Bez wytycznych, bez podwyżek. Nowe przepisy dot. przeglądów budzą spore wątpliwości

Od 16 lat za przegląd płacimy tyle samo.
Od 16 lat za przegląd płacimy tyle samo.
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Mateusz Lubczański

23.10.2020 10:01, aktual.: 16.03.2023 15:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Od 1 stycznia 2021 roku Stacje Kontroli Pojazdów czeka sporo zmian. Auta będą fotografowane, za przegląd po terminie trzeba będzie zapłacić 2 razy więcej, a sami diagności będą poddawani kontroli, ale nie doczekają się podwyżek. "Czyżby chcieli zlikwidować zawód diagnosty?" – pyta jeden z nich.

Projekt przepisów dot. Stacji Kontroli Pojazdów wzbudza olbrzymie zainteresowanie, a podczas pierwszych czytań na sali sejmowej - jeszcze w zeszłym roku - panowały takie emocje, że projekt w końcu trafił do "zamrażarki". Teraz powraca, mając na celu normalizację systemu kontroli pojazdów i wyeliminowanie z dróg starych wraków.

Diagnosta zrobi zdjęcie autu

Skończy się więc naganna praktyka "podbijania" przeglądu pojazdom, które nawet nie pojawiają się na Stacji Kontroli Pojazdów. Fotografie mają być wykonane po przekątnych pojazdu, dodatkowo trzeba będzie zrobić zdjęcie licznikowi. Takie dane muszą być przechowywane przez 5 lat od daty przeglądu.

Rozwiązanie nie jest jednak idealne. Pojawiają się głosy, że tak długi okres przechowywania zdjęć to nadgorliwość - nowe auta mają kontrolę 3 lata po rejestracji, starsze już tylko co rok. Ponadto nie zostały też uwzględnione warunki techniczne w jakich zdjęcia mają być przechowywane. Czy stacjonarne dyski wystarczą? Czy można używać zapisu w chmurze? Co jeśli plików nie będzie dało się odczytać? Z tymi wątpliwościami zgłosiłem się do resortu infrastruktury i oczekuję na odpowiedź.

Bez podwyżek – przynajmniej dla diagnostów

Na razie ceny przeglądów pozostaną bez zmian. Minęło już 16 lat od kiedy diagności nie mogą liczyć na podniesienie stawki, choć koszty prowadzenia działalności rosną. Co ciekawe, kierowcy zapłacą podwójną stawkę, jeśli spóźnią się z wykonaniem przeglądu pojazdu w terminie. Według szacunków Ministerstwa na drogach znajduje się co najmniej 22 proc. samochodów bez ważnych badań technicznych. Warto jednak zwrócić uwagę, że to liczba stworzona na podstawie Centralnej Ewidencji Pojazdów, więc nie jest ona zbyt dokładna (delikatnie mówiąc).

Diagnosta nie będzie czerpał korzyści ze "spóźnialskich". Nadwyżka trafi do Transportowego Dozoru Technicznego, który przejmuje pieczę nad kontrolą jakości pracy Stacji Kontroli Pojazdów. Pracownicy tego organu mają za zadanie sprawdzić przynajmniej 0,3 proc. liczby badań, które dokonano rok wcześniej. Resort stwierdza, że w Polsce mamy "rynek pracownika", a do pracy w TDT potrzebni są specjaliści, miesięcznie będą oni mogli zarobić 7400 zł brutto.

Z pomocą przychodzi czasowe wyrejestrowanie pojazdów

Niektórzy kierowcy twierdzą, że są na straconej pozycji, jeśli mają samochód wymagający gruntowniejszego remontu, w czasie którego auto nie uzyska pieczątki. Na szczęście przyjęty niedawno pakiet deregulacyjny pozwala na czasowe wyrejestrowanie pojazdu – od 3 do 12 miesięcy, raz na 3 lata. Spada również koszt obowiązkowego ubezpieczenia OC. Resort informuje:

Opłaty nie pobiera się za przeprowadzenie badania technicznego, dla którego wyznaczony termin badania technicznego upłynął w okresie czasowego wycofania tego pojazdu z ruchu, zgodnie z art. 78a.

Projekt zmiany ustawy – Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw z dnia 19 października 2020 roku

Nowe przepisy dot. przeglądów mają wejść w życie 1 stycznia 2021 roku, jednak jeszcze pod koniec października nie trafiły do konsultacji publicznych. To oznacza, że poślizg jest bardzo prawdopodobny.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (35)