Dlaczego nie warto grzać silnika na postoju? 5 konkretnych powodów

Dlaczego nie warto grzać silnika na postoju? 5 konkretnych powodów

Rozgrzewanie auta na postoju przy silnym mrozie trwałoby naprawdę długo
Rozgrzewanie auta na postoju przy silnym mrozie trwałoby naprawdę długo
Źródło zdjęć: © WP | Tomasz Budzik
10.01.2024 16:18, aktualizacja: 15.01.2024 14:07

Grzanie silnika na wolnych obrotach jest nie tylko szkodliwe dla ludzi i środowiska, ale także może skutkować uszkodzeniem pojazdu. Za włączony na postoju silnik grozi duży mandat. W USA praca pojazdów na biegu jałowym odpowiada za ponad 93 mln ton CO2 i 40,1 mld litrów benzyny rocznie. Dziś przypominamy, dlaczego nie warto ryzykować.

Czy podczas mroźnej zimy i ujemnych temperatur powinniśmy rozgrzewać silniki naszych samochodów przed ruszeniem w trasę? Odpowiedź jest prosta: nie należy tego robić. Nie tylko, jeśli nie chcemy dostać mandatu, ale także wtedy, gdy zależy nam na otoczeniu i czystym powietrzu.

Trujące zanieczyszczenia

Kwestia pierwsza – szkodliwe spaliny. Gdy silnik jest nierozgrzany, produkuje dużo więcej trujących zanieczyszczeń. Dlatego uruchamiając go w celu rozgrzania samochodu, np. na parkingu przed blokiem, zatruwamy siebie i swoich sąsiadów. Analogiczna, a nawet bardziej niebezpieczna sytuacja ma miejsce w zamkniętych garażach. – Emisja w fazie zimnego rozruchu silników samochodów osobowych może stanowić od 50 do 90 proc. całkowitej emisji poszczególnych związków szkodliwych spalin – czytamy w piśmie naukowym "Archiwum Motoryzacji".

Zimny rozruch samochodu jest dużym źródłem węglowodorów (HC), tlenku węgla (CO), tlenków azotu (NOx) oraz cząstek stałych (PM). Emisje związane z rozruchem silnika stanowią znaczącą część całkowitej emisji metanu (CH4). Co więcej, to także emisje podtlenku azotu (N2O) i lotnych związków organicznych (LZO), za które odpowiada sektor transportowy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Grzanie silnika zimą a środowisko

– Każda z tych substancji zanieczyszczających niesie ze sobą poważne koszty dla zdrowia i środowiska. Na przykład węglowodory należą do szerszej kategorii, znanej jako lotne związki organiczne (LZO). Mogą powodować bóle głowy, nudności oraz uszkodzenie nerek i wątroby. Różne lotne związki organiczne są rakotwórcze dla ludzi. Tlenek węgla hamuje wchłanianie tlenu i może być śmiertelny w dużych dawkach. Długotrwałe narażenie na tlenki azotu może powodować przewlekłe zapalenie oskrzeli, astmę i inne problemy z oddychaniem – czytamy w badaniu naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego (USA) i Uniwersytetu Teksasu w Austin (USA). Odpowiadają za nie specjaliści z Wydziału Inżynierii Lądowej i Środowiska z obu uczelni.

Kwestia druga – środowisko. Widać to na przykład w badaniu przeprowadzonym w 2009 r. Opublikowano je w "Energy Policy". W trakcie badania sprawdzono, jakie są konsekwencje emisji z pojazdów uruchomionych i zostawionych na biegu jałowym. W ten sposób naukowcy odkryli, że wszystkie rodzaje pojazdów pracujących na tzw. "wolnych obrotach" – zimą, podczas oczekiwania na kogoś lub coś oraz na biegu jałowym w ruchu ulicznym – odpowiadają za 1,6 proc. wszystkich emisji gazów cieplarnianych w USA. Liczba ta stanowi "prawie dwukrotnie większą całkowitą emisję w przemyśle hutniczym żelaza i stali" – przypomina The Washington Post.

