Twórca Mazdy MX‑5 mówi, co zmieniłby w ostatniej generacji. Problemem były koszty
Bicie rekordu Guinnessa w największym zgromadzeniu mazd MX-5 w jednym miejscu to nie tylko sukces społeczności, ale i powód do dumy Nobuhiro Yamamoto, pracującego nad samochodem od jego drugiej generacji. Miałem okazję zadać mu kilka pytań.
25.09.2022 | aktual.: 29.11.2023 11:54
Ponad 700 samochodów pojawiło się na parkingu przy Autodromo di Modena. To właśnie tam udało się pobić światowy rekord parady mazd MX-5, do czego nieskromnie dołożyłem cegiełkę, jadąc egzemplarzem pierwszej generacji.
Impreza oznaczała nie tylko pojawienie się tłumu fanów, nie zabrakło również znanych osobistości ze świata motoryzacji. Na miejscu była Elisa Artioli, wnuczka Romano Artioliego, byłego właściciela marki Lotus. Zjawił się też Andrea Mancini, właściciel "Miataland", luksusowego ośrodka położonego na umbryjskich wzgórzach, gdzie zgromadził swoją kolekcję MX-5, oraz David Giudici – szef magazynów "Ruoteclassiche", "Youngtimer" i "AutoItaliana".
W imprezie wziął udział również Nobuhiro Yamamoto, kierownik programowy trzeciej i czwartej generacji auta. On sam dołączył do marki, mając 18 lat. Pracował nad rozwojem jednostek Wankla, maczał palce w powstaniu Mazdy RX-7 FC (przeczytaj mój test) i FD oraz zwycięskiej 787B.
Nobuhiro podpisywał się na rozmaitych przedmiotach – od spoilerów samochodów, przez splittery, po książki i modeliki. Wielu kierowców uważa MX-5 za jedną z najlepszych (i najprzystępniejszych) konstrukcji dostępnych na rynku. Czy jest coś, co zmieniłby w ostatniej generacji?
– Przy tworzeniu generacji ND mieliśmy wyznaczone cele, które musieliśmy osiągnąć przy użyciu dostępnej techniki – tłumaczy mi, gdy w końcu udaje się nam umknąć tłumowi. – Zawieszenie można ustawić dokładnie tak, jak chcesz, żeby zmaksymalizować uczucie radości z jazdy. Chcieliśmy jednak, aby auto było jeszcze lżejsze, ale nie mogliśmy tego zrobić, biorąc pod uwagę koszty materiałów – dodaje.
MX-5 w pierwszym wcieleniu ważyła nieco poniżej tony, dziś auto dostępne w salonach ma ciężar około 1025 kg, co jest i tak ewenementem na tle konkurencji. Nobuhiro w kolejnych słowach burzy jednak moje wyobrażenie o MX-5 jako "samochodzie idealnym". – Wiele rzeczy może zostać poprawionych w ND, ale musieliśmy trzymać się danego budżetu – wyjawia.
Jeśli mowa o lekkości, nie sposób nie poruszyć nadchodzących zmian w motoryzacji. Akumulatory – choć coraz lepsze z miesiąca na miesiąc – ważą sporo. Elektryfikacja MX-5 wydaje się więc nieunikniona, ale czy dalej będzie to tak dobre auto?
– Od 2035 roku będziemy zmuszeni sprzedawać elektryczne pojazdy. Jeśli mówimy o "elektryku", jedno się nie zmienia: celem tworzenia auta jest dawanie przyjemności z jazdy – stwierdza Nobuhiro bez ogródek.
Czy będzie to dotyczyło już kolejnej generacji ukrytej pod kodem NE? – Na pewno na pokładzie znajdzie się więcej elektroniki. Inżynierowie mają przed sobą nie lada wyzwanie. W Maździe mamy jednak hasło: "nie przestawaj podnosić poprzeczki" – mówi Yamamoto.
Nobuhiro zwraca jednak uwagę, że napęd to nie wszystko. Zapytany o najciekawsze trendy najbliższych lat wskazuje, że samochody "nie będą jednak tylko rzeczą do transportu osób z punktu A do B".
– Zmieni się sposób posiadania auta czy jego wynajmu, to, w jaki sposób kierowca może zasiąść za kółkiem. To nie koniec. Zwiększą się też możliwości tego, co ludzie będą mogli robić podczas podróży – mówi. Ale jest jedna niewiadoma. – W obecnej sytuacji bardzo trudno jednak przewidzieć przyszłość, trudno sobie wyobrazić, co ona przyniesie – dodaje twórca MX-5.