Ile jest w nim dawnego DNA i czy nadal może być uważany za wzór – jak zmienił się nowy Volkswagen Polo
Polo urosło, a wyposażeniem i rozwiązaniami technicznymi stara się podkreślić, że wie, co to klasa premium. Na dodatek na cel wzięło sobie walkę o jak najniższy całkowity koszt utrzymania samochodu w segmencie aut kompaktowych.
Aż tyle różnorakich cech jednego produktu? Jak mogą się one zmieścić w tak małym opakowaniu? Należy pamiętać, że mowa tutaj o nowej generacji jednego z najpopularniejszych aut Volkswagena. Ponad 14 milionów sprzedanych egzemplarzy poprzednich pięciu generacji potwierdza wysokie zaufanie wśród klientów. Ale czy Polo nadal wyznacza kierunki rozwoju?
Przy okazji testów nowego Volkswagena Polo VI najmocniej w oczy rzuciły mi się dwie rzeczy. Pierwsza z nich dotyczy tego, jak bardzo auto to, wraz z pojawianiem się kolejnych pokoleń, urosło. Obecnie jego rozmiary zbliżone są chociażby do Golfa IV generacji, samochodu z wyższego rynkowego segmentu.
Druga kwestia dotyczy kwestii finansowych. Czy w dzisiejszych czasach, w ogóle opłaca się kupować nowe samochody? A jeśli tak, to jak najlepiej finansować ich zakup? W przypadku Polo nie są to jakieś czcze rozważania, które spłynęły z kosmosu, tylko właściwie postawione pytanie – ten samochód uważany jest przecież za rodzaj "wzoru" czy też "wyznacznika" w klasie kompaktów. Trochę jak giełdowy "index Big Maca". Mam więc idealny pretekst, by przyjrzeć się temu zagadnieniu, testując auto.
Polo z zewnątrz
Swoje pierwsze doświadczenia z modelem Polo zdobywałem dosyć późno, bo dopiero za kierownicą V generacji, modelu po ostatnim faceliftingu, jaki wtedy przeprowadzono. Choć minęły już 3 lata, nadal mam pozytywne skojarzenia z tym samochodem. Może trudno w to uwierzyć, ale właśnie tym typowo miejskim autem wybrałem się na kilka dłuższych wycieczek po Polsce. Pamiętam, że podróż tamtym Polo była bardzo przyjemna i komfortowa. Do tego samochód palił tyle, co nic. Następnie przyszła kolej na wersję GTI oraz Polo Cross. Każdy z samochodów dawał inne możliwości i inny rodzaj frajdy z jazdy.
Jeden był idealny jako zamiennik porannej kawy w drodze do pracy, a drugi pozwalał poczuć się niczym Colin McRae przelatujący między drzewami na jakiejś anonimowej szutrowej drodze. Niezależnie jednak od wersji Polo kojarzy mi się z samochodem bardzo komfortowym, przestronnym, oszczędnym i dobrze jeżdżącym, autem, które spełni oczekiwania każdego kierowcy. A jakie jest jego szóste, najnowsze wcielenie?
Po pierwsze: nowe Volkswageny to auta wyjątkowo dobrze wykonane i zauważymy to, jeszcze zanim wejdziemy do środka. Ledowe światła, które schodzą się w jedną linię z grillem, tworzą spójną, idealnie dopasowaną płaszczyznę. Obserwator odnosi wrażenie dokładności i poprawności, podkreślającej, że jest to auto mające być dla konkurencji wyznacznikiem.
W modelu testowym założone były felgi w rozmiarze 15 cali, to praktyczny wybór ze względu choćby na miejski charakter auta, studzienki i krawężniki, o które po prostu nie musiałem się martwić. Jeśli jednak komuś zależy na wyglądzie i potrafi przy parkowaniu być cierpliwym, powoli wtaczając samochód na krawężnik, to należy pamiętać, że ładna siedemnastocalowa felga znacznie podkreśli atuty stylistyczne tego samochodu.
Jego uniwersalne, oszczędne, ale jednak świeże kształty doskonale trafią w gusta szerokiej klienteli. Samochód może się podobać zarówno osobom w kwiecie wieku, jak i 28-latkom. Ci ostatni oczywiście postawią na te mniej praktyczne, większe felgi.
W środku – zaskoczenie
Wsiadając po raz pierwszy do środka nowego Polo, miałem chwilowe wrażenie, że pociągnąłem za klamkę od innego samochodu niż ten, którego inspekcji z zewnątrz dokonałem przed chwilą. Przez sekundę miałem wrażenie, jakbym wsiadał do większego brata z rodziny Volkswagena – np. Passata. Stało się tak głównie dlatego, że w oczy od razu rzucił mi się wyświetlacz Active Info Display, który VW montuje opcjonalnie do swoich samochodów zamiast tradycyjnych zegarów.
