W oczekiwaniu na podium. Niezapomniane starty Polaków w rajdach WRC
Kto jest najlepszym polskim kierowcą w historii? Na takie pytanie nie sposób jednoznacznie odpowiedzieć. Każda dekada miała wielkich bohaterów, którzy rozpalali wyobraźnię fanów. Nie tylko na krajowych OS-ach. Polacy z powodzeniem startowali też w Rajdowych Mistrzostwach Świata.
04.04.2024 | aktual.: 09.04.2024 16:11
W 1770 r. we Francji wymyślono silnik parowy, prawie 100 lat później Niemcy stworzyli pierwszy samochód o napędzie spalinowym, a 27 września 1908 r. bramę fabryki w Detroit opuścił Ford T, pierwsze seryjnie produkowane auto na świecie. Ten moment uznaje się za początek masowej motoryzacji. Dynamiczny rozwój automobilizmu sprawił, że ludzie zapragnęli szybkości i rywalizacji.
W 1911 r. książę Albert I dał zielone światło do organizacji premierowego Rajdu Monte Carlo. Na starcie w Paryżu stanęło 23 kierowców, a najszybciej do mety w Monako dojechał Francuz Henri Rougier. Kwestią czasu było, kiedy do rozwijającego się świata motosportu dołączy Polska. I dokładnie dekadę później odbyła się pierwsza edycja Rajdu Polski, drugiego najstarszego rajdu na świecie. W tamtym czasie nasi kierowcy zaczęli też rywalizować poza granicami kraju.
ORLEN 80. Rajd Polski odbędzie się 27–30 czerwca 2023 r. Więcej informacji o imprezie można znaleźć na stronie orlenrajdpolski.wp.pl.
Za pioniera polskiego motosportu uznaje się Jana Rippera. W 1928 r. młody krakowski kierowca wspólnie ze swoim ojcem Wilhelmem stanął na starcie Rajdu Monte Carlo. I choć premierowego występu nie udało mu się ukończyć, to jego kariera nabrała rozpędu. W 1929 i 1938 r. Jan Ripper zwyciężał w Rajdzie Polski. W 1930 r. został członkiem Elity Polskich Jeźdźców Automobilowych, czyli organizacji zrzeszającej najlepszych kierowców w kraju. Marzenia o kolejnych sukcesach przerwał wybuch II wojny światowej. I choć po wojnie mistrz powrócił do startów, to trudno było mu już nawiązać do wcześniejszych sukcesów. Nie rezygnował jednak z rywalizacji. Ostatnie zwycięstwo zanotował w 1976 r. w Rajdzie Żubrów. Miał wówczas 75 lat.
Legenda znów chce wystartować
Długowieczność to znak rozpoznawczy polskich kierowców rajdowych. Najlepszym tego przykładem jest Sobiesław Zasada, uznawany nie tylko za najwybitniejszego polskiego kierowcę, ale też jednego z najlepszych sportowców w historii naszego kraju.
Zasada niespełna trzy lata temu wystartował w Rajdzie Safari. Za kierownicą Forda Fiesty Rally 3 zasiadł w wieku 91 lat, zostając tym samym najstarszym uczestnikiem w historii Rajdowych Mistrzostw Świata. Do ukończenia imprezy zabrakło mu… 3 km. Tuż przed metą prowadzone przez niego auto zakopało się w piasku. Sobiesław Zasada zapowiedział jednak, że w tym roku chce powrócić do Kenii. Jeśli zrealizuje swój plan, w imprezie WRC wystąpi, mając 94 lata.
Zasada w Rajdzie Safari zadebiutował w 1969 r. Był pierwszym kierowcą z Europy, który ukończył ten rajd. Trzy lata później zanotował tam swój najlepszy wynik. Jadąc kultowym Porsche 911 S, zajął drugie miejsce. Warto podkreślić, że wówczas trasa liczyła blisko 6,5 tys. km!
