Jak pozbyć się śladów po owadach? Sprawdziłem 3 środki ze sklepu i pewien domowy sposób
Konia z rzędem temu, kto znajdzie najskuteczniejszy środek na pozbycie się śladów po owadach z karoserii. Zaschnięte i twarde, często nie chcą zakończyć "związku" z nadwoziem. Porównałem więc środki powszechnie dostępne w supermarketach, sprawdziłem też, jak poradzi sobie roztwór wody, octu i płynu do naczyń.
Śladach po owadach są zmorą wszystkich podróżujących służbowo (czy też wakacyjnie) kierowców. W skrajnych przypadkach, gdy przez dłuższy czas będziemy bagatelizowali problem, może dojść nawet do sytuacji (sam byłem ostatnio jej świadkiem), że liczba i zagęszczenie zabrudzeń uniemożliwi odczytanie tablicy rejestracyjnej. Za to grozi nam już mandat w wysokości 100 zł.
O ile pozostałości na szybie uda nam się zmyć szczotką lub gąbką na stacji benzynowej, tak z pozostałymi resztkami na karoserii często nie radzi sobie nawet myjnia – zarówno automatyczna, jak i ręczna. Zresztą, jeśli zbyt ostro potraktujemy zabrudzone powierzchnie wodą pod wysokim ciśnieniem, możemy w skrajnych przypadkach uszkodzić lakier. A tego byśmy przecież nie chcieli, prawda?
Na rynku nie brakuje najróżniejszych środków przeznaczonych do usuwania uporczywych pozostałości po owadach. Postanowiłem sprawdzić, jak z zabrudzeniami radzą sobie preparaty, które znajdziemy w supermarkecie. Poza dwoma płynami znalazłem też specjalne ściereczki. Czwartym środkiem (podobnie jak w poprzednim porównaniu preparatów do czyszczenia felg) będzie domowy sposób, który znalazłem w internecie.
A oto kandydaci:
- Pit.Stop Preparat do usuwania owadów (5,99 zł za 750 ml) – najtańszy preparat w naszym zestawieniu. Zgodnie z zapewnieniem na etykiecie \bezpieczny dla lakieru, uszczelek oraz innych elementów gumowych, nie niszczy mytych powierzchni, nie pozostawia smug.\
- Dr. Marcus Titanium Płyn do usuwania insektów (9,99 za 750 ml) – najdroższy z preparatów w płynie z dostępnych w supermarkecie. Poza owadami usuwa także tłuszcz, olej, ptasie odchody i soki z drzew. Zgodnie z zapewnieniem jest bezpieczny dla lakieru, chromu, tworzyw sztucznych i szkła.
- Nigrin Performance Insekten Entfernertücher (29,99 zł) – jedyne w zestawieniu nawilżone chusteczki do usuwania insektów i zarazem najdroższy z zakupionych środków. Według producenta są one odpowiednie do użycia na wszystkich powierzchniach, także tych lakierowanych. W pojemniku jest 36 chusteczek.
- Domowy sposób – znalazłem w internecie poradę, że dobrym preparatem jest roztwór z wody (3/5), płynu do mycia naczyń (1/5) i octu (1/5). Taki też przyrządziłem.
Przejdźmy więc do porównania
Ponieważ zanieczyszczenia po owadach powstają stosunkowo nierównomiernie, nie podzieliłem przedniej części auta na równe powierzchnie, a wybrałem te, które wymagały ingerencji. Poza samym efektem końcowym oceniłem także łatwość aplikacji, czasochłonność oraz możliwość użycia niezależnie od okoliczności. Na pierwszy ogień poszedł najdroższy środek w płynie.
Dr. Marcus Titanium Płyn do usuwania insektów i smoły
Ten środek wymagał właściwie największych przygotowań i jako jedyny ma być nakładany na chłodną powierzchnię. Przed jej spryskaniem należy ją zwilżyć, a po nałożeniu preparatu odczekać 3-5 min. Po tym czasie szmatką wycieramy zabrudzenia, a następnie spłukujemy powierzchnię silnym strumieniem wody. W instrukcji obsługi widnieje jeszcze ostatni punkt, który mówi o konieczności wypolerowaniu miękką szmatką.
Spodziewałem się, że długi czas namaczania zanieczyszczeń znajdzie odzwierciedlenie w łatwym usunięciu wszystkich owadów. O ile faktycznie było czuć, że większość "puściła", tak na lakierze zostało kilka drobnych kropek, więc konieczne było powtórzenie operacji, po której powierzchnia była już czysta. Do plusów należy zaliczyć fakt, że obyło się bez męczącego szorowania.
