Drogi kierowco, mam dla Ciebie radę: zjedź swoim Passatem z autostrady i ponarzekaj na wyboje na krajówce
Krótki poradnik, na temat podróżowania.
22.08.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:36
Media alarmują: “W czasie wakacji i długich weekendów, trzeba się liczyć z korkami na bramkach”. Jeśli już dotoczycie się swoim załadowanym po brzegi Oplem Zafirą do punktu poboru opłat, pamiętajcie aby być uzbrojonym w banknoty o niskich nominałach, inaczej powiększycie zator o trzydzieści pięć kilometrów i wystawicie się na lincz ze strony innych użytkowników danej drogi.
Sądzę jednak, że zdążycie je spokojnie rozmienić u jednego z innych kierowców, ponieważ postój na pewno będzie trochę dłuższy niż okres wypalenia jednego papierosa. Potrwa zapewne około tyle samo czasu ile było potrzebne na przekopanie tunelu pod Wisłą dla drugiej linii metra, lecz to nie wytrąci was z równowagi ponieważ jesteście zdeterminowani i... w końcu jesteście na urlopie.
Przy okazji możecie zaopatrzyć się w butelki, które będą wam potrzebne do oddawania moczu, ponieważ na odcinku od Strykowa do Torunia nie ma żadnej stacji paliw czy MOP-ów. Nie muszę wspominać, że rozsądne będzie zatankowanie do pełna baku waszego Forda już w Łodzi.
Oczywiście możecie zaryzykować jazdę bez tankowania i wierzyć że zasięg komputera was okłamuje, lecz nie chcę być w waszej skórze, kiedy oznajmicie swoim pasażerom, że muszą was dopchać do najbliższego Orlenu, ponieważ nie sądziliście, że macie aż tak mało paliwa.
Doskonale rozumiem, że polskie autostrady są stosunkowo młode, więc ich nawierzchnia nie jest zbyt zniszczona. Rozumiem także, że jeśli jesteście w posiadaniu Astona Martina Vantage GT12 i będziecie mieć trochę szczęścia, to jest to zdecydowanie najlepsza trasa aby sprawdzić jego osiągi, a przy okazji szybko dojechać do celu.
Jednak wychodzę z założenia, że ważnym elementem każdego wyjazdu wypoczynkowego jest zwiedzanie. Poznawanie nowych miejsc, ludzi, potraw, to najważniejsza rzecz jaką chcę robić podczas wypoczynku, a podczas podróży autostradą mogę obejrzeć co najwyżej ekrany akustyczne, ozdobione okropnymi naklejkami ptaków.
Dlatego w tym roku wraz z moją lubą wyruszyliśmy wcześniej i wybraliśmy drogę krajową. Zobaczyliśmy wiele ciekawych miejsc, zjedliśmy obiad w uroczym folwarku, który przeszedł kuchenne rewolucje puszystej Pani z TVN, zakochaliśmy się w psie, który towarzyszył nam podczas posiłku, a także nie musiałem być zaopatrzony w puste butelki.
Polecam taką formę podróży każdej osobie, która chcę zobaczyć coś więcej niż asfalt i lubi oddawać mocz kiedy chce, w miejscu do tego przeznaczonym.