Wadliwe poduszki Takaty także w Tesli, Ferrari i McLarenie

Temat poduszek powietrznych, produkowanych przez japońską firmę Takata powraca jak bumerang. Do listy producentów aut, w których zamontowano wadliwe podzespoły, dołącza Ferrari i McLaren.

Wadliwe poduszki Takaty także w Tesli, Ferrari i McLarenie
Aleksander Ruciński

28.01.2017 | aktual.: 14.10.2022 14:17

Pierwsze pogłoski o problemach z poduszkami Takaty pojawiły się już ponad trzy lata temu. Jakiś czas później, w 2015 roku wybuchła prawdziwa afera na gigantyczną skalę. Okazało się, że niewłaściwie działające podzespoły trafiły do milionów aut na całym świecie. Powagę sytuacji dodatkowo podniosły wypadki w USA, w których zginęło 6 osób, a ponad 100 zostało rannych.

Jak pokazały wnikliwe badania, zgony i obrażenia były wynikiem niewłaściwie działających poduszek powietrznych Takaty. Okazało się, że problem tkwi w inflatorze poduszki, który eksploduje ze zbyt dużą siłą, uszkadzając przy tym metalowe elementy, których odłamki, w skrajnych przypadkach mogą okazać się zabójcze.

Podzespoły Takaty są montowane w dziesiątkach milionów aut, choć prym w całej aferze zdecydowanie wiedzie Honda. To właśnie w autach tej marki doszło do największej ilości zgonów i obrażeń związanych z wadami poduszek powietrznych. Niestety właściciele aut innych marek, także tych europejskich, również nie mogą czuć się bezpiecznie. Wśród producentów z "czarnej listy" znajdziemy m.in. Ferrari i McLarena.

Początkowo problemy w supersamochodach miały dotyczyć głównie poduszek kierowcy. Jak się jednak okazuje, na obrażenia narażeni są także pasażerowie. Właściciele Ferrari California, 458 i FF oraz McLarena MP4-12C nie mogą czuć się bezpiecznie. Choć trzeba przyznać, że problem znacznie częściej w gorętszych rejonach globu. Na ryzyko wystąpienia wady narażeni są także właściciele Tesli Model S i Fiskerów, których nie brakuje szczególnie w Stanach Zjednoczonych, gdzie wybuchła afera Takaty.

Japończycy zobowiązali się dokonać wymiany wadliwych podzespołów najpóźniej do 2019 roku. Biorąc pod uwagę, że obecnie liczba zagrożonych aut przekracza 70 milionów, nie będzie to łatwe zadanie. Jak na razie uporano się z około 10 milionami. Przed Takatą więc jeszcze sporo pracy, a kolejnych aut na liście stale przybywa. Jeśli jest na niej Ferrari i McLaren, możecie być niemal pewni, że problem dotyczy zdecydowanej większości współczesnych samochodów, niezależnie od segmentu, marki i ceny.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)