Gdy liczy się wygląd. Hyundai inwestuje w pakiety N‑line
Hyundai kuje żelazo póki gorące. Po rewelacyjnie przyjętym i30 N Koreańczycy korzystają z okazji i przygotowują się do prowadzenia na rynek wersji N-line. Ma ona stanowić pomost pomiędzy "zwykłymi" autami a topowymi egzemplarzami
13.04.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:40
N-line jest odpowiedzią na ofertę konkurencji. Volkswagen oferuje przecież Golfa w wydaniu R-line, a Kia ma w ofercie samochody z pakietem GT-line. Ba, nawet jeśli przejdziemy do klasy premium, okaże się, że BMW sprzedaje auta w wydaniu M-Performance. W podanych przykładach mówimy głównie o dodatkowym, usportowionym pakiecie stylistycznym, który nie wpływa w znaczący sposób na osiągi.
Dlatego też i30 N-line przejmie najprawdopodobniej przednie zderzaki, progi oraz pas tylny z mocnego hot-hatcha. Nie zabraknie też przyjemnego dla oka skrzydła jak i większych obręczy. Pierwsze egzemplarze przyłapane na drogach publicznych są obniżone. To najprawdopodobniej jedyna zmiana mechaniczna. Podobny zabieg widzieliśmy np. w nowym Fordzie Focusie ST-line.
Hyundai i30 N-line będzie oferowany ze znanymi już jednostkami napędowymi. Mówimy więc o trzycylindrowych, litrowych silnikach, jak i doładowanych motorach 1.4. Pakiet dostępny będzie zarówno dla hatchbacków, jak i pojazdów z nadwoziem kombi. Ale to nie jedyna nowość jakiej możemy spodziewać się w ramach rodziny N.
Wiemy już, że wkrótce rozrośnie się ona o "pełnoprawną" eNkę, czyli o i30 Sportback N, To nieco dłuższy samochód z nadwoziem liftback, które zapewnia łatwiejszy dostęp do bagażnika. Moc pozostanie bez zmian – w topowej wersji wyniesie nawet 275 koni. Auto otrzyma też automatyczną, dwusprzęgłową skrzynię biegów.