Przyszłość motoryzacji jest już raczej przesądzona. Wystarczy spojrzeć na pojazdy koncepcyjne, które prezentowano podczas targów motoryzacyjnych we Frankfurcie. Większość z nich to małe, elektryczne autka (bądź hybrydy), które pozwalają na niemalże bezszelestne pokonywanie kilkudziesięciu kilometrów na jednym, pełnym naładowaniu. Na szczęście są jeszcze designerzy, którzy potrafią pobujać nieco w obłokach. Jednym przedstawicielem futurystyczno-awangardowego trendu jest Anne Forschner.
Przyszłość motoryzacji jest już raczej przesądzona. Wystarczy spojrzeć na pojazdy koncepcyjne, które prezentowano podczas targów motoryzacyjnych we Frankfurcie. Większość z nich to małe, elektryczne autka (bądź hybrydy), które pozwalają na niemalże bezszelestne pokonywanie kilkudziesięciu kilometrów na jednym, pełnym naładowaniu. Na szczęście są jeszcze designerzy, którzy potrafią pobujać nieco w obłokach. Jednym przedstawicielem futurystyczno-awangardowego trendu jest* Anne Forschner*.
Anne to 24-letnia designerka, która swoje pierwsze kroki w tej trudnej sztuce stawiała na niemieckim uniwersytecie w Pforzheim. Niektórzy sądzą jednak, że projekty takie jak zaprezentowane tutaj BMW Lovos nie mają racji bytu. Wszakże reprezentują one pewien "odłam" w tradycyjnej sztuce tworzenia samochodu i nie mają nic wspólnego (no może poza czterema kółkami) z pojazdami, jakie znamy dziś. Oczywiście jest to racja, ale wystarczy spojrzeć na obrazy wielkich mistrzów gatunku. Czy te kilka kresek i chaotycznych maźnięć pędzlem naprawdę są warte milionów złotych?
Projekt tego samochodu zakłada auto stworzone z 260 identycznych, wymiennych płatów nadwozia. Są one umiejscowione przy pomocy specjalnych siłowników, które pozwalają poszczególnym elementom przesuwać się tworząc zbitą strukturę lub też otwierając wnętrze (jak łuski u ryby). Tak swoje auto opisuje młoda projektantka. Co ciekawe jej projekt został sponsorowany przez BMW. Czyżbyśmy mieli tutaj nową GINĘ?[block position="inside"]9639[/block]
Źródło: carscoop