BMW Art Cars w Londynie - dzieła sztuki na kołach [relacja autokult.pl]
Jak mawiał Ernest Hemingway – „są tylko trzy prawdziwe dyscypliny sportu: alpinizm, wyścigi samochodowe i walki byków, reszta to tylko gry”. Mnie również nie pasjonują dyscypliny olimpijskie i dlatego będąc ostatnio w Londynie udałem się na pewien parking zamiast na stadion.
03.08.2012 | aktual.: 30.03.2023 13:26
BMW Art Cars - relacja
Na 7-piętrowym parkingu nieopodal stacji metra Old Street w Londynie zaparkowanych zostało 16 samochodów z kolekcji BMW Art Cars. Był to pierwszy raz w historii kiedy wszystkie dzieła sztuki były w jednym miejscu. Igrzyska olimpijskie odbywają się co 4 lata więc dla mnie wybór był prosty. Już sam pomysł umieszczenia tych samochodów w ich naturalnym środowisku zamiast na lśniącej posadzce jednej z dziesiątek galerii był strzałem w dziesiątkę.
Na każdym piętrze można było obejrzeć 2 lub 3 samochody, które posegregowano tematycznie lub wg. stylów sztuki jakie reprezentowały. Tak przynajmniej zostałem poinformowany, a że na sztuce kompletnie się nie znam, uwierzyłem na słowo. Zwiedzanie zaczynało się mimo wszystko od pierwszego samochodu z kolekcji – BMW 3.0 CSL. Historia powstania serii tych aut sięga 1975 roku, a tak naprawdę nawet 1973.
To właśnie w tym roku pewnego dnia Hervé Poulain, francuski licytator i kierowca wyścigowy jadł lunch ze swoim przyjacielem, amerykańskim artystą Alexandrem Calderem. Zrodził się w nim pomysł aby połączyć piękno sztuki z perfekcyjną wg. niego maszyną jaką jest samochód wyścigowy. Potrzebował do tego dwóch rzeczy: artysty i samochodu. Pierwszy problem rozwiązała krótka rozmowa podczas lunchu. W kwestii samochodu wyścigowego pomógł mu Jean Todt, który polecił Poulaina ówczesnemu szefowi BMW Motorsport – Jochenowi Neerpasch. Ten również był miłośnikiem sztuki i po szybkich konsultacjach z Horstem Avenariusem , szefem marketingu, Poulain dostał zielone światło i 430-konne BMW 3.0 CSL do dyspozycji.
Calder przygotował pomalowany model w skali 1:5, który trafił w ręce Waltera Maurera w Monachium. Projekt został przez niego pieczołowicie odwzorowany na pełnowymiarowym samochodzie. Po kilku prezentacjach m.in. w Paryżu oraz Monachium, wyścigowe coupe trafiło na tor, aby wziąć udział w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Od samego początku celem nie było zdobycie wysokiej pozycji bo samochód był za słaby w swojej klasie. Dzieło Caldera przyciągnęło jednak ogromną rzeszę fanów i w ten sposób narodził się początek kolekcji BMW Art Cars.
Kolejni artyści byli wybierani przez kilkuosobowe jury, w skład którego wchodzili ważni kuratorzy sztuki i dyrektorzy muzeów z całego świata. Nie wystarczyło więc pomalować jednego z samochodów BMW i wysłać zdjęcia do Monachium. Niejeden artysta, który przyczynił się do powiększenia kolekcji ubiegał się wcześniej o ten przywilej. Nie zmieniało to jednak faktu, że musiał być on zaakceptowany przez jury, po czym dostawał wolną rękę podczas tworzenia.
Jak już wspomniałem, samochody na londyńskim parkingu nie są ustawione chronologicznie według dat, kiedy powstawały. Pogrupowano je tematycznie oraz ze względu na styl w sztuce jaki reprezentują. Dlatego na jednym piętrze można było spotkać ponad 30-letnie BMW 3.0 CSL razem z wyścigowym BMW V12 LMR. Opis poszczególnych aut zdecydowałem się jednak poprowadzić chronologicznie, co wydaje mi się bardziej zrozumiałe dla nas, pasjonatów motoryzacji.
