Trump uderza w Niemcy. Cła dotkną głównie trzech firm

W środę 26 lutego 2025 r. prezydent USA Donald Trump zapowiedział nałożenie cła w wysokości 25 proc. na wszystkie produkty wytworzone w Unii Europejskiej. Będzie to dotyczyło również samochodów. Jak dużym graczem na amerykańskim rynku motoryzacyjnym jest UE i kto sprzedaje tam najwięcej aut?

VW Taos produkowany w fabryce w Meksyku - w 2024 r. w USA zarejestrowano prawie 64 tys. szt. tego modelu
VW Taos produkowany w fabryce w Meksyku - w 2024 r. w USA zarejestrowano prawie 64 tys. szt. tego modelu
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | ALEX BERTHEAU
Tomasz Budzik

Import z Europy nie taki duży

Stany Zjednoczone to potężny rynek motoryzacyjny. Nie chodzi tu tylko o liczbę ludności tego kraju, ale także zamożność jego obywateli, którzy mogą sobie pozwolić na częstą wymianę samochodów. Znajduje to odzwierciedlenie w liczbach. Jak wynika z danych serwisu analitycznego JATO, w 2024 r. w USA sprzedano 16,1 mln nowych samochodów. Dla porównania – w całej Unii Europejskiej rok 2024 zamknął się liczbą 12,9 mln zarejestrowanych nowych pojazdów osobowych.

Bez wątpienia rynek Stanów Zjednoczonych jest jednym z najistotniejszych na świecie. Jaki kawałek tego tortu mają europejscy producenci? Jak się okazuje, nie tak duży, jak można byłoby się spodziewać. Przynajmniej jeśli weźmiemy pod uwagę miejsce produkcji sprzedawanych w USA samochodów.

Europejskie marki sprzedają w USA auta produkowane poza UE i USA
Europejskie marki sprzedają w USA auta produkowane poza UE i USA© WP | Wojciech Kozioł

Jak wynika z danych JATO, zaledwie co dwudziesty nowy samochód w USA został wyprodukowany w Unii Europejskiej. Same suche dane nie tworzą jednak jeszcze pełnego obrazu, ponieważ samochód importowany do USA spoza Europy w rzeczywistości może być europejski. I tak właśnie jest.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Elektryczna Mazda 6e. Ale z tym ładowaniem to dajcie spokój, kto to widział

Kto sprzedaje Amerykanom?

Według danych serwisu motor1.com w pierwszej dwudziestce najbardziej popularnych w 2024 r. w USA modeli samochodów nie ma żadnego reprezentanta europejskiej marki. Z rozważań wyłączam należące do europejsko-amerykańskiego koncernu Stellantis marki Jeep, Ram oraz Dodge. By przybliżyć skalę, o jakiej mówimy, warto wspomnieć, że najpopularniejszy w USA w 2024 r. model – Ford serii F – został zarejestrowany w liczbie 765,6 tys. sztuk. Model z dwudziestego miejsca – Subaru Forester – w liczbie 175,5 tys. sztuk. Firmy ze Starego Kontynentu nie mają w swoim portfolio modeli, które w USA mogłyby cieszyć się choćby zbliżoną popularnością. Jak więc wypadają europejscy gracze?

VW, BMW i Mercedes w 2024 r. odpowiadały za 73 proc. sprzedaży europejskich aut w Stanach Zjednoczonych
VW, BMW i Mercedes w 2024 r. odpowiadały za 73 proc. sprzedaży europejskich aut w Stanach Zjednoczonych© WP | Wojciech Kozioł

Najważniejszą europejską firmą w USA jest koncern Volkswagen, mający w 2024 r. 4,1 proc. tamtejszego rynku – wynika z danych serwisu statista.com. Udział BMW wyniósł 2,5 proc. Łatwo więc obliczyć, że w 2024 r. VW sprzedał w USA ok. 644 tys. samochodów, a BMW ok. 402 tys. aut. Trzeci z "wielkiej niemieckiej trójki", czyli Mercedes, przekonał w USA 324,5 tys. klientów. Do tego należy doliczyć należącą do chińskiego Geely markę Volvo – 135 tys. rejestracji w USA w 2024 r.

