Honker w polskiej armii, czyli Tarpanem w najeźdźcę
Polskie wojsko od wielu lat próbuje dogonić zachodnie armie. Dotacje z Unii Europejskiej oraz wsparcie niektórych sojuszników pomagają zaopatrzyć się w nowoczesny sprzęt. Rodzi się pytanie: czy do nowoczesnego wyposażenia zalicza się 20-letniego Honkera, którego Wojsko Polskie zakupiło w 2010 roku 60 sztuk, a w tym roku 45?
28.09.2011 | aktual.: 07.10.2022 18:22
140 000 zł za sztukę czyni ten kontrakt wartym 14 700 000 zł. Jeszcze w 2009 roku taki zakup byłby nie do pomyślenia. Ministerstwo Obrony Narodowej planowało wyposażyć naszych żołnierzy w nowoczesne maszyny i stanowczo odmawiało zakupu pojazdu znanego niegdyś pod nazwą Tarpan Honker. Jak się okazuje, już rok później nic nie stanęło na przeszkodzie, by ogłosić cichy przetarg, który wygrała firma DZT – właściciel licencji na produkcję Honkera.
Nasza rodzima konstrukcja jest reklamowana jako do bólu prosta i bezawaryjna, ponieważ... tu nie ma się co zepsuć, bo dodatkowe wyposażenie praktycznie nie istnieje. Faktycznie, jest to atut, którym można się chwalić, ale niekoniecznie reklamując narzędzie pracy. A właśnie tym jest Honker. Nie zapominajmy, że ten samochód ma służyć specjalistom, i to w nie byle jakiej dziedzinie – w wojskowości. Do tej pory wojskowa technika kojarzyła się nieodłącznie z najnowocześniejszymi urządzeniami i rozwiązaniami. Tymczasem naszych chłopaków na wojnę wysyła się w Tarpanach. Oczywiście konstrukcja tę modyfikowano, lecz żadne unowocześnienie nie zastąpi zaprojektowanego od nowa pojazdu.
Problem Honkera jest dosyć skomplikowany. Brak ciągłości w produkcji i nieprzerwane przejmowanie licencji przez kolejne firmy doprowadziły do tego, że obecnie mamy samochód, zmieniany na przestrzeni wielu lat nie przez jednego, ale kilku producentów, z których każdy mógł mieć swój pomysł na tę maszynę.
Dobrym powodem, by kupić Honkera, jest to, że to rodzima konstrukcja. Polski rząd, inwestując w technikę znad Wisły, wspiera polski przemysł, dając mu szansę i środki do rozwoju. Jeśli spojrzymy na to w ten sposób, to bez tego typu kontraktów nigdy nie doczekalibyśmy się polskiego samochodu bojowego.
Oczywiście nie należy spisywać Honkerów na straty tylko dlatego, że to leciwe i proste konstrukcje. Przecież amerykański HMMWV również miał swoje początki w latach 80. XX wieku. Nie zapominajmy też, że w wojsku są potrzebne i takie, proste samochody, lecz nie oszukujmy się – 140 000 zł to dosyć wygórowana cena jak za tak prosty pojazd.
Przemysław, dzięki za cynk!
Źródło: Polityka