Test: Mercedes-Maybach GLS 600 – widać i czuć pieniądz
Są takie samochody, które mają być nie tylko luksusowe, ale również podkreślać status właściciela. Mercedes-Maybach to jedna z marek, która robi to doskonale, choć w oczach wielu, nieco kiczowato. Największe auto niemieckiego producenta, czyli GLS 600, jest pod tym względem najlepszy, choć do ideału sporo mu brakuje.
Kosztuje blisko milion złotych - netto. Pod maską ma silnik o mocy 557 KM. Nadwozie mierzy 5,2 m długości, ponad 1,8 m wysokości, a całe auto waży trzy tony. Nie według danych katalogowych. Waży naprawdę trzy tony z pełnym zbiornikiem paliwa. Robi wrażenie wszędzie, gdzie się pojawi, a może zrobić jeszcze większe, kiedy kierowca zacznie grzebać w ustawieniach zawieszenia.
Tryb Maybach
Samochód jest zawsze w trybie pieniądz. Widać go z każdej strony, a tym bardziej po otwarciu tylnych drzwi. Maybach GLS 600 zdaje się mówić wszystkim wokół: "stać mnie". Ale ma też tryb jazdy o nazwie Maybach.
Bo tu nie wystarczyły standardowe tryby jazdy, jakie mamy w wielu Mercedesach. Tylko dla tego modelu przygotowano tryb Maybach, który zmienia zawieszenie w "puchowe". Auto jest wtedy tak pewne w prowadzeniu jak amerykański krążownik z lat 50., tylna oś zdaje się nieustannie przemieszczać, ale trzeba najechać na inne auto, by pasażer poczuł nierówność.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To oczywiście żart, ale na poważnie, najechanie na próg zwalniający ze zbyt dużą prędkością daje efekt w postaci "psyknięcia" powietrznych miechów odpowiedzialnych za resorowanie, a z kieliszka trzymanego przez właściciela, który siedzi oczywiście z tyłu, nie wyleje się kropla szampana schłodzonego wcześniej w minilodówce.
Dzieje się tak nie dlatego, że zawieszenie jest aż tak szybkie w działaniu. Tylko dlatego, że kamera umieszczona na przedniej szybie zeskanowała drogę, wykryła tę nierówność i dała w odpowiednim momencie sygnał, po wyliczeniu czasu z prędkości, kiedy i jak ma się zachować zawieszenie. Genialne, spotykane w innych modelach Mercedesa, ale w Maybachu to zupełnie inny poziom.
Zawieszenie choć absurdalnie miękkie, zwłaszcza tylne, potrafi się w czasie milisekund spiąć, kiedy kierowca wejdzie w zakręt. Nadwozie przechyla się tak nieznacznie, że nie da się tego zobaczyć zza kierownicy. Po wyjściu z zakrętu wszystko z powrotem się rozluźnia, by absorbować jak najwięcej drgań pochodzących z nawierzchni.
Tryb Maybach to jeszcze odpowiednia kalibracja napędu. Silnik i skrzynia biegów reagują tak ospale na pedał gazu, jakby z ośmiu zostały cztery cylindry. "Luz" na pedale jest ogromny, choć jeśli kierowca zapragnie, to może wcisnąć go mocniej i w okamgnieniu znaleźć się daleko z przodu.
Bo 4-litrowe benzynowe V8 biturbo pomimo w sumie skromnej mocy względem masy pojazdu, rozpędza go z taką lekkością, że to aż nieprawdopodobne. Zasługa w tym szybkiego i ciasno zestopniowanego automatu, który niestety często właśnie w trybie Maybach gubi się i szarpie. Dzieje się to tylko w tym jednym trybie, w którym nie powinno.
Pewne zastrzeżenia mam też do hamulców, bo są za ostre do ładnego, "szampańskiego zatrzymania". To taki sposób, żeby moment zatrzymania był zupełnie nieodczuwalny. Niewiele samochodów ma odpowiednie do tego hamulce, ale spodziewałem się, że w Maybachu będzie to oczywiste. Nawet tempomat w trybie Maybach rozczarowuje zbyt ostrym hamowaniem, kiedy dojedziemy do auta z przodu.
Jeszcze żeby te hamulce wraz z ostrością wykazywały się skutecznością, ale niestety masa robi swoje. Choć opony są dobrej klasy i mają ogromną szerokość, to fizyka jest nieubłagana. Auto przeciętnie zatrzymuje się po ok. 45 m z prędkości 100 km/h.
Tryb Offroad
Po tym jak z klasą prawie dojedziesz do celu w trybie Maybach, a na miejscu okaże się, że spotkanie ma się odbyć w domku w lesie, może przydać się tryb offroad. Tak przesadzony, jak całe auto, a nawet bardziej. Bo GLS terenówką nie jest i być nie zamierza, a to jego podwozie jest podatne na uszkodzenie. Choćby silniki wysuwające progi. A mimo to mnogość funkcji offroadowych jest niezwykła.
