Dobijanie klimatyzacji dosłownie i w przenośni. Nie daj się nabrać
Kupujesz auto, a klima nie chłodzi tak, jak powinna? Od sprzedającego słyszysz: "wystarczy dobić klimę". W ten sposób możesz ją dobić tak w przenośni, jak i dosłownie. W dobrym warsztacie się tego nie robi, bo w teorii się nie da. Więc nie daj się nabić w butelkę.
28.03.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:45
Choć tyle lat już minęło odkąd samochody z klimatyzacją jeżdżą po naszych drogach, to nadal wśród wielu użytkowników, a w szczególności handlarzy, funkcjonuje pojęcie "dobijania klimatyzacji". Co ono oznacza?
Chodzi o uzupełnienie czynnika chłodniczego w układzie klimatyzacji samochodu, kiedy jest go za mało. Jednym z objawów braku czynnika jest niewydajne chłodzenie. Innym - naprzemienne włączanie i wyłączenie się kompresora.
Teoretycznie klimatyzacja bez odpowiedniego poziomu czynnika chłodzącego nie powinna się uruchomić, ale nie każde auto ma takie zabezpieczenie i wtedy grozi to awarią kompresora, bo w czynniku jest też olej do jego smarowania.
Nie da się poprawnie "dobić klimy"
Aby to lepiej zrozumieć, można porównać z olejem silnikowym. Wyciągamy bagnet, sprawdzamy, a jeśli jest za mało, to dolewamy oleju i znów sprawdzamy. I powtarzamy do skutku. A jak jest w klimatyzacji?
Dokładnie tak samo, ale... nie mamy bagnetu. Można zmierzyć ciśnienie w układzie i nic więcej. Nie możemy sprawdzić ile brakuje czynnika i czy dodaliśmy go wystarczająco dużo. Dlatego "dobicie", czyli dodanie czynnika jest zawsze loterią. Owszem, nie da się go dodać niebezpiecznie dużo, jak w przypadku oleju, ale można dodać za mało, choć to niejedyny i nie największy problem.
Innym jest jego wiek. Jeśli czynnika brakuje, to oznacza, że układ jest nieszczelny, a to oznacza ryzyko pojawienia się wody w układzie. Z drugiej strony, nawet w szczelnym układzie może dochodzić do niedużych ubytków. Jeśli czynnika brakuje, to możliwe, że ten, który pozostał jest bardzo stary. A to oznacza także stary olej do smarowania kompresora.
Wymiana czynnika jest trochę jak wymiana oleju w silniku, tylko robi się to znaczenie rzadziej. Niektórzy kierowcy, którzy mają duże ubytki, też tylko dolewają olej nie wymieniając go. Ale czy to dobre rozwiązanie? Raczej dla starych aut, które i tak niebawem trafią na złom lub na sprzedaż.
Tak jak przy dolewaniu oleju do silnika zamiast jego wymieniania pomijamy wymianę filtra oleju, tak w procesie dobijania czynnika do układu klimatyzacji pomijamy pełny jej serwis, zwłaszcza ważny proces osuszania układu, który następuje przy tworzeniu próżni, po odessaniu starego czynnika maszyną do serwisu klimy.
- Nie można wykonać częściowej obsługi układu czy jakiegokolwiek dobijania klimatyzacji - mówi Mariusz Maksym, ekspert ProfiAuto Serwis. - Po pierwsze, nie jesteśmy w stanie zmierzyć, ile czynnika pozostało w układzie. Po drugie, ilość czynnika chłodzącego niezbędnego do prawidłowej pracy układu jest każdorazowo określana przez poszczególnych producentów. Jakiekolwiek próby obejścia pełnego serwisu klimatyzacji są bezcelowe, bo dobity w ten sposób układ nie będzie należycie funkcjonował - dodaje.
Ważne, by usunąć wodę z układu
Nie da się tego zrobić przez tzw. dobicie klimy. Pozbycie się wilgoci pozytywnie wpływa na trwałość elementów układu klimatyzacji, zwłaszcza kompresora, który nierzadko kosztuje od kilkuset do ponad tysiąca złotych. Wilgoć, łącząc się z olejem i czynnikiem, tworzy kwasy niszczące poszczególne elementy.
Nawet kiedy nie mówimy o "dobijaniu" klimatyzacji, lecz o serwisie, to nierzadko popełnianym błędem, czasami świadomie, jest zbyt krótki czas tworzenia próżni podczas wymiany czynnika. Stan próżni powinien być utrzymany przez ok. 30 minut, a skrócenie go przynosi tylko jedną korzyść - warsztat obsłuży więcej klientów.
Samochód to nie lodówka
Niektórzy twierdzą, że nie trzeba wymieniać czynnika w układzie klimatyzacji i nie ma prawa go ubywać, bo gdyby tak było, dokładnie tak samo działający układ w domowej lodówce też powinno się serwisować. Niestety tylko jedno jest tu prawdą - zasada działania układu jest taka sama, ale nie sam układ.
W lodówce nie ma przewodów elastycznych i złączek, jak w samochodzie. Lodówki nikt nie uruchamia kilka-kilkanaście razy na tydzień i nie jeździ po nierównościach.
Prawdą natomiast jest, że niektóre auta, zwłaszcza starsze bezwypadkowe, mają bardzo szczelne i niezawodne układy klimatyzacji. "Jeżdżę tym autem od 15 lat i nic nie robię przy klimatyzacji" - takie stwierdzenie może być zgodne z prawdą. Ciekawe, jak spojrzy na to kupujący takie auto przy jego odsprzedaży.