Te liczby nie zgadzają się z umieszczoną wyżej grafiką? To dlatego, że część spośród aut europejskich marek, które sprzedano w USA, wyprodukowano poza UE. Aż 44 proc. samochodów koncernu Volkswagen, które w 2024 r. sprzedano w USA, zostało wyprodukowanych w Meksyku – informuje JATO. W przypadku BMW tak samo było z 9 proc. sprzedaży, a u Mercedesa z 4 proc. Czy oznacza to, że firmy te przynajmniej częściowo unikną nowych ceł? Nic z tych rzeczy. Donald Trump już wcześniej zapowiedział, że wprowadzi cło w wysokości 25 proc. – a więc takie samo, jak dla UE – na wszystkie produkty importowane z Kanady i Meksyku.

Wygląda na to, że przed nowymi cłami w USA będzie w stanie uchronić zagraniczne firmy jedynie produkcja w Stanach Zjednoczonych aut, które są tam oferowane. Tymczasem, jak informuje Bloomberg, Grupa Volkswagen wyprodukowała w USA tylko 20 proc. aut, które w 2024 r. sprzedano na tamtejszym rynku. W przypadku Mercedesa było to 37 proc. samochodów, a dla BMW – 48 proc. Nałożenie nowych ceł będzie więc dla tych firm poważnym ciosem.

Co dalej?

Obecnie Unia Europejska nakłada cło w wysokości 10 proc. na samochody importowane z USA. Jednocześnie USA obarcza importowane z Europy samochody cłem w wysokości 2,5 proc. Zmiana tej stawki na 25 proc. będzie więc prawdziwym trzęsieniem ziemi. Tym bardziej że od 2 kwietnia cło w wysokości 25 proc. ma dotyczyć również aut produkowanych w Meksyku.

Można podejrzewać, że taka decyzja ma osłabić pozycję europejskich producentów samochodów w USA. Trudno bowiem sądzić, by Donald Trump chciał wymóc lepsze warunki celne w Europie, by spopularyzować u nas auta wyprodukowane w USA. Zdecydowana większość modeli dostępnych za oceanem nie zagrzałaby miejsca na europejskim rynku ze względu na przekroczenia norm emisji CO2 i związane z tym kary finansowe.

Jednocześnie trudno podejrzewać, by nowe amerykańskie cła miały pomóc w spopularyzowaniu bezemisyjnych, elektrycznych samochodów z USA. Te bowiem już są w Europie chętnie kupowane, a wszystko dzięki fabryce Tesli pod Berlinem. Jak wynika z danych agencji JATO, w 2024 r. w krajach Unii Europejskiej zarejestrowano 209,2 tys. egzemplarzy Tesli Modelu Y. To wystarczyło, by zająć czwarte miejsce wśród wszystkich aut sprzedanych w UE w 2024 r.

Być może więc na kwestię zapowiedzianych przez Trumpa ceł na europejskie samochody trzeba spojrzeć szerzej, w kontekście całej wymiany gospodarczej. Wówczas poszkodowane nowymi cłami koncerny samochodowe (głównie z Niemiec) mogłyby pełnić rolę elementów nacisku na Brukselę.

Zdaniem Waszyngtonu nadwyżka UE względem USA wynosi 300 mld dolarów. Władze Unii Europejskiej do wymiany wliczają także usługi i wówczas nadwyżka topnieje do 50 mld dolarów. Co więcej, jak informuje Polska Agencja Prasowa, komisarz UE ds. handlu Marosz Szefczovicz jest zdania, że nadwyżkę tę można byłoby łatwo zredukować zakupem przez Europę amerykańskiego gazu LNG.

usacłoprodukcja samochodów

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (51)