Przyznał się, ale nie przyjął mandatu. Tłumaczenie kierowcy rozbraja

Przekroczenie prędkości to jedno z najczęstszych wykroczeń, z jakim mają do czynienia policjanci w Polsce. Ostatnio z nietypowym tłumaczeniem spotkali się rembertowscy funkcjonariusze. O ile zatrzymany mężczyzna był świadom popełnionego wykroczenia, co więcej, w warunkach recydywy, tak nie chciał zgodzić się z kwotą mandatu.

Źródło zdjęć: © Policja | Policja

16.05.2024 | aktual.: 16.05.2024 20:32

Jakby powiedział klasyk: "nie no, ale tyle to nie". Tak w skrócie można podsumować tłumaczenie 34-latka. Mężczyzna został zatrzymany do kontroli po tym, jak policjanci patrolujący ulice Rembertowa zmierzyli mu prędkość. Kierujący seatem na pierwszy rzut oka poruszał się bowiem za szybko. Jak się okazało, na odcinku z ograniczeniem prędkości do 50 km/h, jechał aż 127 km/h.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Po zatrzymaniu do kontroli okazało się, że to nie pierwszy taki wybryk kierującego seatem. Ponieważ przekroczył prędkość w warunkach recydywy, zgodnie z taryfikatorem czekał na niego dwa razy wyższy mandat niż przy pierwszym przekroczeniu, czyli 5 tys. zł.

Choć kierowca przyznał się do wykroczenia, mandatu nie przyjął. Jak tłumaczył, kwota mandatu jest "zbyt wysoka jak na polskie realia". Policjanci skierowali więc sprawę do sądu, ale ponieważ do przekroczenia doszło w obszarze zabudowanym, funkcjonariusze zatrzymali mężczyźnie prawo jazdy na 3 miesiące.

Mężczyzna, licząc na niższy wymiar kary, może wyjść tylko gorzej przez skierowanie sprawy do sądu. Wymiar sprawiedliwości może nałożyć na 34-latka wyższą karę, niż zaproponowali policjanci. Tłumaczenie jest o tyle kuriozalne, że przecież nikt mu prędkości nie kazał przekraczać. Szczególnie że nie mówimy o "zagapieniu się", a o 73 km/h za dużo w warunkach recydywy.

informacjepolicjamandat
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)