Po wypadku musi zapłacić 2,3 mln zł. Nie miał ważnego dokumentu
11.12.2023 12:27, aktual.: 11.12.2023 14:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny podsumował regresy w ubezpieczeniach komunikacyjnych za 2022 r. Przypadków, w których kierowcy muszą płacić za szkody z własnej kieszeni, jest więcej, niż można byłoby sądzić. I nie są to małe pieniądze.
UFG został powołany w 1990 r., a jego zadaniem jest wypłacanie odszkodowań ofiarom wypadków spowodowanych przez nieubezpieczonych oraz nieznanych sprawców. Oczywiście nie oznacza to, że instytucja powstała po to, by zwolnić z odpowiedzialności zmotoryzowanych, którzy nie ubezpieczają swoich pojazdów. W razie spowodowania wypadku przez nieubezpieczoną osobę, UFG zabezpiecza szybkie wypłacenie odszkodowania pokrzywdzonej stronie. Do sprawcy zgłasza się jednak z żądaniem regresu, czyli zwrotu wszelkich poniesionych wydatków.
W 2022 r. UFG wszczął 18 054 sprawy z żądaniem regresu. Średnia wysokość kwoty, o zwrot której wystąpił UFG, wyniosła zaś 18 794 zł. To jednak mało, jeśli porównamy to z problemem, przed którym stanął rekordzista. To nieubezpieczony kierowca, który po spowodowaniu wypadku ma do zwrotu na rzecz UFG 2,25 mln zł.
Po pierwsze więc, można powiedzieć, że przypadków regresu jest więcej, niż można byłoby podejrzewać. W 2022 r. policji zgłoszono 383 588 wypadków i kolizji. Oznacza to, że aż 4,7 proc. zdarzeń drogowych (przynajmniej tych zgłoszonych) powodowanych jest przez kierowców pojazdów bez OC.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po drugie zaś, przeciętna kwota regresu jest dość wysoka. Szczególnie jeśli porównamy ją ze średnią wysokością odszkodowania wypłaconego z tytułu OC. Według danych Polskiej Izby Ubezpieczeń w 2022 r. wartość ta wyniosła 9199 zł. Tymczasem średnia kwota regresu jest dwa razy wyższa.
Kto naraża się na obciążeniem regresem po spowodowaniu zdarzenia drogowego? Najbardziej oczywisty przypadek to spowodowanie kolizji nieubezpieczonym pojazdem przez jego właściciela. Jak jednak wyjaśnia UFG, problemy będzie mieć również właściciel nieubezpieczonego pojazdu, który pożyczy go innej osobie, a ona spowoduje wypadek. W takiej sytuacji koszty wszelkich szkód po połowie będą musiały wziąć na siebie dwie osoby: ten, kto pożyczył nieubezpieczony pojazd, a także ten, kto jako kierowca spowodował zdarzenie.