WEC 2014 São Paulo: triumf Porsche, mistrzostwo Toyoty
Dominacja Porsche w kwalifikacjach, niespodziewane odpadnięcie Ligiera, ostatni start Toma Kristensena, potężny wypadek Marka Webbera, pierwsza od lat wygrana Porsche i mistrzostwo konstruktorów dla Toyoty – to najkrótsze podsumowanie 6-godzinnego wyścigu w São Paulo, ostatniej eliminacji World Endurance Championship 2014.
01.12.2014 | aktual.: 02.12.2014 12:19
KWALIFIKACJE
Forma Porsche w Brazylii była tak dobra, że kierowcy właśnie tej firmy wygrali wszystkie sesje treningowe i kwalifikacje. Porsche 919 Hybrid było najszybsze na prostych i kręciło najlepsze czasy. Co nieco zaskakujące, z pierwszego pola startowego ruszał wóz z numerem 20, a więc ten z załogą Bernhard/Webber/Hartley, która do tej pory wydawała się nieco słabsza niż obsada maszyny #14.
W pierwszym rzędzie Porsche, a dalej Toyota numer 8 z nowymi mistrzami Buemim i Davidsonem za sterami, Audi #2, Toyota #7 i Audi #1 z najlepszym w historii wyścigów długodystansowych zawodnikiem – Tomem Kristensenem.
Zadziwiająco dobrze radził sobie CLM, który tylko o pół sekundy ustępował wolniejszemu z Rebellionów. Dla zespołu Lotus był to znak, że jego praca nie idzie na marne. Maszyna z silnikiem AER wreszcie przynajmniej przestała tracić dystans do wozów ze Szwajcarii.
Ligier JS P2 Nissan był najlepszym pojazdem kategorii LMP2. Jego załoga w składzie Rusinov/Canal/Pla musiała tylko dojechać do mety, żeby zdobyć mistrzostwo, natomiast Sergey Żłobin (Oreca 03R Nissan) musiałby zdobyć 10 punktów więcej od tercetu Ligiera, żeby obronić pierwsze miejsce.
Wśród kierowców klasy GT sprawa była rozstrzygnięta, natomiast walka trwała jeszcze między Ferrari, Porsche i Astonem Martinem o mistrzostwo w kategorii producentów. Nieznany był też najlepszy zespół w klasie LMP2 oraz – najważniejsze – najlepsza ekipa fabryczna w LMP1. Tu Audi miało jeszcze teoretyczne szanse dogonić Toyotę.
WYŚCIG
Jedyną sensacją początku wyścigu był słaby start Tréluyera w Audi numer 2, przez co niemiecki zespół stracił kilka pozycji. Na czele znalazło się Porsche #20 przed drugim Porsche i dwiema Toyotami. W ciągu kilkunastu następnych okrążeń trwała zażarta walka o czołowe pozycje w klasyfikacji generalnej. Najwięcej stracił Marc Lieb w Porsche #14, który w pewnym momencie znalazł się na czwartym miejscu. Za to na pierwszym utrzymywał się Mark Webber, który jechał wyjątkowo dobrze.
Wkrótce Lieb obudził się i zaczął gonić rywali w Audi i Toyocie. Udało się mu przebić na trzecie miejsce, ale nie mógł poradzić sobie z Davidsonem w Toyocie i nawet zjazd do boksów japońskiego i niemieckiego wozu nic nie zmienił w klasyfikacji.
Początek wyścigu był udany także dla „Lotusa” (CLM), któremu udało się nawet wyprzedzić wolniejszego z dwóch Rebellionów. Potem kierujący rumuńską maszyną Kaffer przez kwadrans bronił się przed atakami Leimera w Rebellionie #13. Sprawa ewentualnego drugiego miejsca dla CLM rozstrzygnęła się w boksach. Zaraz po pierwszym zjeździe „Lotus” pojawił się tam po raz drugi i stracił aż 11 okrążeń do lidera klasyfikacji LMP1-L, co wykluczało go z walki o drugie miejsce, nie mówiąc już o pierwszym.
Sporą stratę, przez słaby start Audi #2, do lidera w LMP2 miał też Olivier Pla w maszynie Ligier. Jego pogoń była jednak skuteczna i w połączeniu z dobrze zaplanowanym pierwszym postojem pozwoliła mu wyjść na pierwsze miejsce. Tymczasem pewne kłopoty miał Ładygin w Orece, który musiał zjechać do pit stopu na wymianę kierownicy. Radość Oliviera Pla z prowadzenia nie była zbyt długa, bo w pewnym momencie Francuz wyrżnął w bandy tuż za prostą start/meta. Wydaje się, że kierowca Ligiera trochę za późno zahamował. Katastrofalny w skutkach błąd zawodnika zespołu G-Drive sprawił, że Żłobin musiał tylko dotrzeć do mety w jednym kawałku i mistrzostwo byłoby jego.
W klasie GTE Pro na dwóch czołowych pozycjach znalazły się w pierwszej godzinie dwa Astony Martiny, natomiast za nimi jechało Porsche #92, a dalej dwa Ferrari 458, które wyprzedziły drugie fabryczne Porsche.
W połowie zmagań szybkość zaczęło tracić Porsche numer 20, za którego sterami zasiadał Hartley. Z kolei na czele stawki znalazł się Buemi w Toyocie #8, który wyprzedzał nieznacznie Dumasa w Porsche #14. Słaba postawa drugiej maszyny z Zuffenhausen umożliwiła zajęcie trzeciego miejsca Audi #1. Niedługo potem Alex Wurz w Toyocie #7 dogonił Hartleya, ale podczas wyprzedzania wypchnął kierowcę Porsche poza tor, za co dostał karę przejazdu przez boksy. Szybko jednak japońska maszyna odrobiła stratę do Australijczyka i, tym razem już bez faulu, wyprzedziła Porsche #20.