I tak kolejny samochód po Calderze powstał rok później w 1976, ponownie za namową Poulaina oraz innego kierowcy wyścigowego – Ronnie Petersona. Frank Stella również dostał do dyspozycji BMW 3.0 CSL, które wzięło później udział w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Ten egzemplarz dysponował jednak mocą aż 750 koni mechanicznych, a wskazówka prędkościomierza stawała na 341 km/h. Intencją artysty było naniesienie podobizny projektu technicznego na karoserię auta. W ten sposób powstała drobna krata reprezentująca papier milimetrowy.
W 1977 roku w Paryżu zostało zaprezentowane BMW 320 z grupy 5 wyścigów samochodów turystycznych pomalowane przez Roya Lichtensteina – artysty pop artu. Zamiłowanie do komiksów, ówczesnej sztuki drukarskiej oraz mass mediów Roy przełożył na karoserię. Widoczne z przodu linie miały dawać złudzenie drogi i wskazywać autu kierunek. Krajobraz i słońce reprezentują miejsca, które samochód już nie tyle co odwiedził, ale w kierunku których dopiero zmierza.
Czwarty samochód z kolekcji BMW Art Cars wyszedł spod rąk znanego na całym świecie pop-artowego artysty Andy Warhola. Ponownie zapalnikiem do powstania artystycznej wizji BMW M1 był Hervé Poulain, który nawiązał kontakt z artystą w końcu 1970 roku. Najpierw Warhol wziął na warsztat BMW 320 które miałoby wziąć udział w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. BMW jednak odrzuciło projekt ze względu na niską moc silnika i… zamalowane szyby w samochodzie! Drugie podejście odbyło się na nowym BMW M1. Lśniący, militarny kamuflaż również nie spotkał się z uznaniem w Monachium.
Trzeci projekt został zaakceptowany, a Warhol udał się osobiście do Monachium aby pomalować samochód własnoręcznie. W warsztacie malarskim obecny był także szef wyścigowy Jochen Neerpasch, który wspomina tę niecodzienną sytuację – „Zatrudniliśmy specjalnie kamerzystę aby nakręcił Warhola malującego samochód. Jednak zanim on przybył na miejsce, Warhol już kończył malować! Całość zajęła mu niecałe 30 minut”.
Artysta chciał oddać na samochodzie wrażenie prędkości. Jeśli pojazd porusza się naprawdę szybko, kontury oraz kolory są rozmazane – tak jak na karoserii M1. Na koniec Andy Warhol stwierdził, że samochód jest lepszy niż jego praca. Znawcy sztuki chyba jednak nie podzielają jego zdania uznając to dzieło sztuki za jedno z najlepszych w jego karierze. Obecnie samochód wyceniany jest na ok. 40 milionów funtów. W 1979 roku 470-konne BMW M1 z 3,5-litrowym silnikiem pod maską wzięło udział w 24-godzinnym wyścigu Le Mans zajmując 6 miejsce w wyścigu i 2 w swojej klasie.
W 1982 roku austriacki artysta Ernst Fuchs pomalował BMW 635CSi. Samochód z założenia miał pozostać eksponatem, który nie wyjedzie na ulice. Sam artysta nazywa go „lisem na polowaniu”. Wyobraża sobie jak samochód pędzi autostradą goniąc zająca, który skacze tuż przed płonącym BMW.
Inne podejście miał w 1986 roku Robert Rauschenberg, który pracując nad BMW 635CSi chciał przenieść muzeum na ulicę. Obrazy różnych artystów zostały naniesione na karoserię przy pomocy folii, co pozwoliło pozostawić powierzchnię lśniącą i gładką. Obie „szóstki” wyglądają ciekawie ale prace artystów zabiły totalnie ich niesamowitą linię. Tak jak na ulicy zawsze rozpoznam i obejrzę się za oryginalnym, zadbanym egzemplarzem tak w tym przypadku na pierwszy rzut oka nie zdajemy sobie sprawy z jakim klasykiem mamy do czynienia.
W 1989 roku wyścigowe A-grupowe BMW M3 zostało oddane w ręce australijskiego artysty Michaela Jagamara Nelsona. Na 300-konnym aucie zagościł krajobraz widziany z lotu ptaka, w którym swoje miejsce znalazł nawet kangur i opos! Tak twierdzi artysta bo mi, pomimo usilnych poszukiwań nie udało się zlokalizować tych zwierząt na karoserii M3.