Pit.Stop Preparat do usuwania owadów
W przypadku tego płynu przygotowań było nieco mniej. Zbędne było wcześniejsze zwilżenie karoserii, a po spryskaniu powierzchni można było od razu przystąpić do jej wycierania bez konieczności odczekiwania kilku minut. Producent zaleca jednak, żeby po wszystkim spłukać powierzchnię wodą.
Podobnie jak przy poprzednim preparacie, po pierwszym użyciu pozostało kilka zaschniętych zabrudzeń, jednak "druga tura" załatwiła sprawę. Powiedziałbym, że obyło się szybciej i mniejszym nakładem pracy niż w przypadku poprzedniego środka.
Chusteczki Nigrin Performance Insekten Entfernertücher
Na pierwszy rzut oka chusteczki wyglądały na najwygodniejsze i najbardziej praktyczne w użyciu, ponieważ nie wymagają wożenia przy sobie dodatkowych akcesoriów czy użycia myjki ciśnieniowej. Po pierwszym "przejechaniu" plamy luźniejsze owady udało się bez problemu usunąć, jednak wszelkie zaschnięte punkty wymagały użycia większej siły oraz użycia kolejnej chusteczki.
Choć ten preparat wymaga najmniej przygotowań, to jest czasochłonny w usuwaniu zanieczyszczeń i najbardziej męczący ze względu na konieczność szorowania. Co do wygody użytkowania, mógłbym się jeszcze przyczepić do sposobu wyjmowania chusteczek, które zahaczają o ząbkowane, wąskie gardło podajnika i się rwą.
Roztwór z płynem do mycia naczyń i octem
Z domowym sposobem wiązałem właściwie najmniejsze nadzieje. Kawałek ręcznika nasączamy w roztworze i przecieramy karoserię. Bez użycia większej siły, większość zabrudzeń szybko odpuściła, co mnie mocno zaskoczyło.
Bez niespodzianek odbyło się w przypadku mocno zaschniętych owadów, które wymagały lekkiego szorowania, po którym powierzchnia była już praktycznie bez skazy. Choć płyn wymaga wcześniejszego przygotowania, możemy go przelać do butelki i wozić w aucie, by w razie konieczności włączyć go do akcji.
Bez jednogłośnego zwycięzcy, ale z kilkoma niespodziankami
Ciężko mi wskazać w tym porównaniu konkretnego zwycięzcę, ponieważ żaden preparat nie wyróżnił się swoimi właściwościami na tyle, by zasłużyć na koronę. Żaden nie poradził sobie w pierwszej próbie z zaschniętymi zabrudzeniami. Łatwiej za to przyjdzie mi wyróżnić specyfiki w poszczególnych kategoriach.
Najbardziej czasochłonny w użyciu, ale też nieco lepiej radzący sobie z zaschniętymi zabrudzeniami, okazał się produkt od Dr. Marcusa. Pod ręcznikiem czuć było, że najlepiej zmiękczył zanieczyszczenia, ale jego użycie nie obędzie się bez myjki czy choćby węża ogrodowego. Dobrym stosunkiem jakości do ceny wykazał się Pit.Stop – mimo niewielkiego wydatku, nieźle poradził sobie z zadaniem. Podobnie jednak jak w przypadku Dr. Marcusa, konieczne jest spłukanie powierzchni wodą, co wydłuża cały proces.
Najszybsze i wymagające najmniej dodatkowych akcesoriów były chusteczki, jednak na wyczyszczenie niewielkiego fragmentu zużyłem 2 sztuki, więc podejrzewam, że na cały front wykorzystałbym co najmniej 6, jeśli nie więcej. Przy liczbie 36 chusteczek stosunkowo szybko się skończą, a jedno opakowanie jest wyraźnie droższe od płynnych alternatyw.
Największym zaskoczeniem okazał się domowy sposób, który poradził sobie z zadaniem lepiej, niż się tego spodziewałem. Nie wymaga dodatkowych kosztów, ponieważ składniki większość z nas ma w domu. Do aplikacji wystarczy kawałek ręcznika, a jeśli będziemy potrzebowali preparatu w trasie, możemy go wcześniej przygotować i przelać do niewielkiej butelki. Do wygranej brakowało jednak lepszej skuteczności z zaschniętym brudem.