Sobiesław Zasada w swojej 70-letniej karierze rajdowej ponad 150 razy stawał na najwyższym stopniu podium. Trzykrotnie zdobył mistrzostwo Europy (1966, 1967, 1971 r.), a ponieważ mistrzostwa świata zainaugurowano w sezonie 1973 więc osiągnięcia Polaka można uznać za nieformalne tytuły mistrza świata. Jako jedyny zawodnik z krajów bloku wschodniego był też kierowcą fabrycznym Steyr Puch, Porsche, BMW i Mercedes Benz.
Warto podkreślić, że Sobiesławowi Zasadzie zawdzięczamy nie tylko ogromne sportowe emocje, ale też m.in. życzenia "szerokiej drogi", jazdę na suwak oraz "dziękowanie" światłami.
Idol kibiców, wzór dla rywali
W latach 70. jednym z rywali Zasady na krajowych trasach był Maciej Stachowiak. Warszawianin w 1980 r. sięgnął po mistrzostwo Polski i zaliczył swój najlepszy start w Rajdowych Mistrzostwach Świata – w Rajdzie Portugalii zajął 10. miejsce. Łącznie w imprezach z cyklu RMŚ wystąpił siedem razy. W Rajdzie Polski w 1973 roku, w pierwszym sezonie mistrzostw świata stanął na podium zajmując trzecie miejsce za kierownicą Polskiego Fiata 125p.
Przełom lat 80. i 90. należał z kolei do Mariana Bublewicza. Olsztynianin był idolem nie tylko fanów motosportu, ale także inspiracją i wzorem dla wielu późniejszych mistrzów. Siedem razy zdobył mistrzostwo Polski, w tym cztery razy z rzędu. W 1992 r. został wicemistrzem Europy. Słynął z brawurowej jazdy i ogromnego profesjonalizmu. Był twórcą pierwszego w Polsce zawodowego zespołu rajdowego Marlboro Rally Team Poland. W 1993 r. znalazł się na opublikowanej przez FIA priorytetowej liście "A" – 31 najlepszych kierowców rajdowych świata.
Był to niestety ostatni rok jego startów. Marian Bublewicz zginął 20 lutego 1993 r. podczas 9. Zimowego Rajdu Dolnośląskiego. Do tragicznego wypadku doszło na trasie odcinka specjalnego Orłowiec – Złoty Stok. Na jednym z zakrętów prowadzony przez Bublewicza Ford Sierra wypadł z drogi i z impetem uderzył w drzewo. Służby ratunkowe długo nie przyjeżdżały na miejsce wypadku. Ostatecznie to kibice i strażacy ochotnicy za pomocą młotów i łomów wydostali Bublewicza zza kierownicy. Mistrz w krytycznym stanie trafił do szpitala w Lądku-Zdroju. Pomimo reanimacji zmarł w wieku 43 lat.
Śmierć Mariana Bublewicza całkowicie zmieniła obowiązujące na trasach rajdowych w Polsce standardy bezpieczeństwa. W miejscu, w którym doszło do tragedii, kibice ścięli feralne drzewo, stanął tam symboliczny pomnik.
Jedzie "Hołek", czyli rajdowy boom w Polsce
Następcą Bublewicza został – również pochodzący z Olsztyna – młodszy o 12 lat Krzysztof Hołowczyc. Występy "Hołka", a także jego największych rywali z przełomu wieków: Janusza Kuliga, Leszka Kuzaja czy Roberta Herby, przyczyniły się do rajdowego boomu w Polsce.
W drugiej połowie lat 90. oraz na początku dwutysięcznych rajdy samochodowe były jedną z najbardziej popularnych dyscyplin, a za kierowcami na każdą imprezę podążały dziesiątki tysięcy kibiców. Wystarczy przypomnieć, że w 1997 r. Krzysztof Hołowczyc wygrał organizowany przez TVP1 plebiscyt na Najpopularniejszego Sportowca Polski.
Hołowczyc trzykrotnie został rajdowym mistrzem Polski (w 1995, 1996 i 1999 r.). W 1997 r. sięgnął po tytuł mistrza Europy, co było największym sukcesem polskiego motosportu od 25 lat. Kolejnym krokiem w jego karierze były regularne starty w WRC.