W tym samym roku, taki sam model BMW został również pomalowany przez innego australijskiego artystę – Kena Done, który później był między innymi odpowiedzialny za logo igrzysk olimpijskich w Sydney w 2000 roku. Zamiarem Kena było pomalowanie auta w taki sposób, aby sprawiało wrażenie poruszającego się nawet jeśli stoi w miejscu. Użył więc wyrazistych kolorów, które przypominały mu australijskie papugi oraz rafy koralowe.
W 1990 roku jeden z najpopularniejszych artystów w Japonii, Matazo Kayama postanowił połączyć tradycyjne japońskie formy w sztuce z nowoczesnością w postaci BMW 535i. Na początku cała karoseria została pokryta srebrnymi kawałkami papieru mającymi przypominać śnieg. Następnie Kayama użył aerografu do stworzenia rzek o granatowym kolorze, w których odbijają się wszystkie gwiazdy wszechświata. Dla mnie był to najbardziej kiczowaty samochód z całej kolekcji. Dla mojego afrykańskiego znajomego było to jedno z najpiękniejszych aut. Zszedłem w ciszy na kolejne piętro.
César Manrique używał w swoich dziełach głównie jaskrawych barw i takie też naniósł na BMW 730i w 1990 roku. Abstrakcyjne wzory i linie harmonijnie uzupełniają i współgrają z nadwoziem. Czerwona rzeka opływająca logo BMW na masce niczym wyspę, spływa po nerkach wyglądając jak wodospad. Hiszpański artysta tłumaczył, że chciał aby samochód wyglądał gładko, tak jakby przemieszczał się bez żadnych oporów. Oczy na lusterkach bocznych miały mówić: „Patrz gdzie jedziesz”, co okazało się prorocze dla Césara Manrique, który dwa lata później zginął w wypadku samochodowym w jego rodzinnym miejscu - na wyspie Lanzarote.
Albrecht Rald Penck i BMW Z1 to spotkanie dwóch osobliwości. Z jednej strony prototyp roadstera dostępnego w limitowanej liczbie sztuk, a z drugiej strony artysta, który używał kilku pseudonimów, odrzucający system emigrant ze Wschodnich Niemiec w 1980 roku. W 1991 roku otrzymał telefon od BMW i przyjął ofertę bez wahania. Podobnie jak Andy Warhol czerwone Z1 pomalował własnoręcznie w różnego rodzaju znaki i symbole. Na masce widnieje mężczyzna reprezentujący ludzkość. Trzy litery „T” na drzwiach pasażera odnoszą się do muzycznego zespołu artysty. Zwierzęta jak krokodyl i kilka węży reprezentują naturę. Człowiek polujący na literę X to jeden ze znanych motywów artysty. Penck nigdy nie zdradził dosłownego znaczenia jego pracy chcąc pozostawić odbiorcy możliwość własnej interpretacji. Ja niestety nie podjąłem tego wyzwania. Żałuję jednak, że samochodów nie można było dotykać bo aż mi się ręce paliły aby wypróbować system otwierania drzwi w Z1, które chowają się w progach.
Jedna z najbardziej rozpoznawalnych artystek Afryki Południowej, Esther Mahlangu, kiedy została zaproszona do pomalowania samochodu, wielu nie wierzyło, że będzie w stanie podołać zadaniu. Wszak pomalowanie samochodu jest zupełnie czymś innym niż malowanie ściany, w czym afrykańska artystka się specjalizowała. Ludzie w Afryce kochają dekoracje co można dostrzec na malowniczych ścianach domów mieszkalnych. BMW 525i odzwierciedla ich spuściznę i nowoczesność w jednym.
W 1992 roku powstał 13 samochód kolekcji BMW Art Cars. BMW E36 startujące w wyścigach samochodów turystycznych zostało pomalowane przez włoskiego artystę Sandro Chia. Był on wówczas jednym z najbardziej znanych malarzy w swoim kraju i sam zgłosił się do BMW. Samochód wg. Sandro jest jak lustro. Powstał nie tylko po to aby nim jeździć, ale także po to aby mógł być podziwiany. Z której strony odbiorca by na niego nie spoglądał, jego wzrok jest odwzajemniany przez namalowane twarze. Artysta nazywa ten proces wymianą piękna pomiędzy samochodem, a odbiorcą.
