3‑drzwiowe hatchbacki to prawie wymarły gatunek. Na rynku zostało tylko kilka modeli
Kiedyś bardzo popularne, dziś zupełnie pomijane przez klientów. Gatunek 3-drzwiowych hatchbacków wymiera w zastraszającym tempie. Z każdym rokiem z rynku znikają kolejne modele. Chętni na takie auto nie mają już wielkiego wyboru. Sprawdziliśmy ostatnie propozycje, które jakimś cudem nadal są oferowane w salonach.
Dla osób z Europy, które wychowały się w latach 90., trzydrzwiowe hatchbacki były nieodłącznym elementem codziennego krajobrazu. Praktycznie każdy kompakt dostępny wówczas na rynku występował w 3 i 5-drzwiowym wariancie. Mało tego, wielu producentów, szczególnie tych z Japonii, nadawało każdej z wersji indywidualny charakter, przez co mimo technicznych pokrewieństw odmiany różniące się liczbą drzwi wydawały się zupełnie innymi samochodami.
Nowy wiek to początek końca różnorodności
Przykład? Hondy Civic do 6 generacji włącznie, które były oferowane w wersji kombi, sedan oraz jako 3 i 5-drzwiowe hatchbacki. Każde z tych aut było przeznaczone dla zupełnie innej grupy klientów i posiadało swoje indywidualne cechy, jak chociażby inne reflektory, czy elementy wnętrza.
Wraz z XXI wiekiem do świata motoryzacji coraz mocniej zaczęli jednak wkraczać księgowi. Producenci, aby ograniczyć koszty wdrażania i produkcji nowych modeli, zaczęli stosować unifikację na coraz szerszą skalę. 3 i 5-drzwiowe odmiany, również japońskich producentów, od tej pory wyglądały już tak samo, różniąc się tylko liczbą drzwi. Większość firm zaczęła także ograniczać ofertę wyłącznie do najbardziej popularnych wersji. Do końca pierwszej dekady trzydrzwiówki nadal jednak trzymały się całkiem dzielnie
Wymierający gatunek
W pierwszej połowie drugiej dekady XXI wieku coraz większą popularność w Europie zaczęły zdobywać wszelkiej maści crossovery, które stopniowo przejmowały kolejne, coraz to niższe segmenty rynku. Z uwagi na to, że takie auta cieszą się stale rosnącą popularnością, wielu producentów skupiło się właśnie na ich produkcji, rezygnując przy tym z niemodnych, najmniej dochodowych konstrukcji - głównie 3-drzwiowych hatchbacków.
Stopniowo zaczęliśmy żegnać zarówno 3-drzwiowe kompakty, jak i pojazdy segmentu B. Dziś do tego grona można również śmiało dorzucić typowo miejski segment A. By najlepiej oddać skalę zjawiska i jego dynamikę wystarczy zauważyć, że jeszcze w 2018 roku mogliśmy kupić 3-drzwiowego Opla Astrę GTC, który był kompaktem, a dziś w takim wariancie nie dostaniemy nawet miejskiej Kii Picanto.
Obecna oferta 3-drzwiówek jest bardzo ograniczona. Ci, którzy z różnych względów poszukują takiego samochodu, nie mają już wielkiego wyboru. Poniżej przedstawiamy listę modeli dostępnych na polskim rynku, które wciąż kupicie w zgrabnych odmianach pozbawionych tylnych drzwi:
Mini One
Mini jest bez wątpienia marką, którą trudno wyobrazić sobie bez 3-drzwiowych modeli w ofercie i zapewne jeszcze długo się to nie zmieni. Oczywiście pod warunkiem, że firma pozostanie wierna swojej tradycji, nawiązującej przecież do pierwszego, typowo miejskiego modelu z jedną parą drzwi.
Chętni na tę propozycję muszą przygotować co najmniej 84 100 zł. W zamian dostaną wersję ze 102-konnym, 3-cylindrowym silnikiem 1,5. Co jednak ważne, do wyboru są również ostrzejsze odmiany Cooper S o mocy 192 KM czy szalony John Cooper Works z 231-konnym silnikiem.