W sezonie 1998 za kierownicą Subaru Imprezy wystartował w pięciu eliminacjach Rajdowych Mistrzostw Świata, zaliczając bardzo udane występy. W Rajdzie Argentyny zajął 7. pozycję, co przez wiele lat było najlepszym wynikiem osiągniętym przez Polaka w WRC. W tamtym sezonie "Hołek" w dobrym stylu ukończył także rundy w Portugalii (10. miejsce), Hiszpanii (13.) oraz Wielkiej Brytanii (8.). Do mety nie dojechał jedynie podczas Rajdu Włoch.
Rezultat z Argentyny Krzysztof Hołowczyc poprawił 11 lat później. W 2009 r., po kilkuletniej przerwie, wrócił do rywalizacji w WRC. Okazja ku temu była wyjątkowa, bo runda RMŚ ponownie zawitała do Polski (poprzednio najlepsi kierowcy ścigali się w naszym kraju w 1973 r.). Powrót wypadł wyjątkowo okazale. Kierując Fordem Focusem, Hołowczyc zajął znakomite 6. miejsce i zdobył 3 punkty, co pozwoliło mu uplasować się na 16. pozycji w klasyfikacji generalnej całego cyklu.
Kubica najlepszym Polakiem w historii
W ostatnich latach polscy kibice regularnymi startami Polaków w WRC mogli cieszyć się za sprawą Michała Kościuszki i Roberta Kubicy. Ten pierwszy zanotował łącznie ponad 50 występów w Rajdowych Mistrzostwach Świata, ale tylko w jednym sezonie – 2013 – ścigał się autem klasy WRC. Najlepszy wynik osiągnął wówczas w Rajdzie Sardynii, który ukończył na 7. pozycji. Co więcej, rajdowy sezon rozpoczął wówczas od zajęcia 10. lokaty w Monte Carlo, a następnie 14. miejsca w Szwecji.
I gdy wydawało się, że Michał Kościuszko na dobre zadomowił się w światowej czołówce, podczas Rajdu Niemiec doznał urazu kręgosłupa i nie powrócił już do startów.
W 2013 r. w serii WRC zadebiutował Robert Kubica. Krakowianin wrócił do wyczynowego ścigania się po wypadku, jakiego doznał dwa lata wcześniej podczas treningowego startu w rajdzie Ronde di Andora. Były kierowca F1 szybko udowodnił, że w samochodzie rajdowym może być równie szybki, jak na torze. Rajd Niemiec Kubica ukończył na 5. miejscu, tym samym pobił osiągnięcie Hołowczyca i został najlepszym Polakiem w historii WRC.
W sezonie 2013 Kubica, niejako na przekór krążącym opiniom, dojeżdżał do mety w każdym swoim występie. Ostatecznie w klasyfikacji końcowej RMŚ uplasował się na 13. pozycji, a w rozgrywanym równolegle cyklu WRC-2 sięgnął po mistrzowski tytuł. Polak w WRC jeździł także w 2014 i 2015 r. Z tego okresu na wyróżnienie na pewno zasługują jego starty w Rajdzie Argentyny 2014 (6. miejsce), Rajdzie Włoch 2014 (8.), a także Rajdzie Polski 2015, który zakończył na 8. pozycji.
Podczas zbliżającej się ORLEN 80. Rajdu Polski kibice ponowne chętnie obejrzeliby Roberta Kubicę w WRC. Jednak sam zainteresowany swój powrót do samochodu rajdowego raczej wyklucza. Na szutrowych trasach wokół Mikołajek nie powinno za to zabraknąć dwóch innych reprezentantów ORLEN Teamu: trzykrotnego mistrza Europy i wicemistrza WRC-2 Kajetana Kajetanowicza oraz najmłodszego rajdowego mistrza Polski w historii Mikołaja Marczyka.
ORLEN 80. Rajd Polski odbędzie się 27–30 czerwca 2023 r. Więcej informacji o imprezie można znaleźć na stronie orlenrajdpolski.wp.pl.
Więcej ciekawostek, informacji o historii rajdu znajdziesz na orlenrajdpolski.wp.pl