Dodge Charger ’73 Jack’s Custom [cz. 4] – finał konkursu [relacja autokult.pl]

Za co kochamy Amerykę? Jedni za amerykański styl życia, inni za jedzenie, a jeszcze inni za samochody. Na imprezie organizowanej przez Jack’s Custom było to wszystko, a jako kulminację wieczoru zapowiadano przedstawienie zjawiskowego, świeżo odnowionego Dodge’a Chargera, o którym opowiadaliśmy kilkukrotnie na naszych łamach.

Dodge Charger ’73 Jack’s Custom [cz. 4] – finał konkursu [relacja autokult.pl]
Kamil Kobeszko

22.10.2013 | aktual.: 30.03.2023 13:23

Za co kochamy Amerykę? Jedni za amerykański styl życia, inni za jedzenie, a jeszcze inni za samochody. Na imprezie organizowanej przez Jack’s Custom było to wszystko, a jako kulminację wieczoru zapowiadano przedstawienie zjawiskowego, świeżo odnowionego Dodge’a Chargera, o którym opowiadaliśmy kilkukrotnie na naszych łamach.

Okazją do spotkania był finał konkursu, w którym główną nagrodą był Dodge Charger ’73. We wstępnej selekcji wzięło udział aż 17 000 osób, do półfinałów dostało się 10, a do ścisłego finału jedynie trzy, których zmagania oglądali zaproszeni na imprezę goście.

Obraz

Do finału dostali się Marcin Jaskuła, Michał Górowski i Paulina Bujała, którzy byli najlepsi w półfinale. A tam rozgrywka była wymagająca i widowiskowa, bo polegała na jeździe na czas przepięknym czerwonym Mustangiem bez dachu, rocznik 1968 w niełatwej próbie Stewarta.

Test Stewarta polega na przejechaniu specjalnie wytyczonej trasy samochodem wyposażonym w nieruchomy talerz i umieszczoną w nim piłeczką w taki sposób, aby nie wypadła z talerza. Ćwiczenie to wymusza na kierowcy płynną, delikatną jazdę, która na drodze przekłada się na umiejętność jazdy w sposób dynamiczny, jednak zapobiegający powstawaniu poślizgu.

Obraz

Zmagania finałowe

W zmaganiach finałowych również łatwo nie było, bo organizatorzy nie chcieli oddać amerykańskiej perełki motoryzacji byle komu. Dlatego rozegrano trzy, typowo motoryzacyjne konkurencje.W pierwszej z nich uczestnicy zmierzyli się z wymianą czterech świec zapłonowych w prawdziwym silniku Forda. Premiowano szybkość, bo liczył się czas wymiany, ale także poprawność, bo czas próby mierzony był do zapalenia żarówki oznaczającej prawidłowe zamontowanie wszystkich elementów.

O kolejności zadecydowało losowanie przeprowadzone w asyście prowadzącego, skądinąd znanego Rafała Jemielity. I tak pierwszy do wymiany świec przystąpił Michał Górowski. Wielu zaniemówiło z podziwu dla świetnego wyniku. Widać, że to nie był pierwszy raz, bo czas wymiany wyniósł 1 minutę i 17 sekund.

Obraz

Po wyniku Michała publiczność tym bardziej kibicowała jedynej kobiecie w finale. Paulina również uzyskała świetny czas – nieco ponad dwie minuty. Do wymiany, jako ostatni, przystąpił Marcin Jaskuła. Niestety światełko oznaczające poprawny montaż nie chciało się zapalić, a czas leciał. Okazało się, że to silnik odmówił posłuszeństwa. Organizatorom niestety nie pozostało nic innego jak anulować konkurencję.

Zawodnicy przystąpili do konkurencji związanej z symulatorem jazdy. Ścigając się po torze Poznań próbowali uzyskać jak najlepszy czas. Tutaj znowu bezkonkurencyjny był Michał Górowski. Trzeba jednak obiektywnie przyznać, że wszyscy radzili sobie świetnie.