Różnica w kosztach

Kwestia trzecia – koszty w wielkiej skali. Dziennik podaje jeszcze jedną statystykę, która daje do myślenia. – Badanie wykazało, że gdyby ludzie po prostu zrezygnowali z niepotrzebnej pracy na biegu jałowym, konsumenci zaoszczędziliby 5,9 mld dolarów rocznie na kosztach paliwa (na podstawie kosztów paliwa w 2008 r.). Co ciekawe, w tym samym badaniu zauważono, że zaoszczędzone emisje byłyby "większe niż emisje z przemysłu sody kalcynowanej, aluminium i wapienia razem wzięte" – czytamy.

W ramach wspomnianego badania przeprowadzono ankietę na 1,3 tys. kierowców. Na podstawie danych dotyczących zachowań związanych z zostawianiem pojazdów na biegu jałowym obliczono, że takie nawyki odpowiadają za ponad 93 mln ton CO2 i 40,1 mld litrów benzyny rocznie (w samych Stanach Zjednoczonych).

Można uszkodzić silnik

Czwarta kwestia dotyczy żywotności silnika. Rozgrzewanie pojazdu na biegu jałowym powoduje, że mieszanka paliwa nie spala się w sposób prawidłowy. Jego nadmiar może dostać się do układu wydechowego lub do oleju. Konsekwencje mogą dotyczyć także niezwykle kosztownego w naprawie łańcucha rozrządu. Samochód pracujący na biegu jałowym, bez obciążenia, narażony jest ponadto na usterki związane z alternatorem. To on dostarcza prąd do różnych podzespołów w aucie.

Za grzanie silnika zimą grozi wysoki mandat

Piąta kwestia to mandat, który grozi za zostawianie samochodu na biegu jałowym.

– Zgodnie z obowiązującymi przepisami pozostawienie pracującego silnika podczas postoju na obszarze zabudowanym jest wykroczeniem. Policjant może ukarać kierowcę mandatem karnym w kwocie do 300 złotych. Warto wyjaśnić, jak definiowany jest postój. Chodzi o unieruchomienie pojazdu niewynikające z warunków lub przepisów ruchu drogowego, trwające dłużej niż 1 minutę. To z kolei wyklucza możliwość grzania samochodu wyposażonego w silnik spalinowy na mrozie – mówi SmogLabowi Maciej Gis, rzecznik Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA).

Maciej Gis przypomina też, że osoby łamiące prawo i grzejące pojazdy na mrozie, przyczyniają się do zanieczyszczenia powietrza. A to – zwłaszcza w Polsce, w okresie jesienno-zimowym charakteryzuje się znacznymi przekroczeniami stężeń poszczególnych szkodliwych substancji. Mowa także o tlenkch azotu czy cząstkach stałych.

– Pojazd podczas postoju na biegu jałowym (ok. 800 obr/min) zużywa nawet do 2 litrów paliwa na godzinę. Oznacza to emisję CO2 na poziomie 5,26 kg – wylicza Maciej Gis. Do tego dochodzi jeszcze emisja wspomnianych wcześniej substancji szkodliwych takich jak: tlenki azotu (NOX), tlenki węgla (CO) czy węglowodory (HC). – Jest to niebezpieczne zwłaszcza z punktu widzenia zdrowia mieszkańców. Co roku z powodu zanieczyszczenia powietrza umiera w Polsce ok. 50 tys. osób – podkreśla rzecznik PSPA.

Ostatnią, lecz równie ważną kwestią jest hałas. – Zgodnie z badaniami PSPA, przedstawionymi w raporcie "ELAB – Miasto czystego transportu", wykazano, że mały pojazd dostawczy z uruchomionym silnikiem emituje 56,7 dB, a duże auto dostawcze 59,2 dB. W konsekwencji transport drogowy oparty na pojazdach spalinowych jest jednym z głównych źródeł hałasu w ośrodkach miejskich – słyszymy w Stowarzyszeniu.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (121)