Przypłynie z Japonii, bo tak jest taniej. Brexit wywraca rynek do góry nogami
1 stycznia 2021 roku Wielka Brytania obudzi się w nowej rzeczywistości. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że umowa handlowa z Unią nie zostanie osiągnięta. A to z kolei oznacza, że taniej będzie produkować samochody w Japonii i sprowadzić je do Europy niż by powstawały na Wyspach. Przykład elektrycznego Nissana najbardziej pokazuje ten absurd.
18.12.2020 | aktual.: 16.03.2023 15:13
Nowy Nissan Ariya, który ma uratować działalność Nissana w Europie, będzie produkowany w Japonii, a nie w brytyjskim Sunderland, który od lat był jedną z najważniejszych fabryk Japończyków na Starym Kontynencie. Marka obawia się niestabilności po 1 stycznia 2021 roku, a dodatkowo może stracić, jeśli będzie upierać się na produkcji na Wyspach. Twardy brexit oznacza cło w wysokości 10 proc., a produkcja w Japonii – tylko 7,5 proc. i to tylko do 2026 roku.
Sprawa jest tym bardziej kuriozalna, że Unia Europejska wymusza na producentach aut wprowadzanie samochodów elektrycznych, które nie emitują dwutlenku węgla. W przeciwnym razie muszą oni płacić srogie kary. Nissan chce więc sprzedawać bezemisyjne pojazdy w Europie, które musi przetransportować na teren Starego Kontynentu statkiem. Według unijnych danych transport odpowiada za 21 proc. emisji gazów cieplarnianych w UE. Transport wodny to ok. 13 proc., ale dalej pod uwagę brane są tylko wody Wspólnoty.
W branży motoryzacyjnej menadżerowie nerwowo patrzą w kalendarz. Na terenie Zjednoczonego Królestwa znajdują się fabryki Toyoty, BMW, Jaguara czy Hondy. Ten ostatni producent już planuje transport części drogą lotniczą. Porty morskie zaczynają być bowiem coraz bardziej przeciążone, co powoduje przerwy w dostawach, a co za tym idzie, w produkcji.
Przedstawiciele Nissana stwierdzają, że decyzja o wyborze miejsca produkcji została podjęta już dawno temu, ale to nie oznacza końca problemu. Jeszcze w marcu Japończycy zdecydowali się na inwestycję 400 mln funtów w obiekt w brytyjskim Sunderland, co pozwoliłoby produkować tam model Qashqai. Ten samochód w praktyce uratował markę kilkanaście lat temu i dalej stanowi lwią część sprzedaży Nissana. Podczas niedawnej prezentacji modelu przedstawiciele marki starali się nie poruszać tematu fabryki.
Teraz, gdy Qashqai (prawdopodobnie) zostanie objęty wyższymi cłami, może stanowić gwóźdź do trumny japońskiej marki w Europie. Warto też przypomnieć, że luksusowa dywizja Nissana – Infiniti – zakończyła już działalność na Starym Kontynencie na początki 2020 roku.