David Hockney jest z kolei brytyjskim artystą, którego BMW namawiało kilkukrotnie do pomalowania jednego z ich modeli. Artysta zawsze jednak tłumaczył się, że nie jest na to gotowy. Przełomowy design BMW serii 8 przekonał w końcu Davida i w 1995 roku pomalował on model 850CSi. Chciał uzewnętrznić to, co kryje się za karoserią auta. Dlatego na masce widnieją elementy silnika – szare cylindry, listwa paliwowa. Na białym tle zaznaczone są ślady opon i rozpórka kielichów. Na drzwiach pasażera i z tyłu dostrzec można elementy krajobrazu, które wg. Davida są nieodłączną częścią podróży w kabriolecie. Na drzwiach kierowcy namalowana została jego sylwetka, a tuż za nim wizerunek psa podróżującego na tylnym siedzeniu. Artysta jednak zaznacza, że jego psy zawsze podróżują na przednim siedzeniu. W egzemplarzu 850CSi, który Hockney dostał w zamian za pracę, BMW zainstalowało wewnątrz nawet specjalny przycisk, który opróżnia i napełnia miskę wodą.
Jenny Holzer jest artystką koncepcyjną znaną ze stosowania idei i komentarzy w przestrzeni publicznej przy pomocy podświetlanych instalacji. BMW V12 LMR biorące udział w 24-godzinnym wyścigu Le Mans w 1999 roku reprezentuje minimalistyczne podejście artystki oraz jej myśli związane ze sportami motorowymi. Hasła rozmieszczone są w kilku miejscach nadwozia i pozostawiają pewne pole do interpretacji. Najbardziej przypadło mi do gustu „YOU ARE SO COMPLEX YOU DON’T RESPOND TO DANGER” co wg. Jenny odzwierciedla naturę kierowcy wyścigowego, którego strach jej zdaniem jest amputowany na torze. Artystka stawia pytanie, czy nasze społeczeństwo jest już obecnie tak złożone, że w niektórych z nas instynkt samozachowawczy powoli zanika?
Za szesnaste dzieło z kolekcji BMW Art Cars uznawany jest projekt Olafura Eliassona z 2007 roku. Abstrakcyjna rzeźba przypominająca bardziej designerskie igloo aniżeli jakikolwiek pojazd nie znalazła swojego miejsca na wystawie, co właściwie wcale mnie nie dziwi. Twór ten nazwano BMW H2R Project i nie mam pojęcia w jaki sposób znalazł swoje miejsce w tej kolekcji, ale jak już wspomniałem na początku – na sztuce się nie znam.
Najnowszym, i najbardziej przyciągającym wzrok dziełem jest BMW M3 GT2 Jeffa Koonsa. 500-konne wyścigowe coupe osiąga „setkę” w czasie 2.6 sekundy (dane BMW). To właśnie drzemiącą w aucie energię Koons postanowił w 2010 roku przedstawić w swojej pracy. Koons miał wolną rękę jeśli chodzi o design ale warunek postawiony przez BMW był jeden – aerodynamika auta nie może zostać zaburzona. Jeff miał dwa miesiące na projekt, który powstawał przy użyciu programu CAD. Nie obyło się bez testów oraz optymalizacji. Grafika została naniesiona przy pomocy folii winylowych, a następnie samochód został pomalowany dwiema warstwami lakieru bezbarwnego. W końcu BMW M3 GT2 doczekało się światowej premiery, a następnie startu w 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Jeff Koons w podziękowaniu za pracę otrzymał dwa samochody z gamy modeli BMW.
Po zakończeniu zwiedzania można było chwilę odetchnąć. Na samym dole odbywały się projekcje filmów powstałych na tę okazję, w których artyści oraz ludzie blisko związani z marką BMW opowiadali o dziełach sztuki z kolekcji BMW Art Cars. Część z tych samochodów nigdy nie przejechało o własnych siłach więcej niż kilka metrów. Niektóre z nich stoczyły niejeden bój na torze. Żadne z nich nie straciło jednak nic ze swojej pierwotnej formy bycia samochodem. Sztuka nie pozbawiła ich niezbędnych do życia organów – technicznych majstersztyków w postaci jednostek napędowych oraz reszty podzespołów, setek godzin prac inżynierów z Monachium oraz oddziałów BMW Motorsports. Kolekcja BMW Art Cars to idealne połączenie dwóch światów – sztuki i inżynierii.