"Rozpraszają kierowcę nawet na 48 sekund". Naukowcy krytycznie o dotykowych ekranach
Wszechobecne, dotykowe ekrany opanowały świat współczesnej motoryzacji, sprawiając, że wiele aut stało się czymś na kształt smartfonów ubranych w blachę, silnik i koła. Zdaniem naukowców z Kanady, jest to bardzo niepokojący trend.
24.01.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:35
Korzystanie ze smartfona podczas prowadzenia samochodu jest nielegalne w większości cywilizowanych krajów świata. Tymczasem codziennie miliony kierowców, jak gdyby nigdy nic, obsługują swoje auta za pośrednictwem ekranów dotykowych, które rozpraszają uwagę. Nierzadko im nowszy model, tym bardziej skomplikowana obsługa.
"To poważny problem, który przybiera na sile" - mówi Ian Jack z Canadian Automobile Association, cytowany przez The Canadian Press. - "Obsługa tych wszystkich rzeczy staje się coraz trudniejsza" - dodaje. Jack jest jedną z osób, które chcą rozpocząć krajową kampanię uświadamiającą kierowców o skutkach rozproszenia za kierownicą.
Badania przyczyn wypadków drogowych w Kanadzie z 2018 roku wykazały, że aż 1/4 śmierci na drogach może być spowodowana rozproszeniem kierowcy. Niestety, współczesne multimedia potrafią odwrócić uwagę na bardzo długi czas.
W raporcie przygotowanym przez University of Utah i AAA Foundation możemy przeczytać, że w skrajnych przypadkach odnalezienie właściwych funkcji w menu czy zmiana ustawień może zająć nawet 48 sekund, co oznacza, że "przekopywanie" się przez komputer niczym nie różni się od pisania SMS-a czy przeglądania mediów społecznościowych w trakcie jazdy. Oczywiście poza tym, że wciąż pozostaje legalne i wspierane przez samych producentów.
Nie tylko naukowcy, ale i władze zaczynają dostrzegać problem, o czym świadczy chociażby niedawna decyzja NHTSA w sprawie Tesli, która musiała zablokować możliwość korzystania z gier w trakcie jazdy. Nie zmienia to jednak faktu, że pozostałe funkcje nadal są obsługiwane za pośrednictwem ekranu. Jak zresztą w wielu współczesnych autach. Niestety, nie we wszystkich systemy działają tak, by jak najmniej absorbować kierowcę.
Kampanie, jak ta planowana przez Canadian Automobile Association, z pewnością pomogą nagłośnić problem, ale raczej nie zmienią kierunku, w jakim zmierza motoryzacja. Tu potrzebne byłyby konkretne rozwiązania prawne. Istnieje jednak obawa, że wówczas wiele modeli stałaby się po prostu nielegalna.