Zawieszenie może podskakiwać, co pewnie doskonale wiecie z wielu filmów w internecie. Podobną funkcję mamy w innych modelach Mercedesa, ale nie odważyłem się sprawdzić, czy spełni swoją rolę. I bynajmniej nie chodziło o masę czy cenę samochodu, ale o chromowane felgi, które po wjechaniu w piach musiałyby się porysować.
W Maybachu można jeszcze ustalać wysokość zawieszenia każdego z kół oddzielnie. Możemy podnieść i opuścić osobno przód, tył, prawą czy lewą stronę, a nawet pojedyncze koło. Chciałbym opowiedzieć po co to robić, ale w opisie GLS 600 to raczej strata czasu, bo nikt tego nie będzie robił. Niech to zostanie zaadoptowane do prawdziwej terenówki, to podejmę temat.
Opony Maybacha GLS kompletnie nie nadają się do jazdy w terenie, nie ze względu na bieżnik, lecz na profil. Swoją drogą, gdyby był wyższy, to nie tylko auto stałoby się jeszcze bardziej komfortowe, ale i ten test przeczytalibyście dwa lata temu. Kiedy miałem GLS-a w 2022 roku, czyli jeszcze przed liftingiem, wjechałem w nierówność na asfalcie i felga tak uszczypnęła oponę, że bok został przecięty. Samochód pojechał na lawecie do serwisu.
A propos liftingu
Lifting można opisać w skrócie - wszystkiego jest jeszcze więcej. Najwięcej jest symboli Maybacha na całym nadwoziu, zwłaszcza na przednim zderzaku. Znak Maybacha pojawia się po zmroku, kiedy odpowiednie światełko wyświetla go na podłożu.
Zaktualizowany system MBUX ma nowy wygląd, możliwości personalizacji i funkcje. Jest ich tak dużo, że spędzenie całego dnia w menu pokładowym nie nudzi. Jest tyle ustawień, że wrażenia z jazdy, a właściwie z przebywania w kabinie, mogą być dokładnie takie, jakie sobie wymarzycie. Nowością jest też system jeszcze lepszych kamer z widokiem przez przednią maskę w trybie offroad.
Usprawniono asystenta głosowego, którego wołamy hasłem "Hey Mercedes". Przynajmniej oficjalnie, bo ani razu mi się nie przydał. Albo nie znał odpowiedzi, albo nie mógł mi "w tym" pomóc, a najczęściej kompletnie mnie nie rozumiał. Niestety wpadek we wnętrzu jest dużo więcej.
Niektóre elementy spasowano na poziomie bliskim Mercedesa, co nie przystoi do marki Maybach. Fortepianowe plastiki są wszędzie tam, gdzie powinno być drewno. Niektóre elementy skrzypią, co powinno być zabronione w tej klasie. Lodówka czasami się zacinała, więc jej otwieranie było poprzedzone myślą: "żeby tylko nie urwać". Delikatne są też podnóżki dla pasażerów z tyłu.
Osoba siedząca po lewej stronie i tak ich nie użyje, bo nie ma na to miejsca, a ta z prawej musi być niska. Są tak zamontowane, że bałem się opierać na nich nogi z obawy o złamanie czegoś. Kierowca nic nie widzi po prawej stronie, kiedy przedni prawy fotel przesuniemy w tryb maksymalnego komfortu jazdy VIP-a. No ale tu właściciel rzadko jest kierowcą.
Łatwiej zrozumieć ten samochód, kiedy uświadomimy sobie, że maybachy najczęściej kupują Chińczycy. Zazwyczaj są niżsi i lżejsi od Europejczyków, a patrząc na ich samochody, uwielbiają czarny plastik, a miejscami tandeta kompletnie im nie przeszkadza.
Kierowca nie tylko nie ma tak mięciutkiej poduszki jak osoby siedzące z tyłu, ale nie ma nawet regulacji wzdłużnej zagłówka. Niby można włączyć masaż, ale jest kiepski w porównaniu z innymi autami, np. Volkswagena. Podczas mycia auta kluczyk nie może być w kieszeni spodni, bo ma tak delikatne przyciski, że trzy razy przez przypadek otworzyłem bagażnik na myjni.
Jest tu tak wiele niedoróbek, że im głębiej szukamy, tym dłuższa staje się lista rozczarowań, ale koniec końców nie da się nie kochać Maybacha GLS. Jest tak wygodny, tak przyjemny, tak dobrze wyciszony, tak wyróżnia się na drodze, ma tak dobrą dynamikę i ogólnie tak dobrze się nim jeździ, że nie chce się wysiadać. Można nim jeździć cały dzień i nie czuć zmęczenia. Pomimo wielu drobnych wad, jest doskonały w tym, do czego został stworzony. Wygląda na najdroższe auto na polskim rynku i dokładnie tak ma wyglądać.
- Bardzo wysoki komfort podróżowania
- Genialne wyciszenie wnętrza
- Zawieszenie z niezwykłym zakresem ustawień
- Bardzo mocny silnik
- Rewelacyjne reflektory
- Poczucie bezpieczeństwa
- Poczucie luksusu
- Bardzo dużo niedoskonałości wnętrza
- Zbyt niska jakość wnętrza jak na tę klasę
- Szarpiąca skrzynia biegów