Dyrektor Apple'a zapowiada ogromne zmiany w przemyśle motoryzacyjnym

Tim Cook, obecnie dyrektor generalny Apple zapowiedział, że przemysł motoryzacyjny czeka duża zmiana. Co miał przez to na myśli?

Dyrektor Apple'a zapowiada ogromne zmiany w przemyśle motoryzacyjnym
Źródło zdjęć: © źródło: [Franco Grassi](http://www.coroflot.com/FrancoGrassi/CarDesigniCar)
Mariusz Zmysłowski

21.10.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:16

Na początek cofnijmy się w czasie o 6 miesięcy to wypowiedzi Sergio Marchionne. Powiedział on wtedy, że jest otwarty na rozmowy z gigantami technologicznymi. Miał tu na myśli oczywiście współpracę FCA z Google lub Apple, które otwarcie mówią o wejściu w motoryzację i czynią kroki w tym kierunku. Google już ma samochody autonomiczne, a Apple wprowadził swoje oprogramowanie w autach niektórych producentów. Dyrektor koncernu FCA dodał przy tym, że dialog z tymi przedsiębiorstwami jest bardzo ważny, ponieważ jeśli wejdą do motoryzacji samodzielnie, mogą zaszkodzić tej gałęzi przemysłu.

Czy zmiany zapowiadane przez Tima Cooka to właśnie szkody, których tak obawia się Marchionne? Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że Cook nie chciał przyznać, czy firma faktycznie buduje samochód, ale nie powiedział też stanowczego "nie". Wskazał tylko, że obecnie świat motoryzacji zmierza w kierunku elektryfikacji napędów, a klienci oczekują coraz nowszych rozwiązań związanych z oprogramowaniem.

Czy Apple faktycznie może dokonać małego przewrotu na rynku samochodowym? Jeśli amerykański gigant faktycznie buduje samochód wszystko może pójść w skrajnie różnych kierunkach. Z jednej strony klienci Apple są bardzo przywiązani do marki i są gotowi stać kilka dni w kolejkach, żeby kupić nowy telefon od razu po premierze. iPhone'y są marketingowym fenomenem, który stał się niemal obiektem kultu. Dlatego Apple może skutecznie sprzedać samochód, który w rzeczywistości wcale nie będzie tak dobry, jak jego konkurenci już będący na rynku. Decydująca okaże się marka.

Z drugiej strony marka może nie wystarczyć. Telefon to wydatek wielokrotnie mniejszy niż w przypadku samochodu. Osoby, które mają produkty Apple'a być może chciałyby mieć także iCara, ale gdy przyjdzie do podjęcia decyzji, w rzeczywistości zdecydują się na sprawdzone auto marki, którą już dobrze znają i która jest na rynku znacznie dłużej niż Apple. Tym sposobem iCar pozostanie jedynie produktem dla motoryzacyjnych hipsterów, których będzie stać na fanaberię z nadgryzionym jabłkiem.

Co jeszcze może szykować Apple, co nie byłoby samochodem, a mogłoby pojawić się w motoryzacji? W kwestii oprogramowania amerykański gigant zrobił już wszystko, co mógł, żeby zaistnieć już produkowanych autach. Pozostaje jeszcze kooperacja z innym producentem i użyczenie przedrostka i lub marki Apple do promocji elektrycznego lub nawet autonomicznego samochodu. Już na starcie możemy odrzucić z listy potencjalnych partnerów Teslę, która z pozoru byłaby dobrym wyborem ze względu na dużą innowacyjność. Ta samochodowa marka dobrze radzi sobie jako solista i Apple raczej nie ma nic ciekawego do zaproponowania, co mogłoby skusić Elona Muska. Ten na dodatek ostatnio stwierdził, że Apple przyjmuje inżynierów, których Tesla zwolniła.

Tu rodzi się jednak pytanie - czy kooperacja z kimkolwiek, kto już jest w motoryzacji faktycznie oznaczałaby ogromne zmiany dla tej gałęzi przemysłu? Raczej nie. Dlatego wciąż najbardziej prawdopodobny pozostaje scenariusz budowy własnego samochodu przez Apple'a. Czy okaże się hitem, czy też kolejnym wynalezieniem koła na nowo? To pozostanie w sferze spekulacji, póki Apple nie zaprezentuje swojego czterokołowego wynalazku.

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)