Jest tu też system Keyless Access, dzięki któremu, by otworzyć czy zamknąć auto, nie musimy szukać kluczyków po kieszeniach. Polo więc nie tylko fizycznie urosło, ale stało się też samochodem dużo bardziej premium.
Szybko znalazłem odpowiednią pozycję za kierownicą, co nie jest wcale łatwe w autach kompaktowych, bo jestem dosyć duży (186 cm, 92 kg) i zazwyczaj brakuje mi miejsca na prawą nogę między konsolą środkową a kierownicą. Tutaj przestrzeni było sporo. Nie musiałem szukać miejsca na telefon, bo Polo ma na wyposażeniu odpowiedni schowek z wbudowaną ładowarką indukcyjną – telefon naładuje się bez kabla. Rozwiązanie na miarę dzisiejszych codziennych potrzeb.
Litrowy, trzycylindrowy silnik o mocy 115 koni i 200 NM sparowany z siedmiobiegową, dwusprzęgłową skrzynią DSG, oferującą możliwość ręcznej zmiany biegów za pomocą umieszczonych za kierownicą łopatek. Trzeba przyznać, że to dobre rozwiązanie, jako że automatyczna skrzynia znacząco poprawia komfort podróżowania w mieście.
Dla osób wolących skrzynie manualne dostępna jest również taka opcja, o 5 lub 6 przełożeniach (zależnie od wersji silnikowej), w której za zmianę biegów odpowiada wyłącznie kierowca. Wracając jednak do DSG: jak zwykle w tym sprawdzonym rozwiązaniu, którego pionierem była grupa Volkswagena, szybkość działania skrzyni jest godna pochwały, a zmiany przełożeń niewyczuwalne – trudno więc uzasadnić wybór manuala, no chyba, że mówimy o kwestiach finansowych.
Z drogi...
W Polo przejechałem nieco ponad 1000 kilometrów. Po takim dystansie myślę, że zdążyłem dość mocno zapoznać się z samochodem i jego właściwościami jezdnymi. Na co dzień jeździliśmy głównie po mieście, a w weekendy dałem się ponieść drodze i wybrałem się w dwie krótkie trasy. Raz na rower, raz nauczyć się pływać na Wake’u.
Zacznę od tego, że skrzynia ustawiona w tryb standardowy Drive hamuje zapędy do sportowej jazdy. Algorytm, który zarządza jej pracą, jest po prostu nakierowany na jak największe ograniczenie zużycia paliwa. Dla chcących pojeździć aktywniej jest oczywiście opcja Sport, dzięki której DSG od razu wrzuca niższy bieg, a silnik wchodzi na wyższe obroty. W tym trybie skrzynia szybciej redukuje, a mapa pedału gazu staje się bardziej czuła.
Podczas szybszej jazdy układ jezdny z łatwością nadąża za intencjami kierowcy i komendami nadawanymi zza wolantu. Sztywność całej konstrukcji jest wzorowa, samochód nie przechyla się zbytnio i jest w bezpieczny sposób, delikatnie podsterowny. Oczywiście do sportowej jazdy przeznaczona jest raczej wersja GTI, ale nawet zwykłe Polo może dać swojemu kierowcy sporo satysfakcji.
Szczególnie że mimo tego samochód nadal jest na tyle komfortowy, że nie wybija plomb z zębów i nie zamienia kręgosłupa w proszek. Do tego jest bardzo przestronny. Wybierając się na weekend, zastanawiałem się, czy zmieszczę 26-calowy rower MTB do bagażnika, w poprzedniej generacji miałem problem. Tym razem udało się z łatwością. Tak dużą, że po chwili w bagażniku znalazła się jeszcze deska do wakeboardu. Bagażnik nowego Polo to 351 litrów, a po złożeniu siedzeń aż 1125 litrów.
Na trasie sprawdziłem działanie aktywnego tempomatu. Działa bardzo dobrze, tak jak w każdym innym Volkswagenie, utrzymuje prędkość za poprzedzającym go pojazdem, sam hamuje i przyspiesza. System wyręcza nas nieco z operowania pedałami w dłuższych trasach, szczególnie podczas jazdy autostradą.
Jego obsługa – dzięki wyświetlaczowi Active Info Display – jest intuicyjna i prosta.
Na drugim, centralnym ekranie korzystałem głównie z funkcji Apple Car Play – z łatwością za pomocą konsoli centralnej obsługiwałem mapy z telefonu, czy Spotify. Audio w samochodzie pozwala odizolować się od świata zewnętrznego, a jakość dźwięku, jak na auto kompaktowe, jest więcej niż przyzwoita. Kolejnym menu, do którego często zaglądałem, był komputer pokładowy.
Średnie spalanie po przejechaniu dystansu 1000 kilometrów? W granicach 7 litrów – to sporo, ale jak już wspomniałem wcześniej, częściej korzystałem ze sportowych funkcji skrzyni DSG, niż poświęcałem się eco-drivingowi. Natomiast na trasie, przy prędkości autostradowej 130-140 km/h spalanie wynosiło około 5-6 litrów. To wynik, który z pewnością zawdzięczam siedmiu biegom.
