185 zł zamiast 98 zł. Wyznaczono datę protestu
Właściciele stacji kontroli pojazdów ponownie zaprotestują przeciw zamrożeniu cen obowiązkowych przeglądów pojazdów. 29 września, przed wyborami, spotkają się w Warszawie, by spróbować wywrzeć nacisk na politykach. I mają mocne argumenty.
29.08.2023 | aktual.: 29.08.2023 17:27
Nikt nie lubi płacić więcej. Kierowcy nie są pod tym względem wyjątkiem – szczególnie wobec wysokich cen paliw. Trudno jednak nie zrozumieć przedsiębiorców prowadzących stacje kontroli pojazdów. Ci muszą radzić sobie na rynku, choć niemal od 19 lat ustalany decyzją ministra infrastruktury cennik przeglądów nie uległ zmianie. Jak łatwo sobie wyobrazić, obciążenia dla przedsiębiorcy, związane z płacami, czynszem, podatkami czy cenami energii i maszyn, stanowiących wyposażenie warsztatu, uległy w tym czasie znacznym podwyżkom.
Zobacz także
To właśnie dlatego Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów organizuje kolejny protest. Odbędzie się on przed wyborami, 29 września 2023 r. "Zbiórka o godz. 11.00 na Pasażu W. Szymborskiej vis a vis Dworca Warszawa Śródmieście, a następnie przemarsz ulicami: E. Platter, Wspólną oraz Chałubińskiego przed Ministerstwo Infrastruktury" - informuje PISKP. Na razie nie wiadomo, czy w czasie odbywającego się w Warszawie protestu na stacjach, które zdecydują się przyłączyć do akcji, wstrzymane zostanie wykonywanie obowiązkowych przeglądów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Obecnie podstawową stawką za przegląd jest 98 zł naliczane od samochodu osobowego. Jak wcześniej powiedział w rozmowie z Autokult.pl prezes zarządu PISKP Marcin Barankiewicz, dla branży satysfakcjonująca byłaby kwota 150 zł netto. Oznacza to, że ostatecznie przy kasie kierowca płaciłby 184,5 zł. Kwota ta, zdaniem PISKP-u, powinna być aktualizowana w oparciu o wysokość minimalnej płacy lub średniego wynagrodzenia.
Argumenty przedsiębiorców prowadzących stacje kontroli pojazdów można zrozumieć. Jednocześnie jednak przed wyborami szanse na zmianę cennika przeglądów są niskie. Gdyby resort infrastruktury zdecydował się na taki krok, ucierpieć mogłoby poparcie PiS-u wśród zmotoryzowanych.