Alkotest za 6 zł. Sprawdziliśmy gadżet ze stacji paliwowej
Na jednej z sieciowych stacji paliwowych kupiliśmy za 6 złotych gadżet, który ma być wyrocznią. Kolor substancji decyduje, czy możemy wsiąść za kierownicę, czy lepiej trzymać się od niej z daleka.
03.12.2018 | aktual.: 28.03.2023 12:27
Na samym początku podkreślam, że prowadzenie pojazdu po użyciu alkoholu jest niebezpieczne i nielegalne. Alkohol pogarsza percepcję, zaburza proces podejmowania decyzji i wpływa na wydłużenie czasu reakcji. Bywają jednak sytuacje, że ktoś czuje się trzeźwy, ale ma wątpliwości, czy może wsiąść za kierownicę.
Z pomocą przychodzą producenci alkomatów, które przy właściwej obsłudze, kalibracji i serwisowaniu są godne zaufania. Jednak jednorazowy wydatek kilkuset złotych, plus koszty utrzymania, urządzenia potrafią odstraszyć wielu kierowców.
Popularnym sposobem, aby sprawdzić, czy możemy legalnie wsiąść za kierownicę, jest udanie się do jednostki policji i skorzystanie z ich alkomatu. Urządzenie analizuje zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu i wyświetla lampkę zieloną, jeśli prowadzenie auta jest możliwe, a czerwoną, kiedy jazda jest nielegalna.
Producenci gadżetów proponują kilka rozwiązań znacznie tańszych niż własny alkomat i łatwiejszych niż wycieczka na komisariat. Wystarczy wydać około 6 zł na małe pudełeczko z ustnikiem, woreczkiem i aktywną substancją, która reaguje na alkohol w wydychanym powietrzu.
Sposób użycia jest bardzo prosty: podłączamy woreczek do części z ustnikiem i dmuchamy. Po kilkunastu sekundach woreczek napełnia się powietrzem, a substancja ma chwilę na wyłapanie z niego alkoholu.
W przypadku naszego urządzeni rezultat okazał się taki sam jak w przypadku alkomatu policyjnego, który posłużył nam jako potwierdzenie. Sypki granulat pozostał biały, a lampka na alkomacie była zielona.
Próba przeprowadzenia badania tuż po przyjęciu alkoholu dała wynik pozytywny, co oznacza, że zarówno alkomat za 6 zł jak i alkomat policyjny wykazały alkohol w wydychanym powietrzu. Różowawo zabarwiony granulat oznacza to samo co czerwona lampka na alkomacie na komendzie policji. Jechać nie można.
Jeśli chodzi o ten tani alkomat, można mu zaufać, ale pod pewnymi warunkami. Po pierwsze rozsądnie należy podejść do tego, czy od wypicia alkoholu minęło już kilkanaście godzin. Po drugie, czy czujemy się na siłach, aby jechać. W przypadku, kiedy nasz organizm daje znaki, że alkohol ciągle na nas działa, nie ma co próbować badać się jakimkolwiek alkomatem.
Dzień po suto zakrapianej imprezie jest ciężki, ponieważ daje o sobie znać odwodnienie, zmęczenie i niewyspanie. Jeśli rzeczywiście czujemy się świetnie, to alkomat za 6 zł może być godny zaufania. W każdym innym przypadku lepiej poszukać sobie kierowcy lub skorzystać z taksówki.