Ale ile to wszystko kosztuje?
Podsumowując: nowa, VI generacja VW Polo to godny następca swojego poprzednika. Lepiej wyposażony, bezpieczniejszy, posiadający znakomity układ jezdny i wiele możliwości konfiguracji. Szczególnie jeśli ma się na uwadze, że wybierać można nie tylko kolory i felgi, ale także jeden z sześciu silników.
Jak wspomniałem wcześniej, ważne jest też to, czy przeciętnego zjadacza chleba na to wszystko stać. Czy w ogóle zakup nowego auta ma w dzisiejszych czasach sens, a jeśli już zdecydujemy się na taki krok, to które auto kupić, aby jak najmniej na tym stracić?
Aby się temu przyjrzeć, należy wyjaśnić pewien skrót: TCO – skrót używany w każdej branży i firmie zorientowanej na kontrolę i optymalizację wydatków przy okazji zarządzania flotą. TCO to "Total Cost of Ownership" – czyli, w wolnym tłumaczeniu, całkowity koszt posiadania. A skoro myślenie takimi kategoriami sprawdza się w biznesie, to dlaczego nie zastosować go w przypadku domowych finansów?
Na TCO składają się
Źródłem analizowanych przez nas danych będzie analiza wykonana przez firmę Eurotax, w oparciu o dane z aplikacji Car Cost Expert oraz innych narzędzi tej firmy – dokładniejsze źródło informacji pod linkiem.W kalkulacji uwzględniono całkowity koszt utrzymania samochodu w ciągu 4 lat, przy przebiegu 15 tys. km rocznie.
Samochody w porównaniu zostały skonfigurowane w wersji bazowej – z minimalnym wyposażeniem takim jak klimatyzacja, radio i zestaw Bluetooth do telefonu komórkowego i z silnikiem o porównywalnej mocy ok. 95 KM. Warto też dodać, że ceny w raporcie nie uwzględniają dodatkowych rabatów i promocji, które można wynegocjować u lokalnych dealerów.
Z danych zebranych przez Eurotax wynika, że najkorzystniejszym wyborem wśród 6 modeli popularnych aut kompaktowych jest właśnie testowany przeze mnie VW Polo. Z wyliczeń wychodzi, że koszt eksploatacji uwzględniający wyżej wymienione czynniki w przypadku Polo wyniesie 38 871 zł. Kolejny rywal najbliższy najlepszemu wynikowi kosztować nas będzie ponad 1000 zł więcej!
Dzięki najniższej utracie wartości przez 4 lata użytkowania Volkswagen również plasuje się w rankingu na pierwszym miejscu. Wartość rezydualna po tym okresie wynosi wg raportu, 56,6 proc. Z tego wszystkiego jasno wynika, że VW Polo jest najbardziej opłacalnym zakupem w klasie. Pozostaje tylko kwestia jego finansowania – zakup za gotówkę, kredyt czy leasing.
Istnieją oczywiście osoby i firmy wierne zakupom gotówkowym. Choć winić można brak odwagi dotyczący innych form finansowania, należy to zrozumieć – to zazwyczaj najszybszy i najkorzystniejszy z ekonomicznego punktu widzenia sposób. Omijamy procedury, formalności i zobowiązania, tracimy jak najmniej czasu. Ale gotówkę trzeba... mieć.
Poza tym wydatek gotówkowy niesie za sobą ubytek z domowego budżetu znacznej ilości pieniędzy, które można by zainwestować w równoległe wydatki służące rozwojowi firmy lub po prostu domowe potrzeby. Kredyt czy leasing nie stanowi tak dużego, jednorazowego obciążenia. W przypadku firm i działalności gospodarczych oczywiste są także korzyści fiskalne.
A jeśli mielibyśmy wziąć pod uwagę zakup nowego samochodu kompaktowego kontra samochodu używanego wyższej klasy, należy uwzględnić również koszty ewentualnych napraw, które w przypadku aut używanych są nieuniknione.
To, że zakup samochodu nie jest prostą decyzją, wiadomo nie od dzisiaj. Aby przeanalizować kupno pod kątem opłacalności, należy wziąć pod uwagę wiele zmiennych czynników składających się na TCO. Czasami początkowa cena zakupu może być tylko pierwsza na dłuższej liście wydatków związanych z samochodem. Dlatego warto uważnie zastanowić się nad zakupem właściwego modelu i sposobem jego finansowania – szczególnie wobec własnych potrzeb i budżetu (i to w ujęciu długoterminowym). Z mojego czasu spędzonego z Volkswagenem Polo jasno jednak wynika, że w segmencie aut kompaktowych jest to jeden z najmocniejszych zawodników, nie tylko pod kątem finansowym.
Artykuł powstał we współpracy z marką Volkswagen