5 tys. trefnych mandatów. Sprzęt nie miał właściwej legalizacji
Niektóre z urządzeń służących do odcinkowego pomiaru średniej prędkości zostało zalegalizowanych z pominięciem zasad określonych w przepisach prawa. Czy oznacza to, że kierowcy, którzy zostali ukarani przez nie mandatami, mogą liczyć na zwrot zapłaconych kar? Mamy odpowiedź ministerstwa.
27.11.2024 10:09
5 tys. mandatów ze znakiem zapytania
Urządzenia do odcinkowego pomiaru średniej prędkości to świetne narzędzie, które na większym dystansie zmusza kierowców do przestrzegania przepisów. Prawo powinno obowiązywać jednak i państwo, które taki sprzęt montuje. Wszystkie urządzenia służące do określania prędkości w ruchu drogowym muszą przechodzić badania owocujące dopuszczeniem typu, a także legalizacji pierwotnej i kolejnych. Prawidłowość tych działań gwarantuje Główny Urząd Miar. Tyle, że – jak pokazał raport Najwyższej Izby Kontroli – nie zawsze.
W wyniku kontroli Okręgowego Urzędu Miar w Krakowie i Szczecinie stwierdzono, że wbrew wskazaniom prawa podczas legalizacji ponownej nie dokonano co najmniej 10 pomiarów dla obiektów poruszających się z różną prędkością i w obu kierunkach. Jak informuje NIK, zamiast tego przeprowadzono kilka prób z jednakową prędkością. Nie zawsze sprawdzano również prawidłowość wskazań urządzeń rejestrujących.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Raport NIK-u wskazuje, że nieprawidłowa legalizacja przyrządów służących do odcinkowego pomiaru prędkości dotyczyła następujących odcinków dróg:
- drogi ekspresowej S7 w tunelu Naprawa - Skomielna Biała;
- drogi krajowej nr 9 Kolbuszowa - Kolbuszowa Górna;
- drogi wojewódzkiej nr 871 Stalowa Wola - Jamnica;
- drogi krajowej nr 19 Krościenko Wyżne - Iskrzynia;
- drogi krajowej nr 94 Tarnów - Ładna;
- drogi krajowej nr 93 w tunelu pod Świną w Świnoujściu.
Co na to państwo?
Skoro Najwyższa Izba Kontroli wykryła nieprawidłowości, to logiczne wydaje się, że mandaty nałożone przez urządzenia, które nie zostały właściwie zalegalizowane, powinny zostać anulowane. Jak jednak dowiedziałem się w Ministerstwie Infrastruktury, nic takiego jednak się nie stanie.
"Uchybienia (…) dotyczyły znikomej liczby przyrządów pomiarowych do pomiaru prędkości pojazdów w kontroli ruchu drogowego (…). Wszystkie przyrządy wymienione w publikacji Najwyższej Izby Kontroli działają prawidłowo, co potwierdziły zarówno badania w ramach procedury zatwierdzenia typu tych przyrządów, jak i ich legalizacje, zarówno pierwotne, jak i ponowne. W przypadku jednego z nich, legalizowanego przez Okręgowy Urząd Miar w Szczecinie, doszło do pewnych uchybień proceduralnych, niemających wpływu na poprawność dokonanej legalizacji pierwotnej oraz wyników pomiarów dokonywanych przez zalegalizowany przyrząd. Wnioski te potwierdziła kontrola zlecona niezwłocznie przez Prezesa Głównego Urzędu Miar (…)" – informuje Autokult.pl Ministerstwo Infrastruktury
"W pozostałych przypadkach legalizacji pierwotnych, przeprowadzonych przez Okręgowy Urząd Miar w Krakowie, zarówno Dyrektor tej jednostki, jak i Główny Urząd Miar nie podzielili argumentacji Najwyższej Izby Kontroli, nie widząc podstaw do uznania, że legalizacje odbyły się niezgodnie z przepisami prawa" – stwierdził resort.
"Pomimo odniesienia się do kwestii proceduralnych, Najwyższa Izba Kontroli nie zakwestionowała poprawności pomiarów prędkości, dokonywanych przez wskazane w raporcie przyrządy pomiarowe. Z wagi na to, że wszystkie przyrządy wskazane w publikacji NIK działają w sposób prawidłowy i legalny, w ocenie MI nie ma podstaw do kwestionowania zasadności wystawionych mandatów oraz punktów karnych nałożonych na kierujących pojazdami, a także do kierowania roszczeń o zwrot opłat uiszczonych z tytułu nałożonych mandatów karnych" – poinformował mnie Ministerstwo Infrastruktury.
Prawo nie po stronie kierowcy
Czy kierowcy, którzy otrzymali mandaty z wymienionych przez NIK odcinkowych pomiarów prędkości mogą próbować dochodzić anulowania nałożonych kar. Mogą, ale szanse – póki co – są raczej niewielkie. Wszystko przez kształt polskich przepisów.
Mandat staje się prawomocny w momencie jego przyjęcia przez kierowcę. Obecnie polskie prawo przewiduje tylko kilka sytuacji, w której możliwe jest anulowanie prawomocnego mandatu. Może tak się stać, gdy to, za co się zostało ukaranym, w rzeczywistości nie było wykroczeniem. Innym powodem odwołania się od prawomocnego mandatu jest działanie w warunkach wyższej konieczności (np. gdy wiezie się rodzącą kobietę do szpitala). Mandat można też uchylić, jeśli ukarana osoba działała pod wpływem choroby psychicznej lub upośledzenia umysłowego.
Jak łatwo zauważyć, żadna z powyższych przesłanek nie pasuje do sytuacji, gdy po czasie ujawnione zostaną nieprawidłowości związane z pomiarem prędkości czy używanym do tego sprzętem. To ma się jednak zmienić. W marcu 2024 r. Ministerstwo Sprawiedliwości informowało Rzecznika Praw Obywatelskich, że planuje zmianę przepisów Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia.
Źródłem planowanych zmian w prawie o mandatach była sytuacja podobna do tej związanej z GUM-em. Okazało się bowiem, że pomiędzy lutym 2021 r. a wrześniem 2022 r. w Wydziale Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej dla Powiatu Warszawskiego Zachodniego w użyciu były egzemplarze laserowych mierników prędkości bez aktualnego świadectwa legalizacji. Jest to niezgodne z przepisami metrologicznymi. Na podstawie pomiarów tym sprzętem nałożono 75 mandatów. Kierowcom nie można było jednak zwrócić pieniędzy, ponieważ takiego rozwiązania nie przewidywało prawo. Czas pokaże, kiedy się to zmieni.