Stan wojenny – Project Kahn Defender 90 2.4 dT4 Military Edition (2013)
W okresie wojny czy stanu wojennego warto mieć pojazd, który poradzi sobie w dowolnym terenie. Takim autem jest właśnie Land Rover Defender. Ciekawe, czy modyfikacje firmy Kahn Design dodają temu pojazdowi dzielności w terenie.
28.01.2013 | aktual.: 07.10.2022 21:11
Defender to model firmy Land Rover, który jest następcą Land Rovera. Brzmi dziwnie? Land Rover jako marka powstał pod koniec lat 70. Wcześniej Land Rover był modelem samochodu terenowego produkowanym przez Rovera. Model Land Rover pierwotnie został zaprojektowany na potrzeby leśnictwa i rolnictwa i w produkcji znajdował się prawie przez 40 lat.
Jego następca – Defender – znany jako jeden z najlepszych samochodów terenowych, jest przy tym prosty w obsłudze i naprawie, co jest nie bez znaczenia w warunkach terenowych, czy jak to ma miejsce w przypadku auta przygotowanego przez Kahn Design – bojowych.
Stuningowany Defender jest napędzany seryjnym silnikiem o zapłonie samoczynnym. Ta 2,4-litrowa rzędowa 4-cylindrowa jednostka wysokoprężna rozwija niezbyt dużą jak na swoją objętość skokową moc 122 KM przy 3500 obr./min. Za to duży jest moment obrotowy, który wynosi 360 Nm przy 2000 obr./min.
Do motoru podłączona jest 6-biegowa manualna skrzynia przekładniowa, której zakres rozszerzany jest przez reduktor. Napęd trafia na wszystkie koła.
Skoro tuner nic nie zrobił przy silniku, to gdzie? Przy karoserii. Tyle że te modyfikacje nie wnoszą zbyt wiele – poza wyglądem. Na przednie i tylne błotniki zostały nałożone elementy z tworzyw sztucznych, które pełnią nie wiadomo jaką funkcję. Na pewno nie poszerzają nadwozia, bo szersze są od nich seryjne nakładki. Być może mają udawać opancerzenie, ale wygląda to średnio.
Zmieniły się jeszcze koła. Seryjne felgi zostały zastąpione aluminiowymi o średnicy 16”, które są obute w opony o szerokości 285 mm.
Wymienione tutaj modyfikacje na pewno nie mają wpływu na powiększenie terenowych zdolności Defendera i, co tu dużo pisać, są po prostu takie sobie. W tym przypadku nazwa „Military Edition” brzmi po prostu bzdurnie.
Konkurencja
Źródło: autoblog