Będzie nowa klasa aut M1E. Ma rozwiązać problem drogich elektryków
Bruksela proponuje nową podkategorię małych pojazdów elektrycznych M1E z pakietem zachęt dla producentów. Kluczowe mają być tzw. superkredyty oraz stabilne zasady na co najmniej 10 lat, co ma zwiększyć dostępność i obniżyć ceny miejskich elektryków.
W ostatnich dniach Komisja Europejska ugięła się pod naporem producentów i złagodziła przepisy dotyczące zakazu sprzedaży spalinówek po 2035 r., choć w mniejszym stopniu, niż oczekiwała tego branża. Nie ulega wątpliwości, że całkowita elektryfikacja wciąż jest głównym priorytetem Brukseli, a w pakiecie propozycji znalazł się zapis o utworzeniu nowej klasy samochodów osobowych - M1E.
Pierwszy kontakt z Audi Concept C. Kamil Łabanowicz pokazuje przyszłość marki
Jest to element unijnego "Automotive Package", który ma ułatwić spełnianie norm CO2, a jednocześnie rozszerzyć rynek mniejszych i tańszych modeli elektrycznych, których wytwarzanie jest dla wielu producentów obecnie wątpliwe ekonomicznie.
Warunki klasy przypominają nieco kei-cary z Japonii. Zgodnie z założeniem, samochód kategorii M1E miałby być oczywiście elektryczny, a jego długość nie mogłaby przekraczać 4,2 m. Dodatkowym warunkiem byłby montaż w jednym z 27 państw UE. Bruksela chce, by wymogi dla M1E pozostały niezmienione przez 10 lat, co ma dać producentom przewidywalność przy planowaniu gamy modeli.
Kluczowy mechanizm to tzw. superkredyty. Auta z homologacją M1E mają mieć współczynnik 1,3 pojazdu w rozliczeniach emisyjnych, co przekłada się na 30-procentową premię w realizacji celów CO2. W efekcie ma to zachęcić koncerny do zwiększania wolumenów najmniejszych EV. Nowa kategoria pośrednio pomogłaby również utrzymać w sprzedaży modele spalinowe bilansując ich emisje.
UE wskazuje, że wyraźna definicja M1E mogłaby ułatwić rządom konstruowanie programów wsparcia, takich jak dopłaty, ulgi podatkowe czy tańsze ładowanie. W grę mogą wchodzić także zwolnienia z opłat drogowych oraz preferencje w dostępie do buspasów czy parkowania.
Dla zapewnienia niskich cen tego typu samochodów konieczne byłoby jednak także zwolnienie producentów z obowiązku montażu niektórych systemów bezpieczeństwa, które w ostatnich latach stały są jednym z czynników nieopłacalności produkcji małych, miejskich pojazdów.
Wśród aut już dostępnych lub zapowiedzianych, które spełniają kryteria długości i produkcji w UE, wymieniane są m.in. Renault Twingo, 4 i 5, a także propozycje Grupy Volkswagena: ID. Polo, Škoda Epiq, Cupra Raval. Stellantis ma w zanadrzu Citroëna e-C3, Opla Corsę Electric, Fiata 500e i Peugeota E-208. Do limitu wpisuje się też Kia EV2, która zadebiutuje na początku 2026 r. i będzie kontowana w Słowacji.
Z drugiej strony do tej klasy nie kwalifikowałyby się m.in. takie auta, jak Hyundai Inster z uwagi na produkcję w Korei Południowej, a także Mini Cooper i Aceman oraz Dacia Spring, które powstają w Chinach.