Drogie auta na części, tańsze w całości. Złodzieje samochodów zmienili metody

Liczba kradzieży samochodów od lat maleje, ale zmieniają się cele i sposoby działania przestępców. Jak się okazuje, inny los spotyka zwykłe auta, inny zaś te z wyższej półki. Te ostatnie częściej trafiają do "dziupli".

Jeśli auto trafia do "dziupli", jest błyskawicznie rozbierane. Podzespoły często sprzedaje się przez internet
Jeśli auto trafia do "dziupli", jest błyskawicznie rozbierane. Podzespoły często sprzedaje się przez internet
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Budzik

16.03.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:15

Policjanci z komendy wojewódzkiej w Bydgoszczy zakończyli działalność złodziejskiej "dziupli" Rynarzewie. W tej cichej i sennej miejscowości znajdował się magazyn części wymontowanych przez przestępców z samochodów klasy premium. Bydgoscy mundurowi w towarzystwie eksperta z zakresu mechanoskopii przeszukali hale należące do jednej z działających w Rynarzewie firm i dokonali zaskakującego odkrycia.

W magazynach znaleziono ok. 500 części pochodzących z luksusowych samochodów. Wśród nich znalazły się podzespoły z modeli Porsche, Audi, BMW czy Mercedesa. Na części elementów towarzyszący mundurowym specjalista odnalazł ślady ingerencji w znaki identyfikacyjne. Łączna wartość znalezionych części sięga 1,5 mln zł. Oznacza to, że średnio jeden podzespół wart był aż 3 tys. zł.

Używany silnik do Porsche Panamery może kosztować nawet 25 tys. zł
Używany silnik do Porsche Panamery może kosztować nawet 25 tys. zł© Policja

– Jeśli chodzi o tę "dziuplę", to można powiedzieć, że była ona "sprofilowana" na drogie samochody. Liczba takich aut na ulicach rośnie, a wraz z nią coraz większe staje się zapotrzebowanie na części zamienne. Z naszych doświadczeń wynika, że kradzione luksusowe auta zwykle bardzo szybko są rozbierane na poszczególne podzespoły, a te są upłynniane, często za pomocą internetu. Bywa także, że kradzione za granicą auta są rozbierane na części już w kraju kradzieży i przewożone w częściach do Polski – mówi Autokult.pl kom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Odkrycie bydgoskich policjantów to ważne uzupełnienie statystyk kradzieży pojazdów w 2020 r. Według opublikowanych w lutym danych Instytutu Badań Rynku Samochodowego Samar z bazy Centralnej Ewidencji Pojazdów ze względu na kradzież wyrejestrowano wówczas 6910 aut. To liczba zbliżona do tej sprzed dwóch czy trzech lat i o ok. 20 proc niższa niż statystyka z 2015 r. Ogromna zmiana nastąpiła jednak w dziedzinie tego, jakie samochody kradziono. W 2015 r. 43 proc. pojazdów, które znikały, stanowiły auta liczące sobie od 6 do 10 lat. W 2020 r. aż 51 proc. łupu złodziei stanowiły samochody mające do czterech lat włącznie.

–  Obecnie główny trend to kradzież metodą "na walizkę". Działa ona w przypadku nowszych pojazdów i często są one potem wywożone za wschodnią granicę, gdzie przestępcy je legalizują – mówił wówczas Autokult.pl mł insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

To, że takie przypadki mają miejsce, nie ulega wątpliwości. Niewykluczone, że przestępcom łatwiej wywieźć za granicę samochód popularnej marki, ponieważ auta premium mogą powodować większe zainteresowanie służb. Pod koniec stycznia na przejściu w Dorohusku podejrzenia straży granicznej wzbudził 27-letni Litwin, który chciał wjechać na Ukrainę za kierownicą BMW Serii 7. Po bliższym przyjrzeniu się limuzynie pogranicznicy stwierdzili, że w samochodzie zmieniono numer VIN. Wartość samochodu oszacowano na 170 tys. zł.

Droższym autem trudniej się "prześlizgnąć"
Droższym autem trudniej się "prześlizgnąć"© Straż Graniczna

Złodzieje kradnący droższe auta czasami zadają sobie również trud ich "klonowania". Służby mundurowe nazywają tak taktykę przestępców, którzy chcą zalegalizować auto w całości lub wywieźć je za granicę. Polega ona na podrobieniu lub wyrobieniu na podstawie sfałszowanych dokumentów tablic rejestracyjnych przydzielonych w pełni legalnie jeżdżącego po drogach samochodu. Później kradziony jest egzemplarz tego samego modelu i koloru, a złodzieje na drugim zestawie "blach" próbują przekroczyć granicę, licząc na mało wnikliwą kontrolę.

Droższe samochody bywają łatwiejsze w kradzieży ze względu na rozpracowanie przez przestępców systemu bezkluczykowego dostępu do auta, który dziś jest obecny niemal w każdym egzemplarzu aut z wyższej półki. Część przyłapywanych przez policję złodziei oprócz "walizek" stosuje też zagłuszarki sygnału GPS. Na urządzenia namierzające korzystające z tej technologii często stawiają właściciele droższych aut. W razie kradzieży takie dodatkowe zabezpieczenie ma pomóc w szybkim odzyskaniu auta. Po zastosowaniu zagłuszarki szanse na odzyskanie swojej własności maleją.

Straż graniczna przyznaje, że obecna sytuacja epidemiologiczna utrudniła życie złodziejom aut. Narzucone w związku z koronawirusem przepisy o przekraczaniu granic zmniejszyły ruch na przejściach, więc trudniej o sukces w przestępczej akcji. Czas pokaże, co stanie się, gdy ograniczenia zostaną zniesione.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)