Do widzenia Autokult.pl!
Po roku informowania Was o nowościach ze świata motocykli, przyszła pora na moje pożegnanie. Nie chciałabym, żeby ten wpis był ckliwą historią rodem z Harlequinów, nie chciałabym by ktoś też ronił łezkę za łezką, więc w telegraficznym skrócie postaram się podsumować mój czas spędzony z Wami.
05.10.2014 | aktual.: 05.10.2014 11:52
Od 1 października ubiegłego roku napisałam dla Was 265 materiałów. Nie mnie to oceniać, czy to dużo, czy mało. Wiem natomiast, że jesteście bardzo uważnymi czytelnikami i nie raz – oczywiście zasadnie – wytknęliście mi błąd, którego nie powinnam popełnić. To było fajne, i choć nie raz było mi zwyczajnie głupio, i za to Wam dziękuję. Nie raz śmieję się z „byków”, które popełniałam między wierszami.
Miło było mi również dostawać wszelkiej maści wiadomości z uwagami, sugestiami dot. mojej pracy i propozycjami materiałów.
Przez czas spędzony w redakcji Autokult miałam okazję przetestować kilka ciekawych motocykli, oraz współpracować z chłopakami, których objęliśmy patronatem medialnym: Maćkiem Sikorą i Mariuszem Palichlebem z Pin-Up Racing Team. Ten drugi kilka miesięcy temu zdobył tytuł Mistrza Polski w rozgrywkach MotoYoungtimer Cup, dlatego jestem tym bardziej dumna, że naklejka AK widniała na owiewce jego motocykla podczas każdych zawodów.
Raz udało mi się zaangażować nawet w jazdy… na czterech kółkach, oldtimerami Skody.
Naszej sekcji motocyklowej zaufała także firma Shoei, dzięki czemu przez cały sezon mogłam jeździć w modelu NXR, który jest tak cichy, że koił wszystkie moje nerwy (nie, to nie reklama). Podczas wielu testów fotograficznie wspierał mnie Mariusz Zmysłowski, a w najbardziej awaryjnych sytuacjach – Paweł Mazurek – obu Panom bardzo dziękuję za sporą porcję cierpliwości i za wsparcie w realizacji wszystkich materiałów.
Myślę, że największe podziękowania należą się redaktorowi naczelnemu AK, czyli Rafałowi Wareckiemu, który zwerbował mnie do redakcji i miał cierpliwość do wszystkich moich pomysłów.
Przez cały sezon zaniedbywałam swojego bloga, więc pora na jego reaktywację. Coś się kończy, a coś się zaczyna…;-)