalanie, co też ma wpływ na decyzję klientów. Auto nie jest królem prędkości ale już najmniejszy diesel pozwala przyśpieszać do setki w mniej niż 11 s. Na takie klockowate auto jest nieźle. Najmocniejszy silnik Diesla pozwala przyśpieszyć do 100km/h w 8.9 s ale właśnie wspomniany kształt nadwozia ogranicza prędkość maksymalną do 196 km/h, gdyby nie aerodynamika, z pewnością auto przekraczałoby magiczne 200 km/h. Co ciekawe, pomimo 100 Nm mniej, silnik benzynowy daje zbliżone osiągi. Według danych technicznych 170-konny benzyniak setkę zrobi w 0.1 sekundy mniej niż diesel i będzie maksymalnie mknąć z tą samą prędkością. Warto wspomnieć, że najmocniejsze odmiany są łączone z 9-stopniową, automatyczną skrzynią biegów (2.0, 140 km - opcja), to ważne bo skutecznie obniża spalanie i dba o komfort akustyczny w kabinie. Według mnie nie ma co zaprzątać sobie głowy najsłabszymi motorami. Optymalnym wyborem są jednostki 140 i 170-konne, ze wskazaniem na tę najmocniejszą. Spalanie i tak nie będzie strasznie wysokie w porównaniu z najsłabszymi jednostkami.
Renegade jest jednym z niewielu SUV-ów, które szczerze chciałbym mieć. Kosztuje akceptowalne pieniądze, nawet w droższych wersjach i daje coś, co jest ważne w przypadku takich samochodów - styl. Na prawdę autko może się podobać zarówno z zewnątrz jak i wewnątrz, nie brakuje mu niczego względem konkurentów i z pewnością jest ciekawszym "kąskiem", niż Fiat 500X, z którym dzieli podzespoły.
Zapraszam wszystkich na facebookowy fanpage - KLIK - tam znajdziecie wszystkie artykuły zaraz po publikacji i masę innych, niepublikowanych tutaj materiałów.