"Ford v. Ferrari" - jest już pierwszy trailer. Nie mogę się doczekać!
Zaczyna się pompatycznie i z filozoficznym zacięciem. Zapowiedź filmu o pojedynku Forda i Ferrari na jednym z najważniejszych torów świata tylko na początku stawia znaki zapytania. Każda kolejna sekunda sprawia, że nie mogę się doczekać jesiennej premiery.
03.06.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:50
O tym filmie mówiło się od lat, ale bardziej precyzyjne przecieki pojawiły się dosłownie w ciągu ostatnich dni. Oto Henry Ford II, którego ego boleśnie odczuło zerwanie negocjacji z Ferrari, zamierza dokopać włoskiej marce na jej własnym podwórku – 24 godzinnym wyścigu Le Mans. Brzmi prosto, ale najlepiej podsumowuje to kwestia Kena Milesa, kierowcy wyścigowego, który na całą operację potrzebuje "200-300 lat".
90 dni
W Kena Milesa wciela się Christian Bale, który ponownie zaskakuje swoją aktorską przemianą. Caroll Shelby, połykający tabletki z nitrogliceryną z powodu choroby serca, natomiast grany jest przez Matta Damona. Zawadiacki od pierwszej sekundy na ekranie, z teksańskim kapeluszem, najwyraźniej zerwał z nieco drewnianym (przynajmniej w ostatniej części) Jasonem Bournem. Teraz stał się młodym Tommym Lee Jonesem. Do tego Jon Bernthal jako Lee Iacocca. Innymi słowy, Punisher, Jason Bourne i Batman na jednym ekranie ścigają się z Ferrari. Co może pójść nie tak?
FORD v FERRARI | Official Trailer [HD] | 20th Century FOX
No i samochody!
Oczywiście, jest Ford GT40, jak i Shelby Cobra. Jest Corvette'a C2, Porsche 906 czy Ferrari P3/4. Podoba mi się, że dokładnie pokazana jest praca inżynierów – jest krzesanie iskier, są testy silnika, są też eksplozje i wypadki. Już widać, że droga do sukcesu nie będzie polegała na wewnętrznej podróży bohatera, który na ostatnim okrążeniu znajdzie w sobie ukryte pokłady siły.
A na poważnie
Można poczuć się jak przy oglądaniu filmu Scorcese, bowiem w zapowiedzi wykorzystano jeden z najbardziej wyeksploatowanych kawałków w historii muzyki – "Gimme Shelter" Stonesów. Wiadomo, że widz lubi te piosenki, które zna.
Wiadomo też, że Enzo Ferrari nie pojawi się na długo na ekranie. Zagra go Remo Girone, a na liście aktorów wymieniono go za sekretarką Henrego Forda II. No cóż.
Walt Disney (jak i Fox) tak bardzo wierzą w ten film, że jego premiera została przesunięta na jesień. To bardzo dobrze. Kolejny kasowy film po "Rush" zwróci uwagę na motoryzacyjne pojedynki. Co dalej? Prost i Senna? Nigel Mansell i Nelson Piquet? A może Grupa B i pojedynek Audi z Lancią? Dakar? Możliwości są nieograniczone.