Niedawno w gamie pojawił się również elektryczny wariant Cooper SE 184 KM, który stanowi ciekawą alternatywę dla odmian spalinowych. Tym bardziej, że z ceną 139 700 zł, jest tylko o 4500 zł droższy od wydania John Cooper Works.
Fiat 500
Wielki hit sprzedażowy Fiata i kolejny po Mini model, który przynajmniej w miejskim wydaniu trudno wyobrazić sobie z większą liczbą drzwi. Choć w ofercie są oczywiście większe i praktyczniejsze odmiany jak 500X czy 500L, to właśnie oryginał cieszy się największą popularnością.
Niestety po ostatnich zmianach auto nieco podrożało. Obecnie za najtańsze wydanie trzeba zapłacić 52 tys. zł. To wersja z nowym 1-litrowym silnikiem o mocy 70 KM wykorzystująca system tzw. miękkiej hybrydy. Oprócz niej klienci mogą wybrać także starszy silnik 1,2 69 KM sprzężony z przekładnią automatyczną. Cena? Od 53 000 zł.
Warto zauważyć, że Fiat niebawem zamierza wprowadzić na rynek nową generację modelu z elektrycznym napędem, która jednak sądząc po chociażby włoskich cenach, będzie znacznie droższa od spalinówek.
Volkswagen Up
W tym gronie powinien pojawić się także Seat Mii, który jednak na chwilę obecną nie jest dostępny na polskim rynku, oraz Skoda Citigo, lecz pomiędzy Up-em i Citigo mimo bliźniaczych technicznie konstrukcji występują znaczne ofertowe rozbieżności. Wszystko dlatego, że Up-a kupimy zarówno w wersji spalinowej, jak i elektrycznej, a Skoda występuje tylko w wydaniu na prąd i wyłącznie z 5-drzwiowym nadwoziem.
Chętni na małego Volkswagena muszą przygotować co najmniej 53 090 zł - tyle kosztuje bowiem wersja z 1-litrową jednostką o mocy 60 KM. Do wyboru jest także mocniejszy, 115-konny silnik 1,0 TSI, choć kupimy go tylko w sportowej odmianie GTI wycenianej na 74 790 zł.
Toyota Aygo
Azjaci, którzy kiedyś brylowali w segmencie pojazdów trzydrzwiowych, obecnie są reprezentowani w Polsce małym modelem Toyoty. Mowa oczywiście o Aygo, które wciąż można kupić zarówno z 3, jak i 5-drzwiowym nadwoziem.
Co więcej, jest to najtańsza propozycja tego typu dostępna na rynku. Za bazową wersję X z 1-litrowym silnikiem o mocy 72 KM zapłacimy tylko 38 900 zł. Chętni na więcej mogą zdecydować się na wariant ze skrzynią automatyczną, który jednak występuje wyłącznie w parze z bogatszą wersją wyposażenia wycenianą na 46 200 zł.
Lista jest krótka a może być jeszcze krótsza
Nie da się ukryć, że klienci poszukujący 3-drzwiowego hatchbacka mają obecnie bardzo ograniczony wybór i wiele wskazuje, że będzie jeszcze gorzej. Bardzo możliwe, że w niedługiej przyszłości jedna para drzwi pozostanie domeną wyłącznie modnych, lifestyle'owych modeli, samochodów premium i aut sportowych.
Wszędzie tam, gdzie liczy się praktyczność, zdrowy rozsądek i pieniądze, 3-drzwiówki ostatecznie przestaną mieć rację bytu. Wyniki sprzedaży dobitnie pokazują, że większość klientów nie będzie tęsknić za takimi autami. Czy tego chcemy czy nie, jesteśmy świadkami procesu wymierania gatunku, który raczej już nigdy nie powróci do łask.
Nie pozostaje nic innego jak pocieszać się kolejnymi wariacjami crossoverów, które szturmem opanowały gamy europejskich producentów, stopniowo zabijając motoryzacyjną różnorodność i klasyczne rodzaje nadwozi...