Obraz

Największe emocje towarzyszyły ostatniemu starciu, które polegało na jak najszybszej wymianie koła. Zwłaszcza dla Pauliny była to trudna konkurencja, bo wymagała użycia znacznej siły. Zwyciężył po raz kolejny Michał Górowski i to on wygrał główną nagrodę – Dodge’a Chargera rocznik 1973, z ogromnym silnikiem V8 i mocą ponad 300 koni.

Pozostałą dwójkę czekała dogrywka – jednoczesna wymiana kół. Ostatecznie drugie miejsce zajął Marcin, a trzecie Paulina. Nagrodą za drugie miejsce była odnowiona, zabytkowa amerykańska lodówka, nawiązująca stylem do samochodu oraz do samego Jack’a Daniels'a. Trzecie miejsce oznaczało wygraną w postaci fotela – identycznego z tym montowanym w Chargerze.

Obraz

Piękno amerykańskiej motoryzacji 

Michał odebrał symboliczny kluczyk do auta marzeń z rąk gwiazd polskiej sceny driftowej, a halę wypełnił piękny dźwięk odpalonego silnika V8. Warto było czekać te ponad 30 tygodni, by zobaczyć i usłyszeć tak dopracowane i odnowione auto.

W warsztacie Jack’s Custom wszystko było na najwyższym poziomie, dlatego udało się stworzyć auto naprawdę wyjątkowe. Widziałem w życiu wiele z najpiękniejszych aut świata, niektórymi z nich jeździłem, ale żadne nie zrobiło na mnie takiego wrażenia jak ten Dodge.

Obraz

Dopracowano każdy szczegół. Przyznam, że nie do końca byłem przekonany co do wybranego przez głosowanie koloru i malowania. Jednak na żywo czarny lakier, białe pasy i lśniące, ale oryginalne chromowane wykończenia idealnie pasują do charakteru Chargera. To auto bardzo męskie, o czarnym charakterze i cieszę się, że nie zastosowano tutaj np. czerwonego czy oryginalnie niebieskiego lakieru – to, co świetnie pasuje np. do Mustanga, odebrałoby nieco charakteru Chargerowi.

Wnętrze również wybrano w konkursie. Wykończono je czarną, skórzaną tapicerką szytą na zamówienie, oczywiście z logami Jack’a Daniels'a i Jack’s Custom. Z kilku możliwych koncepcji wybrano w głosowaniu konkretny wygląd kierownicy i deski rozdzielczej, a całości z zewnątrz dopełniły typowo amerykańskie, piękne koła.

Obraz

Brawa za tak spójną i nieprzesadzoną koncepcję. To naprawdę sztuka odnawiać stare auto i idealnie dopasować wszelkie dodatki tak, aby stanowiło to znakomicie wyglądającą całość. Łatwo przesadzić, wpaść w pokusę unowocześniania. Tutaj wyszło to idealnie – trudno wskazać cokolwiek, co można by w tym aucie poprawić. Widok idealnie wypolerowanej karoserii, tworzącej wrażenie czarnej idealnej satyny rozciągniętej po aucie chwyta za serce nawet osób nie fascynujących się na co dzień motoryzacją.

Garage party!

Na imprezie Jacka Danielsa było takich jednak niewiele, bo całość utrzymana była w motoryzacyjnym, garażowym stylu. Pełno amerykańskiego jedzenia, piękne kobiety w skórzanych strojach, rewelacyjnie grający zespół Joe di Pinto oraz Jack Daniel's pod wieloma postaciami sprawili, że trudno było nie bawić się znakomicie, praktycznie do samego

Obraz

Szkoda, że tak mało jest podobnych inicjatyw, bo ta renowacja to esencja prawdziwej motoryzacji, na którą miło popatrzeć. Jednocześnie całość wydaje się absolutnie wyjątkowa, bo przywrócono do życia bardzo zapomniane i niezwykłe auto. Teraz w naszym kraju mamy jeden z najlepszych, o ile nie najpiękniejszy egzemplarz Chargera na świecie.

Obraz

Życzę wam, abyście kiedyś spotkali go na drodze, a nowemu właścicielowi, aby czerpał przyjemność z każdego kilometra pokonanego przy akompaniamencie tej wspaniałej jednostki napędowej. Prawdziwa motoryzacja potrafi być naprawdę piękna i warto o tym pamiętać w czasach ekologii i downsizingu.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/37]
Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)