Z wyścigu wycofano „Lotusa”, który ponownie zjechał na naprawę zaraz po pierwszym poważniejszym przeglądzie i utknął w boksach na dobre. Również wolniejszy z Rebellionów (numer 13) prezentował się słabo w pewnym momencie znajdując się nawet za najszybszym bolidem LMP2.
W GTE Pro Astony Martiny ostro walczyły z oboma Porsche zmieniając się co jakiś czas na prowadzeniu. Do walki próbowały wmieszać się też dwie załogi Ferrari. Między jednym z włoskich aut i Astonem doszło nawet do kontaktu. Bliskie spotkanie miało też Porsche #91 i Aston Martin #99. W wyniku przepychanki oba wozy wypadły na chwilę poza tor.
Sporego pecha miał Heinemeier-Hansson w Astonie okupujący drugie miejsce w GTE Am. Podczas przepychanki z Ferrari #71 w brytyjskim samochodzie pękła opona i maszyna #99 musiała zjechać na nieplanowany postój.
Ostatnia godzina zmagań zaczęła się od zaciętego pojedynku prowadzącego Porsche #14 z Toyotą numer 8. Davidson zbliżył się do Janiego na dystans zaledwie dwóch sekund w szybkim tempie i wydawało się, że zaledwie kwestią czasu jest, że Toyota wyprzedzi Porsche. Jednak różnica 1,5-2 sekund utrzymywała się aż do czasu zjazdu obu aut do boksów.
Japoński wóz stracił tam do niemieckiego 18 sekund ponieważ zespół Porsche zaryzykował i nie zmienił opon, natomiast Toyota podjęła zupełnie inną decyzję. Po wyjeździe z pit stopu Davidson znowu zaczął zmniejszać stratę do Janiego i być może doszłoby do pięknego pojedynku o zwycięstwo gdyby nie fatalnie wyglądający wypadek Marka Webbera na niespełna 30 minut przed końcem wyścigu.
Kamery zarejestrowały tylko moment, gdy rozpędzone, sunące tyłem lekko uszkodzone Porsche mocno uderza w mur, a następnie odbija się od bandy wewnętrznej i zatrzymuje na środku toru. W tym samym zdarzeniu udział brał też Matteo Cressoni w Ferrari #90, który również uderzył w tę samą bandę, co Webber, ale przy znacznie niższej prędkości.
Wszystko wyglądało bardzo groźnie, w kierunku wozu Marka Webbera wyruszyli ratownicy. Po dłuższej chwili Australijczyka wydostano z wraku Porsche i przetransportowano do szpitala. Zawodnik był cały czas przytomny i nawet pomachał ręką na znak, że wszystko z nim w porządku.
Później Matteo Cressoni nieco naświetlił przebieg wypadku informując, że został on uderzony przez zbliżające się szybko z tyłu obracające się Porsche Webbera, co może znaczyć, że Włoch był przypadkową ofiarą kolizji, a nie jej prowodyrem jak wcześniej przypuszczano. Być może bardziej szczegółowych wyjaśnień udzieli sam Mark Webber.
Zaraz po całym zdarzeniu na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, a na 10 minut przed końcem regulaminowego czasu wyścigu dyrektor zawodów ogłosił, że kierowcy dojadą do mety w ustalonym porządku pod żółtą flagą.
PODSUMOWANIE
Tym samym Porsche odniosło swoje pierwsze zwycięstwo w kategorii najszybszych prototypów od… ćwierć wieku! Poprzednio wygrali Wollek i Jelinski w Porsche 962 zespołu Joest. Jeśli zaś liczyć wszystkie wyścigi długo- i średniodystansowe w ramach różnych mistrzostw oraz wliczając Le Mans, to Porsche wygrało po raz pierwszy od 1998 roku, kiedy to Aïello/McNish/Ortelli zwyciężyli w 24-godzinnym maratonie na Circuit de la Sarthe.
Drugie miejsce zajęli nowi mistrzowie – Davidson i Buemi – w Toyocie przypieczętowując pierwszy w historii wyścigów prototypów tytuł mistrzowski dla tego japońskiego zespołu.
Na najniższym stopniu podium stanął tercet Di Grassi, Duval i odchodzący z wyścigów Tom Kristensen. Dla 9-krotnego triumfatora Le Mans był to ostatni, 112. wyścig za sterami samochodu GT lub prototypu. Mało kto pamięta, ale swój debiut w prototypach Duńczyk zaliczył w… Toyocie w 1992 roku ścigając się TS010 w jednym zespole z Eddim Irivnem i Jacquesem Villeneuvem seniorem.
Tercet Żłobin/Minassian/Mediani dopiął swego i doprowadził Orekę do mety w jednym kawałku. Tym samym Sergey Żłobin zdobył mistrzowski tytuł wśród kierowców startujących w kategorii LMP2.
Dla porządku trzeba jeszcze dodać, że Ferrari nie roztrwoniło swojej przewagi w klasie GTE. Mimo wygranej Astona i drugiego miejsca Porsche, ani brytyjski, ani niemiecki producent nie zagroził Włochom, którzy (wliczając Internacional Le Mans Cup) są niepokonani w klasie samochodów GT.
Były to ostatnie zawody tegorocznego serialu WEC. Pierwszy wyścig w przyszłym roku odbędzie się na torze Silverstone 12 kwietnia.